thirty three

8.8K 333 20
                                    

Jack

Jest trzecia w nocy, a ja nadal u niej siedzę. Mimo że nalegała, żebym pojechał do domu i się wyspał, ja zostałem przy niej i patrzę, jak słodko śpi. Wydaje mi się to nierealne, nadal nie mogę uwierzyć w to, że moja siostra się obudziła. Kiedy leżała w śpiączce, bałem się, że już się nie obudzi, patrząc na nią. Ale teraz jestem szczęśliwy, bo wiem, że moja siostrzyczka rano ze mną porozmawia, spojrzy na mnie i usłyszę jej śmiech.

Muszę ją chronić. Za wszelką cenę. Chociaż wiem, że Matt i jego spółka siedzi w więzieniu, boję się, że znów może się jej coś stać. Wszystko się może zdarzyć - Matt, albo którykolwiek z nich, może uciec z więzienia i wtedy znów jej coś zrobić.

Gdyby jej znów się coś stało, nie wytrzymałbym psychicznie.

Mimo tego, że ciągle się kłócimy, nawet o głupoty, wiem, że cholernie jej potrzebuję. Pomaga mi. Mam u niej wsparcie. Zawsze przy mnie jest, kiedy coś jest nie tak. Nikt nie rozumie mnie lepiej niż ona. Ale ja również jej pomagam w trudnych sytuacjach. Uzupełniamy się.

Jestem jej cholernie wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiła. Za to, że nie wyśmiała mnie, kiedy powiedziałem jej, że zakochałem się w Alison. Za to, że gra ze mną i chłopakami w Fifę. Za to, że nie jest taką pustą laską jak inne, które znam, bo, szczerze mówiąc, nie zdzierżyłbym tego. Za to, jest przy mnie, kiedy jej potrzebuję. Za to, że po prostu jest.

Dziękuję Bogu za to, że mam taką siostrę, jak ona.

Spojrzałem na siostrę i zauważyłem, że nie uśmiecha się już przez sen, jak to robiła przed chwilą. Zaczęła niespokojnie się poruszać i wymawiać niezrozumiałe dla mnie wyrazy, co mnie zaniepokoiło.

- Mia - powiedziałem, ale ona nie zareagowała. Coraz bardziej się wierciła, a mamrotanie powoli zamieniało się w krzyki. Spanikowałem, zacząłem nią potrząsać, chcąc ją wybudzić, ale to nie podziałało. Głaskałem ją po głowie, przytulałem, wybudzałem. Nic. W końcu otworzyła oczy, ale patrzyła ciągle w jeden punkt. Nie kontaktowała ze światem. Machnąłem dłonią przed jej oczami, ale nadal nic. Próbowałem coś wskórać, w jakiś sposób wybudzić ją z transu, ale nic takiego się nie działo. W końcu po paru minutach zamknęła oczy i momentalnie zaczęła płakać. Podniosłem ją do pozycji siedzącej i mocno przytuliłem, próbując ją uspokoić.

- Ja nie chcę... - powtarzała ciągle. Nie rozumiałem o co jej chodzi.

- Jestem przy tobie, już wszystko jest dobrze - powiedziałem, ukradkiem zauważając stojącą przy łóżku pielęgniarkę. Dziwne, że wcześniej jej nie zauważyłem.

- Wszystko okej? - spytała bezgłośnie, na co pokręciła głową. Nie zauważyłem, kiedy Mia przestała płakać i po prostu zasnęła. Położyłem ją delikatnie i przykryłem szczelnie, po czym spojrzałem na pielęgniarkę. Ta gestem głowy nakazała mi, abym razem z nią wyszedł na korytarz. Kiedy byliśmy już za drzwiami, pielęgniarka spytała:

- Co się stało?

Opisałem jej całą sytuację sprzed chwili, a ona mnie słuchała. Kiedy skończyłem, powiedziała:

- Myślę, że będziemy musieli przysłać do niej psychologa.

***

Spojrzałem na psychologa, który w tym momencie chował jakieś dokumenty do aktówki. Ten, kiedy mnie zauważył, od razu zaczął mówić.

- Nie jestem pewien, ale to może być choroba psychiczna. Śni jej się atak na nią. Tyle, że w tym śnie ona umiera.

- Co? - spojrzałem bezsilnie na doktora. - Ale... jak to?

- Takie rzeczy się zdarzają. Jeśli dzisiejszej nocy zdarzy się to samo, będę miał stuprocentową pewność.

- A... jeśli to będzie ta choroba?

- To wtedy dziewczyna nocą nie będzie mogła zostać bez opieki. Ktoś będzie musiał przy niej być, gdy zacznie o tym śnić. Będzie pan musiał na nią uważać.

- Rozumiem - powiedziałem oszołomiony, a wtedy doktor skinął głową i odszedł. Kiedy wszedłem na salę, zauważyłem, że Mia płacze.

- Mia, nie płacz - podbiegłem do niej szybko i przytuliłem. Tak, jak dzisiejszej nocy.

- Jestem chora - powiedziała przez łzy. - Jak... jak mam nie płakać?

- To nie jest jeszcze pewne. Może to było jednorazowe zdarzenie.

- Nie... nie sądzę.

Muszę ją chronić. Jak nigdy dotąd.

- Obiecaj mi coś - powiedziała. - Nie powiesz o niczym Cameronowi, proszę.

- Dlaczego? - spojrzałem na nią zaskoczony.

- Po prostu nic mu nie mów. Tylko ty i Shawn możecie o tym wiedzieć. I rodzice. On nie może się dowiedzieć.

- Chcesz znowu to przed nim ukrywać? Tak jak twoje stany lękowe i ataki paniki?

- Tak - potwierdziła. - A poza tym, ja się przed nim nie ukrywam. Ja go chronię.

- Przed kim? - spytałem, jeszcze bardziej rozszerzając oczy ze zdziwienia.

- Przed samą sobą.

mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz