Rozdział 12

3.9K 232 29
                                    

Zaczęłam ćwiczyć bieganie i trenować ataki z wyobraźnią. Tak, śmiesznie to brzmi, ale wcale nie było łatwo. Kiedy na przykład pomyślałam, że chcę żeby strzały uderzyły w drzewo to trafiały we wszystkie drzewa w lesie, a kiedy chciałam, żeby woda zamknięta w bańce uwięziła Armaro to za każdym razem bańka pękała sprawiając Armarosowi zimną kąpiel. Po dziesięciu próbach ja byłam wycieńczona, a Aro miał mnie dosyć. Wróciliśmy do domu śmiejąc się do siebie z tego jak wyglądamy. On był cały w rzęsie, a ja miałam rozwalone włosy i brudną sukienkę.

Kiedy oboje wykąpaliśmy się, usiadłam w kuchni przy stole i patrzyłam jak Aro stwarza dodatkowe plany ćwiczeń.

- Chyba oszalałeś- powiedziałam widząc, że chce poświęcić na próby dwa razy więcej czasu niż teraz.

- Nie oszalałem, po prostu musisz być dobrze przygotowana, a jak na razie nie mamy efektów. Jeśli chcesz pokonać Niszczyciela to musisz się przyłożyć do tego co robisz- odparł.

- Sugerujesz, że teraz się nie przykładałam?- zapytałam wkurzona.

- Nie, twierdzę tylko, że za wolno nam idzie- powiedział.
- Aro ćwiczę dopiero dwa dni, czego się spodziewałeś ?-  zapytałam go szczerze.

- Nie wiem, ale nie tego- powiedział jakoś dziwnie rozłoszczony

- Mówimy nadal o treningu czy chodzi o coś jeszcze?- zapytałam domyślając się powodu jego złości. Od dwóch dni nie zbliżyłam się do niego bardziej niż na odległość metra. To to go boli.

- Nie rozumiem cię Kate, najpierw prawie się całujemy, a potem trzymasz się na dystans, co robię nie tak?- zapytał, a ja jęknęłam.

- Zrozum jestem tutaj dosyć krótko, a na dodatek ktoś nie chce mnie tu żywej, nie umiem zbliżyć się do nikogo, bo...- urwałam na chwilę

- Bo co?- ponaglił mnie

- Bo się boję, że znowu przeze mnie komuś stanie się krzywda!- krzyknęłam, a potem zerwałam się z miejsca i ruszyłam biegiem do drzwi wyjściowych.

Przy samych drzwiach złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzałam mu głęboko w oczy i nie potrafiłam się ruszyć z miejsca.
- Nic mi się przez Ciebie nie stanie , rozumiesz?- powiedział patrząc mi w oczy z największym przekonaniem.

Skinęłam nieśmiało głową i już chciałam się od niego odsunąć, kiedy przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował. Pocałunek trwał krótko, ale był cudowny. Serce biło mi szybciej, a oddech miałam przyspieszony. Spojrzałam mu znowu w oczy, kiedy się odsunęliśmy od siebie. Staliśmy tak dłuższą chwilę nie mogąc oderwać od siebie oczu. Kiedy odwróciłam się w stronę drzwi chcąc pójść się przewietrzyć zatkało mnie. Przysunęłam się odruchowo bliżej Armarosa, bo w drzwiach stał wściekły Lucyfer. Co ja tam mówiłam o kłopotach? A tak, zdaje się, że właśnie nadeszły.

# Hej, jak wam się podoba ten rozdział? Macie jakieś swoje wizje do którego z panów bardziej pasuje Kate?
Wybaczcie, że taki krótki rozdział. Nowy będzie dłuższy i mogę zdradzić, że będzie ciekawie.
Dawajcie gwiazdki jeśli wam się podoba i piszcie komentarze, jeśli mam coś poprawić. Pozdrawiam Roxi

Witaj w piekle [KOREKTA]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora