Rozdział 17.

2.3K 112 6
                                    

— Dziecko! Jak ty wyglądasz?! — Usłyszałam donośny damski głos. Pierwszy raz słyszałam tą kobietę. — Ile nie jesz? Ile nie śpisz? Nie wmawiaj głupot! Wiem, że jest inaczej! Jakby tak nie było, to wasza dwójka nie wyglądałaby jak trupy! A twoja przyjaciółka nie straciłaby przytomność. 

Otworzyłam oczy, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Białe ściany, szafki przy niej z lekarstwami. No tak - pielęgniarka. Podniosłam się do pozycji siedzącej i stanęłam. Od razu tego pożałowałam. Zakręciło mi się w głowie, jakby nie ta kozetka upadłabym na ziemię. Jak najwolniej umiałam stanęłam jeszcze raz. Ruszyłam tam, gdzie dochodziły głosy. Zatrzymałam się przy drzwiach. Na krześle koło biurka, za którym siedziała piguła, siedział Luke. Był bladszy chyba o dwa odcienie! Kręcił się cały czas na siedzeniu jakby chciał gdzieś iść, ale nie mógł. Podniósł głowę i mnie zobaczył. Zerwał się z miejsca i od razu mnie przytulił do swojej klatki piersiowej. Przez to ciepło bijące od niego, zrobiło mi się gorąco. Wtuliłam się jeszcze bardziej w niego. Zaciągnęłam się jego perfumami. 

— Dzieciaki! — Odezwała się. — Zwolniłam was z reszty lekcji. Ej! Halo! Ziemia. Zaśmiałam się i odsunęłam się od Hemmings'a. 

— Naprawdę? — zapytałam, na co przytaknęła. — To... My już idziemy. Do widzenia! Chciałam wyjść, ale zatrzymała mnie za rękę. 

— Zostaniesz na chwilę? Luke, mógłbyś na chwileczkę wyjść? Zaraz ci ją oddam. 

— O co chodzi? — zapytałam. 

— Jadłaś coś? Proszę, powiedz szczerzę, już wyzywałam Luke. — Zaprzeczyłam. — Amy, jesteście młodzi. Wasz organizm potrzebuje witamin i minerałów, które są zawarte w jedzeniu. Dziecko, ty masz niedowagę. Jesteś strasznie chuda. Wiem, ze dziewczyny w twoim wieku chcą mieć taką figurę, ale nie kosztem zdrowia. Co się wam stało, że... 

— Ja rozumiem. Źle się czułam i dlatego nic nie jadłam, ale obiecuję, że tak się nie stanie więcej. Mogę już iść? Też chciałabym go trochę powyzywać. Uśmiechnęła się i życzyła mi powiedzenia. Wyszłam z gabinetu i znów zostałam uwięziona w uścisku. — Jedziemy do domu, Lucas. Z kim przyjechałeś? Pociągnęłam go w stronę parkingu. Nadal czułam się słabo, ale byłam w stanie prowadzić. 

— Z Ashton'tem — powiedział cicho, nawet na mnie nie patrząc. 

Zaprowadziłam go do swojego samochodu. Otworzyłam kluczem i wsiedliśmy. Jechaliśmy w ciszy, co było naprawdę nie podobne ani do mnie ani dla niego. Blondyn miał cały czas głowę odwróconą w stronę szyby. Bał się na mnie spojrzeć? Skierowałam się do domu Hemmings'a. W moim była ciocia, a jego rodzice byli w pracy. Ann byłaby zapewnię przerażona wyglądem Luke'a. Dojechałam dopiero prawie po dwudziestu minutach. Nigdzie mi się nie spieszyło. Luke otworzył dom i weszliśmy do środka. Rozebraliśmy buty, a Luke poszedł do salonu. Ruszyłam za nim. Usiadł na kanapie, a ja stanęłam przed nim. Nie patrzył na mnie tylko na swoje skarpetki. Położyłam ręce na biodrach i przerzuciłam ciężar na lewą stronę ciała. 

— Luke, czy ty możesz na mnie spojrzeć?! Luke! Do jasnej cholery, ja do ciebie coś mówię! Spojrzał na mnie ze łzami w oczach, po czym spuścił głowę na dół. — Lukey... — Westchnęłam i podeszłam do niego. Podniosłam palcami jego głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Łzy spływały mu policzkach. — Słuchaj... 

— Amy, ja... Naprawdę nie chciałem... Nie chciałem. — Załkał, przerywając mi. 

— Luke, stop. Najpierw idź spać. Widzę, że nie spałeś od tygodnia! 

— Amy, ty też. 

— Ale Lukey... — Przerwał mi, przykładając palec do ust. 

— Idziemy. 

bad girl → luke hemmings  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz