— Alex! Długo jeszcze?! — Krzyknęłam. — Zaraz się spóźnimy! Chciałam jeszcze wjechać do sklepu co jakiś owoc i sok do ciebie! Zaraz z tego nic nie wyjdzie! Masz dzisiaj zajęcia komputerowe o ósmej trzydzieści, dalej!

— No idę, mamo!

Uśmiechnęłam się na widok schodzącego syna na dół. Odwzajemnił mój uśmiech i zaczął ubierać buty. Ściągnęłam jego kurtkę i czapkę z wieszaka. Podałam mu to, a on to ubrał. Wyszliśmy na zewnątrz, zakluczyłam dom i odblokowałam auto, aby Alex mógł usiąść na swoje miejsce. Nie było to już Ferrari. Sama wsiadłam i zapięłam pas. Po dziesięciu minutach znaleźliśmy się pod sklepem. Pomogłam mu wyjść i prawie biegiem ruszyliśmy do środka. Przepchałam się przez największy tłum i zakodowałam, aby przyjechać na większe zakupy. Zgarnęłam z półki sok truskawkowy, batona i jednego banana z stoika. Podałam to Alex'owi i przepchałam się do kasy. Dla siebie wzięłam batona. Zapłaciłam kartą za nasze małe zakupy i przy drzwiach z kimś się zderzyłam. Podniosłam głowę, trafiając na Luke'a. Zmarszczyłam brwi. Miał lekcje przed ósmą.

— A to ty — powiedział obojętnie i wyminął mnie, aby wejść do sklepu. Zatrzymałam go, chwytając jego ramię.

— Tylko ja?! Tylko?! — Zapytałam. — Nie odzywasz się do mnie od prawie dwóch tygodni. Co ja zrobiłam?

— Wtrącasz się w...

— Wtrącam się? W takim razie, przepraszam, że jestem twoją dziewczyną. O ile w ogóle jeszcze nią jestem. Chciałam wiedzieć co planuje mój chłopak albo już ex chłopak! — Przerwałam na chwilę i spojrzałam na jego twarz. — Nadal jestem twoją dziewczyną czy nie? Powoli się gubię w tym.

Odpowiedziała mi cisza, na co szeroko się uśmiechnęłam. Do oczu cisnęły mi się łzy, ale powstrzymałam to.

— Rozumiem. Zajebiście w takim razie. Super. Pierdol się, Hemmings. Najlepiej odwal się ode mnie.

Wyminęłam go i pięć minut później, ruszyłam w stronę przedszkola Alex'a.

— Mamo?

Spojrzałam na niego w lusterku i wróciłam wzrokiem na ulicę.

— Co się stało?

— Czemu kłócisz się w wujkiem Luke'iem?

— To sprawa dorosłych kochanie. Jak dorośniesz to wtedy rozumiesz.

Uśmiechnął się do mnie i wyjrzał przez szybę.

— Ale mamo... Wujek Ash mówił do wujka Cal'a, że nie mogą się doczekać lotu do Los... Angeles, chyba tak mówili. I powiedzieli też, że martwią się o ciebie i ciocie!

Wylot do LA, koncert... O nie. Zatrzymałam się gwałtownie na czerwonym świetle. Spojrzałam na syna przez ramię.

— Mówili tak?

— Mhm. Mówili też, że nie wiedzą jak wam to powiedzieć.

Zmieniłam bieg i ruszyłam do przodu.

— Ale mamusiu! Nie mów nikomu! Nie kazali mi nic mówić! Dali mi nawet cukierka i czekoladę za milczenie. Wujek Ash będzie na mnie bardzo zły jak się o tym dowie.

— Nie będzie, kochanie. Nic nie powiem, a teraz wyskakuj, już jesteśmy.

Wypiął się z pasów, a ja wzięłam jego plecak. Ruszyliśmy razem w stronę wejścia. Przywitał się z swoimi kolegami, a ja poszłam do jego wychowawczyni. Musiała zrobić coś z tym chłopem. Nie mógł bić i zaczynać się w Alex'a ani w inne dzieci. Musiała go powstrzymać.

— Dzień dobry — powiedziałam i uśmiechnęłam się. — Przyszłam do pani w jednej, dosyć nieprzyjemnej sprawie.

Spojrzałam na starszą kobietę, która patrzyła się na mnie spod okularów. Zrobiła skwaszoną minę, jakby była niezadowolona z mojej wizyty. Ledwo co zdołałam się powstrzymać przez głośnym prychnięciem.

bad girl → luke hemmings  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz