Rozdział 31

2.8K 175 1
                                    

             Takie wagary to ja rozumiem. Patrząc na siebie z innej perspektywy nie mogłam się poznać. Okazuje się bowiem, że moje życie po życiu jest bardziej ciekawe i odważne niż to co przeżyłam na ziemi. Jeszcze do niedawna nie uwierzyłabym w to, że pójdę do łóżka z facetem, którego nie do końca znam, a na dodatek będę z tego powodu szczęśliwa. Cóż, piekło zmienia ludzi. Jak to się mówi urosły mi rogi. Hahaha. Lucyfer był taki piękny i nawet tego nie widział. Wstaliśmy dopiero wieczorem. W domu było ciemno. Lucyfer otworzył drzwiczki kominka i ruchem ręki rozwalił w nim ogień. Siedziałam w samej bieliźnie na dywanie. On był blisko mnie, ale jednak na przeciwko. Patrząc na mnie dzikim wzrokiem zaczął sprawiać, że dostawałam ciarek na plecach.
- Kiedy tak patrzysz zaczynam zauważać jak mało cię znam i jak mało wiem na twój temat i to mnie odrobinę przeraża- przyznałam, a on spojrzał mi głęboko w oczy i uśmiechnął dziwnie tajemniczo i niebezpiecznie.
Skuliłam się nieco i przysunęłam w stronę kominka.
- Powiem Ci coś, lepiej dla nas dwojga, jeśli nie poznasz mnie z każdej strony- taka odpowiedź nie była dla mnie pocieszająca.
Z kim ja sypiam? Czy jestem przy nim bezpieczna czy wręcz przeciwnie? Jego męska i idealna twarz była dla mnie w jednej chwili zamkniętą księgą.
         Lucyfer wstał z dywanu i zaczął się ubierać. Wstałam i podeszłam do niego
- Już idziesz?-zapytałam w jednej chwili czując narastający smutek.
-Muszę, obowiązki wzywają - odparł równie smutny jak ja.
- Kocham cię- szepnęłam, a on pocałował mnie w usta i ruszył do portalu.
Nagle poczułam złość.
- Dlaczego tak ciężko wymusić z ciebie co czujesz?! - krzyknęłam, a w portalu pojawiła się Lilith.
Lucyfer spojrzał na mnie i podszedł do mnie szybkim krokiem. Chwycił mocno moją dłoń i przyłożył sobie do serca.
- Czujesz tu coś? Nie, bo ja nie mam serca, nie kocham, po prostu nie potrafię- powiedział chłodno
- Nie potrafisz czy nie chcesz?- zapytałam rozeźlona.
- Miłość jest dla słabych- odparł i podbiegając do portalu po prostu do niego wskoczył zostawiając mnie samą.
Czułam się upokorzona. Musiałam się przejść. Pobiegłam do garderoby i włożyłam czarną luźną sukienkę przed kolana. Wybiegłam z domu próbując ochłonąć po tym, co przed chwilą usłyszałam od Lucjana. Głupia myślałam, że też mu zależy. Dochodząc do najbliższego lasu całkiem się rozkleiłam. Usiadłam pod drzewem i drżąc czekałam na to, że zjawi się ktoś i mnie pocieszy. Zabierze stąd. Księżyc świecił w moją twarz. Jednak w pewnej chwili cień padł na mnie. Spojrzałam w górę
- Ben to ty? - zapytałam nie mogąc dojrzeć twarzy
- Niestety nie kwiatuszku- usłyszałam i zamarłam rozpoznając głos
- Armaro- odparłam cicho czując, że zaraz na pewno stanie mi serce.

Witaj w piekle [KOREKTA]Where stories live. Discover now