Rozdział 11

1.7K 155 71
                                    

Podejmuje się wiele decyzji

Czasami nawet bardzo głupie

Jednak od czegoś trzeba zacząć

Załamany, to mało powiedziane. Isak był zrozpaczony. Miał ogromną nadzieje na to, że jakoś ułoży mu się z Even'em, nie musieli od razu być razem i zachowywać się jak te ''zakochane'' pary w szkole. Mogli by po prostu czasami wyskoczyć na jakieś ciastko, czy coś w tym stylu. A potem ich spotkania mogły by przerodzić się w coś więcej. Jednak przecież życie, to nie jest bajka Disney'a, życie jest brutalne. Gasi, depcze, to co my chcemy.

Wpadł do domu i od razu skierował się do swojej sypialni. Niedbale rzucił swoją kurtkę, mając kompletnie gdzieś, to gdzie ona się znajdzie. Oczy nadal miał załzawione, przez co obraz był rozmazany. Z wielkim hukiem wręcz położył się na łóżku, od razu biorąc poduszkę i wciskając w nią swoją twarz.

W jego kieszeni nadal znajdowała się ta kartka. Paliła go i miał ochotę ją potargać. Jednak z drugiej strony, była to jakaś głupia pamiątka po chłopaku. Delikatnie wyjął ją i rozwinął. W niektórych miejscach była ona lekko mokra od jego łez. Tusz od długopisu przez to był rozmazany. Mimo, że jego serce nie chciało znowu czytać tych bardzo bolesnych słów, to umysł chciał zupełnie inaczej. Jego zielone oczy znowu widziały ten tekst, znowu czytał to, co wywoływało płacz. Nawet nie wiedział kiedy, słone łzy po raz kolejny tego dnia leciały w dół jego policzków. Nie wycierał ich, pociągał jedynie nosem.

W takim stanie zastał go Esklid. Rudowłosy chłopak przeraził się, kiedy zobaczył zapłakanego Isak'a z kartką w ręce. Pierwszą myślą było to, że blond oblał coś i trzymał w ręce kopię swojego testu. Jednak wtedy jego dłonie by się tak nie trzęsły. Zazwyczaj nawet jak dostał jedynkę, to się tym nie przejmował. Przecież są jeszcze poprawki.

- Matko boska.

Esklid od razu wpakował się na miejsce obok chłopaka i wyrwał kartkę z jego dłoni, żeby po chwili czytać uważnie tekst, który był na niej napisany. Z każdym przeczytanym słowem, miał ochotę wybrać się do jego mieszkania i dokładnie mu przywalić, tak żeby nie pamiętał jak się nazywa.

- Zajebie go.

- Proszę...nie.

Głos Isak'a był słaby i drżący. Wyciągnął swoją dłoń, żeby zabrać kartkę z rąk swojego współlokatora. Jednak rudy chłopak od razu schował ją do tylnej kieszeni w swoich rurkach.

- Nie widzisz co się z Tobą dzieje. Chciałeś skoczyć z mostu, masz napady płaczu. Kurwa i w 99% jest podejrzana u Ciebie depresja. Tylko dlatego, że ten Evan, którego rzekomo kochasz bawi się Tobą jak zabawką, którą dają do Happy Meal'a.

Isak wpakował się na kolana Eskild'a i przytulił. Rudowłosy chłopak miał gdzieś, że będzie miał mokrą koszulkę. Zaczął głaskać plecy. Jego zadaniem było go chronić, a jak na razie zjebał po całości. Obiecał jego rodzicom, że się nim zajmie, a jak na razie to idzie mu cholernie źle.

- Możesz zadzwonić do Emmy i powiedzieć, żeby przyszła.

- Isak, wiesz że nie zmienisz siebie. Nie jest się gejem, bo masz taką zachciankę.

- Może mi przejdzie. Może wyleczę się z Even'a.

Chłopak otarł swoje oczy, a Esklid mruknął ciche ,,Okej''. Niedługo później zauważył, że blond zasnął. Zdziwił się, bo była jakaś czternasta. Jednak impreza w nocy i natłok wydarzeń dały mu w kość. Wziął jego telefon i wyszedł z pokoju, zamykając najciszej jak umie drzwi. Przepisał numer dziewczyny do swojego urządzenia i zawiesił swój palec nad zieloną słuchawką. Nie chciał, żeby Isak pakował się w związek, w którym miłość będzie jednostronna. Nie lubił Emmy, ale chciał żeby jego przyjaciel był szczęśliwy, więc wcisnął zieloną słuchawkę.

- Halo?

- Cześć. Tutaj Esklid, współlokator Isak'a.

- Coś się stało?

- Ech, teraz śpi i kazał mi do Ciebie zadzwonić, ponieważ chce żebyś przyszła jutro.

- Oczywiście przyjdę.

- To do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Rudy chłopak zakończył połączenie i wszedł do pokoju blondyna. Odłożył telefon na małą szafkę nocną, a potem znowu go opuścił. Napisał do jednego ze swoich znajomych, a chwile później z szerokim uśmiechem udał się do swojego pokoju, gdzie zadzwonił.

- Słucham?

- Słuchaj uważnie Even. Jeśli jeszcze raz Isak przyjdzie mi zaryczany i w rozsypce do domu, to nie ręczę za siebie. Sonja już nie będzie Cię tak kochać, bo twoja twarzyczka taka piękna nie będzie.

- Esklid?

- W rzeczy samej. Zrozum pacanie, on Cię kocha. Wypłakuje sobie oczy, a ty bawisz się nim jak lalką bez uczuć.

- To dla mnie też trudne...

- Nie pieprz mi głupot. Miałeś chłopaka przed tą super hiper i bóg wie jaką Sonją. Wiem dlaczego się przeniosłeś do nas, bo tam was nie akceptowali, a twój kochaś jeszcze Cię wyzwał.

- Skąd...?

- Mam swoje źródła. Wtedy ta jakże piękna Sonja się w Tobie zakochała, a ty idealnie się nią posłużyłeś. Jednak Isak jest kruchy jak szkło, on odkrywa siebie. Więc łaskawie nawet jeśli go niby kochasz, to dla jego dobra odpieprz się od niego.

- Esklid, ja to naprawię.

- Trochę za późno na przeprosiny. Masz tą swoją blondynę, to pilnuj czy jej lakier nie odpadł z paznokcia, a teraz żegnam

Even chciał coś najwyraźniej powiedzieć, ale rudowłosy chłopak zakończył połączenie. Było mu lżej, żył nadzieją, że w końcu będzie spokój. Z blondynem małymi kroczkami będą starać się przywrócić starego Isak'a.

Miało być już dobrze. Jednak życie jak to życie.

Lubi się pieprzyć z naszym ułożonym planem.

Heej, mam nadzieje, że rozdział się wam podoba i będzie aktywni ^^

Dla zainteresowanych na moim profilu pojawiły się dwa shoty o Malec'u ;)

Do zobaczenia xx


You Are Not Alone - EVAKKde žijí příběhy. Začni objevovat