Rozdział 35

2.7K 174 11
                                    

    Bankiet w piekle to niezwykle duże wydarzenie. Wszędzie wielkie postaci. Bogowie i boginie, a nawet sławne postaci. Michael Jackson, Tina Turner, a także Prince siedzieli przy stole dla muzyków i śpiewali wspólnie. Lucyfer nie był jakoś bardzo wesoły. Wszystkie kobiety patrzyły na niego z pożądaniem. Stanęłam przy barze, gdzie napoje i trunki serwował niejaki Dionizos. Podał mi jakiś żółty napój, a ja upiłam łyk i stwierdziłam szczerze, że barman zna się na rzeczy. Drink był pyszny. Obok mnie stanął Asmodeusz.
- Cześć piękna- powiedział i pocałował mnie w policzek.

 Moja mina mówiła wszystko.
- Coś nie tak? Nie dogadaliście się z Lucym?- zapytał, a ja westchnęłam
- I tak i nie. Nie śmiej się, ale coś do niego czuję- przyznałam upijając kolejny łyk drinka
- No raczej- odparł jakbym powiedziała coś oczywistego.
- A on czuje to samo do ciebie- powiedział, a ja pokręciłam przecząco głową
- Nie, Lucyfer powiedział, że on nie kocha, bo nie potrafi- Asmodeusz zaczął się śmiać.
- Niezła bujda- odparł
- To nie jest bujda, on... Nie okłamałby mnie, nie w takiej sprawie- zaprzeczałam, a Asmodeusz uśmiechał się tylko rozbawiony.
- To skoro cię nie koch, nie będzie zazdrosny, zgadza się?-zapytał, a ja skinęłam głową.

  Nie można być zazdrosnym o kogoś na kim ci nie zależy. To bez sensu.
- No to przekonajmy się- powiedział i pociągnął mnie na parkiet. Znany głos śpiewał Greatest love of all. Spojrzałam ukradkiem na scenę i ujrzałam Whitney Houston. Super- pomyślałam. Wtuliłam się w Asmodeusza, a on zaczął udawać, że coś szepcze mi na ucho. Ja wciąż się śmiałam i bujałam delikatnie do muzyki.
 Asmodeusz w pewnym momencie zaczął mnie całować, a ja udawałam, że odrobinę mnie to krępuje. Kiedy zbliżał się do moich ust obok mnie stanął Lucyfer i odepchnął Asmodeusza a ten odskoczył z gracją i utrzymał równowagę. To było niezłe.
- O co ci chodzi Luc?-zapytał, a ja spojrzałam na Lucyfera i głowę bym dała, że miał w oczach płomienie.
- Nie dotykaj jej- odparł przez zaciśnięte zęby.
- Przecież jej nie kochasz, sama mi to powiedziała- zaczął Asmodeusz,a Lucjan tylko na mnie luknął i pokręcił głową
- To prawda- odparł jakoś z wahaniem.
- Kłamiesz Lucyferze- odparł jeden z mężczyzn przy stole dla bogów.
- Dzięki Eros- odparł z goryczą Lucyfer, a ja spojrzałam na niego ze złością i bólem
- Było powiedzieć, że nie chcesz ze mną być, a nie tak kłamać- odparłam i ruszyłam w stronę schodów wiodących do portali. Lucyfer obrócił mnie szybko i przyciągnął do siebie
- Tak kocham cię i nie umiem się z tym pogodzić, ale jeszcze bardziej nie zniósłbym tego, że cię stracę- powiedział i pocałował mnie na oczach wszystkich.
Moje potępione serce zabiło mocniej. Mam, nareszcie mam go dla siebie.

Witaj w piekle [KOREKTA]Where stories live. Discover now