Wpatrując się we mnie z pożądaniem czekał na coś, chociaż nie bardzo wiedziałam na co.
- Do twarzy ci w tej bieliźnie- odparł w końcu.
- Znawca się znalazł, też coś- odparłam i w tym momencie po schodach wszedł Armaros.
Zmierzył mnie od góry do dołu i uśmiechając się powiedział
- Zaczyna mi się tu podobać- pokręciłam lekko głową.Co za banda kretynów-pomyślałam i zgrabnym krokiem ominęłam obu wchodząc do swojej garderoby. Faceci nawet w piekle są tacy sami. Wyszłam z garderoby w mojej najlepszej sukience z szarej koronki i jedwabiu. Lucyfer znów obiegł mnie wzrokiem i wrócił do rozmowy z Aro.
Armaro najwyraźniej nie zamierzał przestać mi się przyglądać. Przeszłam obok nich powolnym krokiem i wzięłam z wieszaka moją torebkę.
- Wychodzisz gdzieś?-zapytał Lucjan.
- Mam taki zamiar- odparłam nie odwracając się do niego.
- Dokąd?- wypytywał jakbym była jego własnością.
- Nie twój interes- powiedziałam i zeszłam po schodach na parter.
Sekundę później obaj mężczyźni poszli w moje ślady.
- Dobrze wiesz, że nie możesz wychodzić bez mówienia dokąd się wybierasz- powiedział zdenerwowany Lucyfer.
- Ty masz swoje tajemnice, to ja będę miała swoje- powiedziałam również zdenerwowana.
- Masz się mnie słychać!- warknął podchodząc do mnie i łapiąc mocno za ręce. Przez kilka drobnych sekund pomyślałam o moim sztylecie i jak na życzenie zmaterializował się w mojej dłoni.
- Ręce przy sobie- odparłam wyrywając mu się i przekładając sztylet do jego szyi.
Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo jest ostry do momentu, gdy na szyi Lucjana zobaczyłam krew. Cofnęłam się o krok i patrzyłam mu w oczy z mieszanką gniewu i strachu. Lucyfer dotknął szyi i na jego dłoni pojawiła się krew. Zmierzył mnie raz jeszcze, ale jakby z niedowierzaniem i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Spojrzałam na Aro, który miał również mocno zaskoczony wyraz twarzy.
- Przepraszam-wyszeptałam i wybiegłam z domu szukając Lucyfera.
- Lucjan! Lucjan!-krzyknęłam idąc ścieżką w stronę lasu.
Wtem obok mnie w drzewo trafiła czarna strzała. Krzyknęłam i zaczęłam uciekać. Lucyfer, gdzie jesteś? Myślałam biegnąc między drzewami. Strzały świstały wokół mnie omijając moje ciało o centymetry.
- Lucjan!-krzyczałam biegnąc co tchu. Czy tak właśnie będzie wyglądać mój koniec? Zginę od strzały w jakimś lesie?
+++
Usłyszałem krzyk Kate, kiedy byłem już spory kawałek od jej domu. Najpierw brzmiała normalnie, ale potem jej krzyk stał się bardziej piskliwy i słychać w nim było strach. Z jednej strony lepiej byłoby dla mnie, gdyby zginęła, ale z drugiej wiedziałem, że ona mi ufa. Mimo, że często się ze mną sprzecza to wiedziałem, że mnie lubi. Ruszyłem biegiem w stronę skąd dobiegał jej głos. Była jedną z obywatelek piekła i jako król tego padołu nie mogłem jej tak zostawić.
+++
Potknęłam się i runęłam na ziemie jak długa. Szybko odwróciłam się na plecy i zobaczyłam stojącego nade mną Niszczyciela z wyciągniętą w moją stronę kuszą. Zamarłam na moment. Wtedy usłyszałam w mojej głowie głos,, Córko uwolnij swoją moc, wyobraź sobie jak go ranisz, a to się spełni." Patrzyłam na ciemną postać i wyobraźnia podsunęła mi pomysł jak go zgładzić. Kilka strzał przeszyło jego ciało i napastnik upadł na kolana.
- To jeszcze nie koniec pomiocie Shar- wysyczał i ciemny wir otoczył go, a po chwili na polanie byłam tylko ja. Wstałam i rozejrzałam się wokół. Poczułam pieczenie na wysokości barku i postanowiłam się obmyć. Kilka kroków na prawo ode mnie był staw.
YOU ARE READING
Witaj w piekle [KOREKTA]
FantasySiedemnastoletnia Kate zostaje zamordowana i dostaje wolny wybór. Piekło czy niebo? Wybiera ku radości Lucyfera piekło i poznaje wszystkie tajemnice biblijnych zaświatów. Co jest prawdą, a co tylko bajką wmawianą ludziom od wieków? Czy Bóg rzeczywiś...