Rozdział 1.

7.9K 239 72
                                    

— Amy! Spóźnisz się do szkoły! — Zawołała ciocia z dołu. Czemu aż tak bardzo świat mnie nienawidzi? — Amy mam przyjść po ciebie?! 

Nie, dzięki, to nie byłoby miłe. 

— Już wstaję! Spokojnie! — Odpowiedziałam jej i powoli podniosłam się na łokciach i rozejrzałam się po pokoju. Panował jak zwykle syf. Super. 

Wstałam z łóżka i spojrzałam na wyświetlacz w telefonie, godzina 6:30 a.m, a ja już na nogach. Odłączyłam urządzenie od ładowarki i położyłam na czarnej poduszce. Przeklęłam pod nosem. Czemu musiałam wstać tak wcześniej, mimo że lekcje mam dopiero na 8:30 a.m? Wytłumaczenie jest proste. A mianowicie moja ciocia. Tak, ona. Dlaczego? Kazała mi wstać wcześniej, zanim wyjdzie do pracy, aby pomóc mi się uszykować na pierwszy dzień w nowej szkole. 

Pierwszy dzień był już dawno, a mi po prostu się nie chciało pójść. A ciocia mi na to pozwoliła. 

Miałam założyć sukienkę. Nienawidzę sukienek! Ale była taka uparta, że żadne błagania, proszenie czy nawet groźby nie pomagały. Uparta jak moja matka. Jedno akurat miały wspólne. Charakter. Obie uparte jak osły, zacięte i jak trzeba - wredne. Ale z wyglądu nikt nie pomyślałby, że były siostrami. Ba! Że nawet mają coś ze sobą spólnego. Moja mama miała tylko dwadzieścia lat jak mnie urodziła. Była młoda. Moja ciocia miała wtedy jedenaście lat. Różnica pomiędzy nimi była aż dziewięć lat. W tym roku zaczynałam drugą klasę liceum, typowy ogólniak. Ciocia zapisała mnie do tutejszego liceum po tym jak moja mama zostawiła mnie w Australii na ponad cztery miesiące. Mogłam się spodziewać. Chciała się tylko mnie pozbyć, bo po co trzymać ciężar w postaci własnego dziecka? Żyła sobie spokojnie na Hawajach z nowym mężem. Pewnie nie zrobiła by tego, gdyby nie wywalili mnie ze szkoły tuż przed końcem roku szkolnego. Wiedziałam, że miała już dosyć ciągłych kłótni, ciągłych przezwisk aż nie wytrzymała, zabukowała bilety, mnie spakowała, część rzeczy wysłała wcześniej i kazała lecieć do ciotki, która miała mnie w jakikolwiek sposób zmienić. Mogła przecież zawsze wysłać do ojca. Ale nawet nie wiedziała kim on jest. A ciocia mogła się starać. Ale jakby nie patrzeć nadal byłam tą samą Amy Closer. 

Podreptałam do łazienki w pokoju. Tak, miałam własną łazienkę, tylko i wyłącznie dla mnie. Spojrzałam w lustro i westchnęłam. Co zobaczyłam? 

Niską dziewczynę, o wyblakłych, czarnych włosach, wcześniej brązowy, pełnych ustach i naturalnej karnacji. Nie miałam żadnego punktu przyczepienia, aby odnaleźć ojca. Wszelkie ślady, informacje, zdjęcia zostały doszczętnie zniszczone. A ja byłam coraz bardziej wściekła i ma mamę, i na tatę. Irytowało mnie to. Chciałabym mieć pełną rodzinę. Mamę, tatę i jakieś rodzeństwo. 

Odeszłam od lustra w stronę kabiny prysznicowej. Rozebrałam się z piżamy i wskoczyłam do środka. Umyłam ciało i włosy. Kiedy wyszłam, owinęłam się czarnym, puchowym ręcznikiem i weszłam z powrotem do pokoju. Otwarłam drzwi od szafy i spojrzałam na jej zawartość. 

Super. Tyle ciuchów, a nie mam co ubrać. 

Wyciągnęłam czarną sukienkę z ćwiekami koło dekoltu, dół zdobiony był z czarnej koronki. Cudo, dobra, sukienkę mam, a teraz buty. Były wybrałam również czarne, na słupku, z ćwiekami z tyłu. Uzupełnienie tworzyła czarna, skórzana kurtka z frędzlami, na rękawach. Pięknie. Wzięłam z komody czarny, koronkowy komplet bielizny. 

Ubrałam się w łazience. Pokój miałam idealnie na przeciwko pokoju jednego chłopaka, podejrzewam, że ze szkoły, który bardzo często i nachalnie patrzy się w moje okno. Raz już trafiłam na moment, kiedy przebierałam się i akurat on patrzył się perfidnie z uśmieszkiem na mnie. Nie powiem, schlebiało mi to. W końcu tyle czasu spędziłam na siłowni, treningach, aby moje ciało podobało się płci przeciwnej. 

bad girl → luke hemmings  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz