Rozdział 32.

1.6K 92 8
                                    

Na dniach pojawią się ostatnie trzy rozdziały + epilog, a po nich od razu druga część pt. "Sing". Uważnie obserwujcie ♥

**

Cały dzień i kolejny zleciał jak z bicza. Za każdym razem jak wybijała pełna godzina, denerwowałam się coraz bardziej. Stres sięgnął zenitu jak dostałam wiadomość od Luke'a. Miał czekać na mnie w naszym miejscu o ósmej wieczorem. Postanowiłam wziąć ze sobą Alex'a. Musi go wreszcie spotkać, a sam mały brunet zaczął się oto domagać. Był tak samo uparty jak ja, w ogóle nie zniósł sprzeciwu. Urządził wielki płacz i histerie, że nie miał w co się ubrać. Ten chłopiec miał prawie cztery lata, a gorzej histeryzował na temat ubrań niż ja. Ja założyłam czarne rurki i szarą bluzkę, a na bogi czarne vansy. Podobnie ubrałam Alex'a, który bardzo się uparł na podobne ubrania. Zrobiłam też makijaż i zapakowałam do torebki, to co potrzebowałam. Każdy z moich 'pracowników' stał pod ścianą. Zawsze panowały tutaj takie zasady. Jeżeli szef albo szefowa gdzieś wychodzili każdy stał pod ścianą i czekali aż wyjdą. Było to dla mnie bardzo dziwne, ale nigdy tego nie zmieniłam. Przy drzwiach zatrzymał mnie Michael, który postanowił nie iść. Stwierdził, że to musiałam załatwić sama.

— Na sto procent zostajesz?

— Tak, a teraz zmykaj, bo już dziesięć minut temu powinnaś jechać!

Przytuliłam go na pożegnanie i wyszłam. Jeden z pracowników podał mi kluczyki do samochodu. Terenówka bardziej sprawdzała się na tereny, do których musiałam się dostać. W środku już fotelik. Usadziłam na niego chłopca i zapięłam pasami. Sprawdziłam dwa razy, czy na pewno są zapięte. Wsiadłam na miejsce kierowcy i ruszyłam.

— Alex?

— Co się stało, mamusiu?

— Jak dojedziemy na miejsce to... Siedź w samochodzie, dobrze? Ja po ciebie przyjdę.

— Dobrze.

Serce biło mi z każdym kilometrem, które pokonywałam. 'Nasze miejsce' nie było aż tak daleko. Stresowałam się bardziej niż przed powiedzeniem prawdy Michael'owi! Do tej sytuacji był dołączony fakt, że miałam spotkać Luke'a w tym konkretnym miejscu, w którym nie byłam przez długie lata. Spojrzałam na chłopca. Zasnął. Westchnęłam i przekręciłam oczami. On zawsze musiał to robić. Zatrzymałam się przed skrzyżowaniem. W którą to było stronę? Lewo czy prawo? Posłuchałam swojej intuicji i skręciłam w prawo. Miałam nadzieję, że dojdę przed ósmą. Nienawidziłam się spóźniać na takie spotkania. Szkoła była czymś innym. Wjechałam w leśną drogę, która prowadziła na niewielką łąkę z małym strumykiem. Tylko ja i Luke znaliśmy to miejsce, nikt inny tam nie przychodził. My dbaliśmy lecz po wyjeździe Hemmings'a nie postawiłam tam nogi. To było sześć lat temu. Zaparkowałam kawałek dalej. Wyszłam z auta i stanęłam przed nim. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam tylne drzwi. Nie mogłam zostawić Alex'a tak daleko, na dodatek jeszcze spał. Było zbyt niebezpiecznie, jak dla mnie.

— Alex? — Szturchnęłam go delikatnie w ramię. — Skarbie, jesteśmy na miejscu. Jeżeli chcesz iść zobaczyć wujka to musisz wstać.

Otworzył oczy, potarł je piąstkami, a później je zamknął. W normalnej sytuacji rozczuliłoby mnie to.

— O nie! Tak nie będziemy ze sobą grać młody człowieku. Wstajemy czy tego chcesz czy nie — powiedziałam i odpięłam jego pasy, a potem wyciągnęłam. Stanął na równe nogi i nadal miał zamknięte oczy. — Chciałeś poznać wujka Luke'a! No dalej! Nie mogę cię zostawić! Spałeś i trochę musimy iść. Chodź!

Pociągnęłam go za sobą. Stawiał lekkie opory, marudząc jak bardzo był zmęczony. Po krótkim marszu dotarliśmy na miejsce. Spojrzałam na to wszystko. Dosłownie to miejsce zarosło. Było widać ławkę, która tak czy siak była zarośnięta mchem. Luke'a jeszcze nie było. Weszłam w głębiej i zauważyłam go stojącego przy rzeczce. A jednak był wcześniej.

bad girl → luke hemmings  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz