Rozdział 22

3K 194 4
                                    

        Wróciłam do domu i zamknęłam się w swoim pokoju na piętrze. Czułam się jak idiotka, bo prawie uwierzyłam Lucyferowi, że mu na mnie zależy. Na korytarzu usłyszałam kroki. Myślałam, że to Aro, ale to był on. Lucyfer. Miał czelność jeszcze przychodzić tu po tym co zobaczyłam.
- Kate?- odezwał się, a ja włożyłam na plecy mój plecak i cicho otworzyłam okno.
Wysoko, ale co mi tam.
    Ostrożnie przełożyłam nogi przez parapet i stanęłam na śliskich dachówkach. Przymknęłam okno i trzymając się kurczowo ściany przeszłam aż nad altanę. Skończyłam na jej daszek i odbijając się nieco zeskoczyłam na ziemię. Zaczęłam biec w stronę lasu. Wszystko mnie przerastało. Obojętne było dla mnie co teraz się ze mną stanie. Biegłam szybko i nie myśląc dokąd. W końcu znalazłam się w gęstym lesie z dala od domu. Usiadłam pod jednym i zaczęłam płakać. Strzała wylądowała nagle centymetr nad moją głową.

      Poderwałam się na równe nogi i ukryłam się za drzewem. Strzały latały obok mnie. Siedząc za drzewem zastanawiałam się co robić. Wyobraziłam sobie, że Niszczyciel zastyga w czasie. Kiedy ptak lecący na niebie zatrzymał się w locie wybiegłam zza drzewa i gdy wypatrzyłam w pobliżu Niszczyciela podbiegłam do niego. Zabrałam broń i spętałam nogi w taki sposób, że kiedy się ocknie przewróci się na plecy. Czas ruszył. Niszczyciel spojrzał na mnie zaskoczony i wylądował na plecach. Uderzyłam go w głowę. Mogłam zabić, kiedy był zamrożony w czasie, ale chciałam wiedzieć kim jest. Szarpnęłam za jego kaptur zdejmując mi go. Cofnęłam się jak oparzona.
- To niemożliwe- powiedziałam
- Ben?- odparłam, a on spojrzał na mnie podejrzliwie
- Skąd znasz moje imię?- zapytał, a ja pokręciłam głową
- No coś ty, nie poznajesz mnie to ja Kate, twoja siostra- odparłam ze łzami w oczach.

             Wiedziałam, że nie może mnie pamiętać,Lucjan mówił, że po roku niczego z ziemi się nie pamięta.
- Siostrą?- odparł i zaczął się śmiać.
- Udowodnij- powiedział, a ja zastanowiłam się jak to zrobić. Wtedy pojawił się Lucyfer
- Kate!- krzyknął przerażony.- Jeszcze się spotkamy, siostro- powiedział  Ben i zniknął zamieniając się w mgłę.
- Trzymam cię za słowo braciszku - szepnęłam i chwytając swój plecak ruszyłam w przeciwnym kierunku do Lucyfera. Poczułam dotyk dłoni na ramieniu.
- Poczekaj, daj mi wyjaśnić- odparł.
- Co chcesz wyjaśniać? Zabawiłeś się i tyle- odparłam i ruszyłam z powrotem przed siebie.
- To nie tak- powiedział
- Odwal się ode mnie!- krzyknęłam w końcu.
- Zniknij z mojego życia i więcej mnie nie odwiedzaj, nie potrzebuję ciebie, rozumiesz?- krzyczałam i w pewnej chwili podbiegł do nas Aro.
- Puść mnie do cholery!- krzyknęłam wyszarpując mu się z rąk.

        Zabrał swoje ręce i patrzył chwilę jakoś dziwnie.
- Jeszcze porozmawiamy, zobaczysz- odparł i poprowadził mnie w stronę samochodu wraz z milczącym Armaro.
Kiedy dotarliśmy do samochodu pociągnęłam Armaro w swoją stronę i pocałowałam. Chwilę stał jak rzeźba, ale w końcu odwzajemnił pocałunek. Wiedziałam, że Lucyfer oparty o samochód z założonymi rękami na piersi patrzy na nas gniewnie, ale teraz miałam to gdzieś. Armaro mnie kochał. Tak prawdziwie i tego wolałam się trzymać niż tego fałszywego szatana. 
Kiedy się odsunęłam od Armaro on wpatrywał się we mnie pytająco, a ja uśmiechając się szepnęłam do niego
- Przepraszam cię- potem wsiadłam do samochodu, a Armaro za mną wrzucając mój plecak za oparcia.
Usiadł obok mnie i delikatnie muskał moją dłoń. Spoglądaliśmy sobie w oczy wiedząc, że czeka nas długa rozmowa w moim domu. Lucyfer prowadząc szybko samochód wściekle spoglądał w lusterko obserwując nas na tylnych siedzeniach. 

Witaj w piekle [KOREKTA]Where stories live. Discover now