Rozdział 4

6.1K 278 127
                                    

Piłam kawę co chwila zerkając na Lucka. Był jakiś spięty i co chwilę spoglądał w moją stronę z grobowym wyrazem twarzy.

- Powiedz jak się stąd dostanę do miasta? Jesteśmy przecież tak daleko?- zapytałam nie mogąc znieść takiej ciszy. Tak ma wyglądać poważna rozmowa?

- W bibliotece jest portal. Pukasz sześć razy i któraś z kobiet przenosi cię dokąd chcesz- powiedział bez entuzjazmu, jakby nagle stracił humor.

-A...-mruknęłam i dalej milczałam.

-Posłuchaj, nie mogę sobie pozwolić na taką zniewagę, którą ty uznałaś za zabawę. Jestem na to za stary- odparł, a ja skinęłam głową na znak zrozumienia.

- Mówisz portal... Czyli mogę się nim przenieść nawet do ciebie?- zapytałam tak sobie z ciekawości
- Nie, do mnie musisz umawiać się przez sekretariat i uprzedzam, że to nie takie łatwe, ale spokojnie sam zdecyduję, kiedy znowu się zobaczymy i nie będziesz musiała się do mnie wpraszać- powiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy.

Potem zerwał się z krzesła i ruszył do wyjścia.
- Już idziesz?- zapytałam zaskoczona jego zachowaniem, ale i poczułam odrobinę ulgi.

- Muszę, przepraszam, ale obowiązki- zbył mnie tylko i trzasnął drzwiami, a jego samochód odjechał. Kręciłam się po pustym domu. Włączyłam telewizor i śpiewałam karaoke przez godzinę, potem poszłam do biblioteki i czytałam przez następne pół godziny książkę, a na koniec zrobiłam sobie kolację. Piekarnik zaczął piszczeć po wyjściu Lucyfera i znalazłam w nim pizzę. Nie zdołałam zjeść całej. Nawet trzy kawałki nie były łatwym wyzwaniem. Schowałam resztę do lodówki. Może odgrzeję ją rano w mikrofali- pomyślałam. Poszłam na piętro i weszłam do łazienki. Ogromna wanna z hydromasażem była naprawdę niezłą opcją. Spędziłam w ciepłej wodzie dwie cudowne godzinki, a potem prawie naga, bo tylko w haleczce zasnęłam na ogromnym łóżku. Rano obudziło mnie dziwne uczucie, że ktoś mnie dotyka.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie Lucka. Poderwałam się i szybko naciągnęłam na siebie kołdrę.

- Dzień dobry- powiedział jak gdyby nigdy nic.

- Co tu robisz?- zapytałam oburzona

- Leżę i czekam, aż się obudzisz- powiedział bez krztyny zmieszania.

- Serio? Zawsze tak wbijasz komuś do sypialni i patrzysz jak śpi, czy to ja zostałam tak zaszczycona przez władcę?- zapytałam całkowicie zdenerwowana.

- Ale się denerwujesz,no no no... Nie przejmuj się, za parę lat przestaniesz być taka skromna. Tutaj takie aniołki jak ty po kilku dniach zmieniają się w diablice- odparł, a ja chwyciłam poduszkę i uderzyłam go nią z całej siły.

- Wynocha z mojej sypialni !- krzyknęłam, a on śmiejąc się ruszył do drzwi.

- Swoją drogą to nogi masz boskie- dodał, a ja rzuciłam w niego poduszką z takim impetem, że z trudem udało mu się jej uniknąć.
    Co za koleś? Władca piekła się znalazł. Faceci to jednak są tacy sami. Podeszłam do szafy i znalazłam w niej takie ciuchy o jakich marzyłam,ale bielizna to była już gruba przesada. Praktycznie niczego nie zakrywała, a wręcz przeciwnie, ale uznałam, że w piekle pewnie nie ma czego się spodziewać poza czymś takim.

Zeszłam na dół ubrana w czyste ciuchy i zastałam Lucjana siedzącego z kawą przy stole.

- Zaraz idziemy do szkoły, więc zjedz coś spokojnie, żebyś potem nie marudziła- powiedział, a ja spiorunowałam go wzrokiem.

- Ja nie marudzę- powiedziałam, a w myślach dodałam ,,rozwydrzony mały książę."Lucyfer jak zwykle podsłuchał moje myśli. Zaczął się śmiać,a więc obelga otarła się o jego delikatne uszka.

Witaj w piekle [KOREKTA]Where stories live. Discover now