Epilog

3.4K 177 10
                                    

  Nie utrzymywałam kontaktu z Lucyferem od miesiąca. Skutecznie blokowałam się przed nim. Z Benem też nie rozmawiałam, bo nie pojawił się od tamtego dnia w którym przywiózł mnie na motorze. Nie rozumiałam tego co się z nim tu stało i chyba nie potrafiłam zrozumieć. Docierało do mnie, że po części to już nie był mój brat tylko wróg.  Nie zamierzałam odpuścić Lucyferowi. Nikt nie będzie mnie oszukiwać. Chciał mnie westchnąć w pułapkę i pozbawić władzy? To teraz sam odczuje wagę błędu, który popełnił. Ubrałam się elegancko. Od Asmodeusza dowiedziałam się o zebraniu wielkiej rady i właśnie tam zamierzałam dzisiaj pójść. Zapukałam w portal i po chwili znalazłam się blisko sali konferencyjnej. Nie pękając weszłam do niej i zapanowała cisza.
- Co Panią tu sprowadza? - zapytał jeden z mężczyzn.
- Już mówię, nazywam się Katerin Lilian Hole i jestem jak pewnie wiecie ostatnią potomkinią Shar- zaczęłam, a jeden z mężczyzn zaśmiał się donośnie
- No dobrze, ale po co nam to pani mówi? - zapytał, a ja zmierzyłam go zimnym jak lód wzrokiem i odparłam
- Domagam się połowy władzy nad piekłem- odparłam głośno i dopiero teraz zauważyłam przy stole Asmodeusza, a on uśmiechnął się do mnie lekko.
                       
Odwzajemniłam uśmiech. Na sali wszczęto rozmowy i zrobił się jeden wielki szum. Wszystko jednak ucichło, gdy otworzyły się drzwi do sali. Lucyfer wkroczył na nią pewnym krokiem z początku mnie nie zauważając. Jednak, gdy po kilkakrotnej jego prośbie o ciszę nadal panował gwar nie wytrzymałam. Zrobiłam krok w stronę zgromadzonych i odparłam donośnie
- Cisza! - ludzie zamilkli w jednej chwili, a ja drgnęłam zaskoczona znowu czując, że to Shar chce mówić moimi ustami
- Proszę o decyzję-  odparłam, a pierwszy z mężczyzn wstał
- Za- odparł, a ja spojrzałam ulotnie na Lucyfera, a on patrzył na mnie pytająco.Wszystkie osoby w radzie powtarzały wciąż jedno i to samo,, Za, za, za". Wygrałam- pomyślałam głośno. Lucyfer stał nie rozumiejąc co się dzieje. W końcu, gdy ostatnia osoba poparła moją prośbę spojrzałam na Lucyfera i uśmiechnęłam się dumna z siebie jak nigdy dotąd.
                
Fakt, że nauczyłam się blokować przed nim myśli dodawał mi jeszcze więcej otuchy.
- Szykuj dla mnie biuro, od teraz rządzimy pół na pół- odparłam, a on patrzył na mnie zszokowany.
Najstarszy z rady podszedł do nas i kładąc dłoń na mojej dłoni i drugą klatki piersiowej Lucyfera i odparł zimno
- Dziel moc na pół, po równo dziel- ja poczułam przypływ energii, ale pod Lucjanem ugięły się kolana i wyglądało na to, że sprawia mu to ból.
- Co mu jest? - zapytałam mężczyzny, a on popatrzył na mnie i odparł
- Staje się słabszy, to zawsze jest bolesne- wyjaśnił, a ja mimo wszystko poczułam się winna.
  Nie chciałam go krzywdzić, nie w taki sposób. Jednak mleko już się wylało. Kiedy moc przestała przepływać przeze mnie od Lucyfera. Podałam mu rękę. Przyjął ją i powoli wstał. Kiedy spojrzeliśmy sobie w oczy poczułam smutek i wiedziałam, że muszę wyjść nim się rozkleję.
- Do poniedziałku- odparłam cicho i z gracją opuściłam salę.

  
                  KONIEC
                        CZĘŚCI I

# Od Autorki

        Mam nadzieję, że wszystkim podobała się ta część. Jeśli tak to nie martwcie się tym, że już koniec.

Za parę dni pokaże się druga część pt.,, Piekło z Tobą" w której nasi bohaterowie będą próbowali uporać się z nowymi obowiązkami i relacją jaka się między nami urodzi.

Tak więc nie zdradzam już nic więcej i pozdrawiam wszystkich

Roxi

Witaj w piekle [KOREKTA]Where stories live. Discover now