twenty five

9K 340 19
                                    

Sierra

Kiedy się obudziłam, mój brat nie leżał przy mnie. Siedział na krawędzi łóżka i czekał, aż się obudzę. Kiedy napotkałam jego błagalny wzrok, od razu wiedziałam, o co mu chodzi. Wstałam, ubrałam swoje ciuchy i poszłam do łazienki w celu pomalowania się. Kiedy nakładałam podkład na twarz, kątem oka zauważyłam odbicie Camerona w lustrze.

- Wszystko okej? - spytałam, nie myśląc za wiele. Dopiero po paru sekundach dotarło do mnie, co właśnie powiedziałam.

- Nic nie jest okej, Sierra. Dobrze o tym wiesz.

- Ona z tego wyjdzie. Ma dla kogo walczyć, słyszysz?

- Mam nadzieję - powiedział, wzdychając głośno i wyszedł z pomieszczenia zgarbiony. Żal mi się zrobiło na widok Cama w takim stanie. Wiedziałam, dlaczego tak bardzo cierpi, a nie chciałam go takiego widzieć. Chciałabym cofnąć czas do momentu, kiedy siedzieliśmy razem przy stole i ostrzec Mię, żeby nie wychodziła. Wtedy być może nic by się stało. Ale tak się nie da.

Pozostaje mi tylko modlić się o to, żeby jak najszybciej wróciła do zdrowia.

- Jesteś gotowy? - spytałam, wychodząc z łazienki, ale jego nigdzie nie było. Kluczyków też nie. Wyjrzałam przez okno i zauważyłam mojego brata siedzącego w aucie. Ubrałam buty i zamknęłam drzwi na klucz, po czym skierowałam się w stronę auta.

Kiedy weszłam do auta, spojrzałam na mojego brata. Miał zwieszoną głowę. W jednej chwili zobaczyłam na jego policzkach łzy.

Mnóstwo łez.

- Cam, nie płacz - powiedziałam i przytuliłam go. - Wszystko będzie dobrze, słyszysz?

Usłyszałam w odpowiedzi tylko niezrozumiałe mruknięcie. Odpaliłam silnik i skierowałam się w stronę szpitala. Kiedy byliśmy na miejscu, Cam, nic nie mówiąc, wyszedł z auta i poszedł do budynku. Nawet na mnie nie czekał. Zamknęłam auto i poszłam w jego ślady. Po paru chwilach znalazłam się w sali, w której leżała Mia. Zobaczyłam przy niej mojego brata, przy ustach trzymał rękę dziewczyny. W tym momencie do oczu napłynęły mi łzy. Spojrzałam na jej twarz, wyglądała na taką spokojną, bezbronną osobę.

Nie próbowałam powstrzymać łez, po chwili same wypłynęły. Podeszłam do łóżka i spojrzałam na Camerona. Znów płakał, choć wprawdzie nie dziwiłam mu się. Ciągle patrzył tylko na nią, na mnie nie zwracał nawet uwagi. Przeniosłam wzrok z powrotem na dziewczynę, po cichutku wierząc, że będzie miała otwarte oczy i na mnie patrzyła. Ale tak się nie stało.

- Czemu ona tutaj teraz leży? - usłyszałam cichy szept chłopaka. - Czemu ona, a nie ja?

- Nie mów tak - powiedziałam stanowczo, choć trudno mi było wymówić jakiekolwiek słowa przez pojawiającą się w gardle wielką gulę.

- Czym ona sobie na to zasłużyła?

„Chciałabym odpowiedzieć na to pytanie, naprawdę. Ale nie potrafię" - pomyślałam. To niesprawiedliwe, że ona teraz tutaj leży, że nie może z nami porozmawiać. Pomogłaby mi jedynie myśl, że ona niedługo się wybudzi, że wszystko będzie dobrze.

W pewnym momencie do sali wszedł lekarz. Od razu spytałam o jej sytuację.

- Niestety, na razie nadal bez zmian. Tak, jak mówiłem, pacjentka straciła naprawdę dużo krwi. To cud, że w ogóle jeszcze żyje.

- Ale obudzi się? - spytałam z nadzieją.

- Tego nikt niestety nie wie. Miejmy nadzieję, że tak. Na ten moment nie jest to możliwe, to będzie naprawdę długi proces. Dajemy z siebie wszystko.

Lekarz po tych słowach zostawił nas samych. Spojrzałam z powrotem na mojego brata i dziewczynę. Miała tak spokojną twarz, jakby nigdy nic się nie stało. Ten widok łamał mi serce.

- Wiesz, kto to zrobił?

- Nie mam pojęcia - odpowiedział. - Kiedy wyszedłem do niej, na ulicy nie było nikogo.

- Gdzie to było? - spytałam.

- Na pewno niedaleko od domu. Gdyby było dalej, Mia nie doszłaby do mnie.

Postanowiłam, że nie będę dłużej go zamęczać. Powiedziałam, że idę po jakąś kawę dla nas i wyszłam z pomieszczenia. Tak naprawdę chciałam od tego wszystkiego odpocząć, a przede wszystkim zostawić go samego z nią.

On teraz tego potrzebuje jak nigdy dotąd.

mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz