Rozdział 24

3K 200 2
                                    

Po pierwszej lekcji żadna kolejna nie była taka ciekawa. Kiedy wytrwałam lekcję biologiczną na której pani profesor opowiadała jak to Uranos, każde swoje dziecko wrzucał do jakiegoś Tartaru i w końcu jego małżonka Gaja zapragnęła zemsty spojrzałam na kolegę, który jak widać był bardzo znudzony.
- Asmo, co to jest ten Tartar?- zapytałam szeptem.
Asmodeusz spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
- Tartar to miejsce do którego nie chciałby trafić żaden z obywateli piekła. To pustkowie pełne największych i najdziwniejszych bestii. Wilkołaki, wampiry, zombie, nawet godzila, wszystkie te stwory to nie fikcja, powiem ci, że nawet lepiej- wersja ludzi to tylko jedna setna tego jakie te potwory są naprawdę- odparł, a ja spojrzałam na powrót na nauczycielkę i słuchałam tej historii dalej.

Po zajęciach poszłam prosto do kawiarni, by zaczekać tam na Armarosa. Niestety nie udało mi się spławić Asmodeusza, więc siedzieliśmy w kawiarni razem. Wyjęłam z torby notes, który dał mi Asmo na lekcji i chciałam zacząć czytać, ale Asmo odchrząknął dając mi znak, bym to schowała
.- Umówiłaś się tu z Lucym?-zapytał. Pierwszy raz usłyszałam taką wersję imienia Lucyfera. Nawet fajna.
- Yyy... nie- odparłam nieco zaskoczona takim pytaniem.
- A z kim?-zapytał, a ktoś odezwał się przede mną
- A ze mną- ciarki przeszły mi po plecach.
Odwróciłam się
- Ben?- nie mogłam uwierzyć, że on tak po prostu stoi obok mnie.
- Witaj Kate- powiedział i usiadł obok Asmodeusza. Ten nie zwracał na niego uwagi dopóki Ben nie wyjął z kieszeni ostrego jak brzytwa noża.

Asmodeusz wyprostował się w jednej chwili, ale zbyt późno. Ostrze zostało z całej siły wbite w jego klatkę piersiową, a ja pisnęłam przerażona.
- Powiedziałaś mi ostatnio, że jesteś moją siostrą- zaczął
- Zabiłeś go- odparłam z przerażeniem patrząc na powiększającą się szkarłatną plamę na białej koszuli Asmodeusza.
- Nie zabiłem, kiedy wyjmiesz ostrze rana się zagoi, nie wiesz, że nie można zabić pierwszej krwi demona?- zapytał z nieukrywaną pogardą
- A wracając do tematu udowodnij- powiedział celując we mnie ostrzem wyjętym z drugiej kieszeni.
- Udowodnić? Co?- zapytałam skołowana.

Widok bladego i krwawiącego Asmodeusza jakoś nie pozwalał mi się skupić.
- Udowodnij, że jesteś moją siostrą- odparł przez zaciśnięte zęby.
- Niby jak?- zapytałam i w jednej chwili przypomniał mi się naszyjnik.
Chwyciłam plecak chcąc wyjąć go z niego, ale Ben krzyknął
- Jeden numer i nie żyjesz już na dobre- zdębiałam w pół ruchu i spojrzałam mu w te czarne oczy tak przeze mnie kochane jeszcze do niedawna.
Trudno było się pogodzić z tym, że on chce mnie zabić. Odpięłam kieszeń i sięgnęłam do niej po naszyjniki. Najpierw pokazałam mu jego część w kolorze białym. Skrzywił się niezadowolony
- Skąd masz mój amulet?- zapytał, a ja spojrzałam na niego i odparłam
- Zgubiłeś go ostatnio- sięgnęłam do kieszeni plecaka i wyjęłam swój.
Pokazałam mu go. Wzruszył ramionami.
- To ma być ten dowód?- zapytał rozbawiony. Jednym ruchem złączyłam amulety w jedną całość.
Zabłysło srebrne światło i Ben krzyknął puszczając ostrze na blat stołu.
- Kate...ja... pamiętam...pamiętam cię- powiedział nie patrząc mi w oczy.
Ja też nie chciałam na niego spojrzeć. Wstałam i podeszłam do Asmodeusza. Ostrożnie wyjęłam sztylet z jego klatki piersiowej, a Asmodeusz od razu złapał oddech. Sztylet ociekał jego krwią.
- Asmodeusz słyszysz mnie?- zapytałam delikatnie potrząsając nim.
- Nic mi nie będzie- odparł szeptem.
Odetchnęłam z ulgą. Asmodeusz otworzył oczy i spojrzał na mnie przeciągle.

Odwróciłam się do Bena, ale już go nie było. Na stole leżała kartka z wbitym sztyletem. ,, Jeszcze się zobaczymy, siostrzyczko" -napisał na niej. Dlaczego miałam dziwne przeczucie, że to nie oznacza dla mnie nic dobrego.
- Kto to był?- zapytał Asmodeusz wpatrując się we mnie.
Był słaby i ciężko oddychał.
- Niszczyciel, Ben, jak zwał tak zwał- odparłam.
- To był Niszczyciel?- Asmodeusz był widocznie zaskoczony i przerażony zarazem.
- Skąd znasz jego imię?- dopytywał. Posmutniałam jeszcze bardziej i opadłam na krzesło zrezygnowana.
- Bo to mój starszy brat- odparłam z rozpaczy mając ochotę płakać.

Witaj w piekle [KOREKTA]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora