thirty five

8.3K 308 8
                                    

- Dlaczego nie chcesz mu o tym powiedzieć?

Ja, Shawn i Jack siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Powiedziałam chłopakom, że tylko oni, moi rodzice i Alison mogą wiedzieć na razie o mojej chorobie. Nikt więcej.

- Nie chcę go martwić.

- Ale wiesz, że prędzej czy później się dowie, a wtedy nie dość, że będzie się martwił, to będzie też zły - odparł Shawn.

- Na razie ma nie wiedzieć i koniec, kropka.

Wstałam i skierowałam się do mojego pokoju, gdzie od razu rzuciłam się na łóżko. Spojrzałam na zegarek, który w tym momencie wskazywał 13:47. Nie miałam co robić, więc napisałam do Alison, czy może wpaść. Była tu po 20 minutach, a kiedy weszła do pokoju z lodami w ręku, podziękowałam Bogu za taką przyjaciółkę, jak ona.

- Jack mi powiedział, o czym dzisiaj rozmawialiście.

- Nie chcę o tym gadać. Po prostu Cameron ma się na razie o niczym nie dowiedzieć, i tyle.

- Nie będę się wtrącać, bo jesteś uparta i nie zmienisz zdania. Ale on chyba też powinien wiedzieć  - rzekła spokojnie.

- Nie chcę go martwić - tutaj ściszyłam trochę głos. - Wiesz, o co mi chodzi. Nie chcę go stracić. Boję się po prostu.

- Ale czego?

- Tego, że mnie nie zaakceptuje. Może bardziej nie mnie, ale mojej choroby.

- On jest twoim przyjacielem, Mia. Jeśli Jack i Shawn potrafili to zaakceptować, to Cam tym bardziej to zrobi.

- Sama już nie wiem, co mam zrobić.

- Spokojnie. Dopiero co wyszłaś ze szpitala, musisz się z tym oswoić i przemyśleć to wszystko. Mówię prawdę. Zastanów się trzy razy, zanim podejmiesz tę decyzję - Ali mocno mnie przytuliła.

- Zastanawiałam się nad tym więcej niż trzy razy. I podjęłam już decyzję, której nie zamierzam na razie zmienić.

***

- Dziewczyny - mój brat wszedł do pokoju i ściszył trochę muzykę, przez co byłyśmy oburzone. - Chodźcie na kolację, nie? Chyba milion razy was wołałem.

- Jakbyś nie zauważył, słuchałyśmy muzyki, więc to normalne, że cię nie słyszałyśmy. Daj nam chwilę.

Kiedy Jack wyszedł z pokoju, wstałyśmy z łóżka, ogarnęłyśmy się lekko i wyłączyłyśmy muzykę, po cyzm zeszłyśmy na dół w celu zjedzenia czegokolwiek, co przygotował Jack. W tym przypadku był to makaron ze szpinakiem, który w wykonaniu Jacka był mistrzostwem.

- Cześc wam - ogarnęłam wzrokiem stół, witając się z przyjaciółmi.

- Jak się czujesz? - spytał Cam, kiedy nakładałam jedzenie na talerz.

- Dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Usiadłam naprzeciwko Camerona i zaczęłam jeść.

- Czy wy tam robiłyście imprezę czy co? - spytał Shawn, na co zaśmiałyśmy się głośno.

- Nie, po prostu włączyłyśmy muzykę i leżałyśmy na łóżku.

- Może się gdzieś przejdziemy? Na klif? - zaproponował Jack.

- No to raczej się przejedziemy, bo nie mam zamiaru iść tam z buta - odpowiedziałam i wszyscy się zgodzili. Po 30 minutach byliśmy już w drodze na klif. Kosz z kanapkami trzymałam na kolanach, natomiast Shawn trzymał w ręku koc, który po przyjeździe rozłożyliśmy pod drzewem. I tak siedzieliśmy i gadaliśmy do późnego wieczora, a następnie szczęśliwi wróciliśmy do domu i zmęczeni poszliśmy spać.

Chciałabym, aby było tak zawsze.

mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz