- Chanie, ratuj!

Yeol podjechał do mnie szybko i objął w pasie.

- Na pewno umiesz jeździć, Hyunie?

- Tak! Nie! Nie wiem! – krzyknąłem łapiąc go mocno – Nie puszczaj mnie!

- Nie puszczę, obiecuję... Podaj mi rękę.

- To się nie uda. Zginę Chan, a ja nie chcę jeszcze umierać!

Mimo wszystko posłuchałem go i posuwałem się powoli po lodzie.

- A teraz spróbujesz sam, dobrze?

Zanim zdążyłem powiedzieć, że to zły pomysł, Chanyeol odsunął się ode mnie na kilka metrów i uśmiechnął zachęcająco.

BAEKHYUN ON ICE! ZARAZ JEBNE AGRAPE I EROS! SZYKUJCIE SIĘ!

No i jebnąłem... O lód.

- Krisusie, Baeki! Nic ci nie jest? Przepraszam!

- Cicho już bądź! – warknąłem masując tyłek – Chce stąd iść...





C H A N Y E O L

- Chanie! Tyłek dalej mnie boli!

- Wiem Baekie, wiem, ale... jesteśmy w kawiarni! Mógłbyś już usiąść normalnie? Ludzie się na nas dziwnie patrzą...

- Co mnie to obchodzi? Jestem idealny, to dlatego - burknął i przechyli głowę w moją stronę leżąc na moich kolanach - Nie przestawaj.

Westchnąłem pod nosem i dalej masowałem pośladki Baekhyuna. Wiem, nie powinienem narzekać, bo w końcu mam bezkarne macanko... No ale tak w miejscu publicznym? Baek ułożył się wygodniej, jednak po chwili usiadł normalnie na moich kolanach, bo kelnerka przyniosła nasze zamówienie.

- Chanie! Popatrz! To kakałko ma pianki! - pisnął zachwycony i wziął łyka napoju - Mmm pyszne! Spróbuj.

Czasami zachowywał się jak małe dziecko, co było urocze, a czego zupełnie nie rozumiałem. Bo jak można w jednej chwili z małej złośnicy zamienić sie w kogoś tak słodziutkiego i niewinnego.

Byun Baekhyunie, jesteś tajemnicą, którą zamierzam odkryć, ale z nikim się nią nie podzielę. Ten jeden raz będę egoistą.

Kiedy podjechałem na parking naszego domu było juz dość późno. W budynku świeciło się jednak kilka świateł, co oznaczało że chłopcy jeszcze nie spali, w przeciwieństwie do Baekhyuna, którego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Patrzyłem na jego różowe włosy i przymknięte oczka. Nie mogłem wciąż uwierzyć, że mogę nazywać go swoim chłopakiem. Przysunąłem sie do niego i złożyłem delikatny pocałunek na jego słodkich usteczkach.

- Pora wstawać kochanie, juz jesteśmy.

Baek mruknął coś niewyraźnie pod nosem i odwrócił sie w przeciwnym kierunku.
Wyszedłem z samochodu i otworzyłem drzwi od strony pasażera. Wziąłem chłopaka na ręce i skierowałem się w kierunku domu. Baekie jedynie wtulił sie ufnie w mój tors i wymruczal.

- Jesteś tak mięciutki Chanie, kosiam cie...

I jak tu nie kochać tak słodkiej księżniczki?


S E H U N

W pokoju panował półmrok, a światło dawała jedynie mała lampka stojąca na nakastliku. Luhan opierał głowę o mój tors i bawił się palcami mojej ręki. Co chwila łączył nasze dłonie i przyglądał się im z nikłym uśmiechem. Głaskałam delikatnie jego główkę, co jakiś czas składając na niej pocałunki.

- Kocham cię, Lulu - szepnąłem w jego włosy, pachnące szamponem brzoskwiniowym.

- Ja ciebie tez - wymruczał niczym mały kotek i podniósł się, by złączyć nasze usta w leniwym pocałunku.

Powoli zacząłem błądzić rękami po jego gładkiej skórze, gdy nagle zadzwonił mój telefon.

- Odbierz - powiedział Luhan, a ja niechętnie sie od niego odsunąłem.

Sięgnąłem po telefon i bez spoglądania na ekran wcisnąłem zieloną słuchawkę. To był błąd ...

- Halo, kochanie? - usłyszałem kobiecy głos i przybilem sobie mentalnego face palma - Sese skarbie, miałeś do mnie zadzwonić! Znowu zapomniałeś!

- Mamo, ile razy mam mowić, żebyś tak do mnie nie mówiła?

- Ale jak Sese? - zapytała, a ja mimowolnie przewróciłem oczami, szybko spojrzałem na zdezorientowanego Hana, który wpatrywał się we mnie, przy okazji kreśląc na moim torsie wzorki.

- Nieważne - burknąłem, układając jedną dłoń na plecach chłopaka i zaczynając je gładzić.

- Mógłbyś zachować szacunek do własnej matki, co? - udała oburzoną i zapewne zrobiła swoją niby poważną minę, znałem ją aż za dobrze, by sie mylić - Tak czy inaczej przyjeżdżam do was za kilka dni.

- Nas? Czekaj, czekaj... Jak to przyjeżdżasz?!

- Normalnie Sese, muszę w końcu poznać przyszłego męża mojego synka, prawda?

- Skąd wiesz, ze jesteśmy już razem? Przecież ostatnio, kiedy z tobą rozmawiałem... my jeszcze, no...

Luhan popatrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i zaprzestał jakichkolwiek ruchów, lekko się spinając.

- Matczyne przeczucie! Muszę już kończyć, pozdrów swojego, jak to mówisz, "słodkiego i kochanego Lu"! Pa skarbie~

- Pa - mruknąłem i rozłączyłem się, cicho wzdychając.

- Kto to był, o co chodzi? - zapytał lekko zdenerwowany i przestraszony Han.

- Moja mama koniecznie chce cię poznać, dlatego niedługo nas odwiedzi...

🌸🌸🌸
Hej, hej, hej! 😘 łapcie nowy rozdział gwiazdeczki ✨ poza tym mam dla Was kolekcje one shotów, które są już opublikowane  na moim koncie 🙈 kochajcie je mocno! ❤️

Bitch PerfectWhere stories live. Discover now