Rozdział 27 - Może to nietaktowne z mojej strony, ale mam prośbę.

En başından başla
                                    

Uśmiechnąłem się, czując usta chłopaka na mojej odsłoniętej szyi. Uwielbiałem to uczucie, gdy jego miękkie wargi pieściły czule moją skórę, od czasu do czasu zostawiając na niej krwisto - fioletowe ślady.

- Ładnie to tak uciekać? - szepnął wciąż zaspanym głosem, podczas gdy ja odróciłem się do niego przodem.

- Zamknij się, przecież nigdzie nie uciekłem - zaśmiałem się, składając na jego wargach czuły pocałunek. - Muszę wam powiedzieć coś ważnego. Wszystkim.

Czekoladowowłosy otworzył szerzej oczy, które do tej pory były tylko lekko przymrużone. Na moich wargach zabłądził uśmiech na widok jego zmarszczonego w zamyśleniu noska.

Szybko się ubraliśmy i nieśpiesznie zeszliśmy na dół. W kuchni zastaliśmy całą piątkę, zajadającą się zrobionymi przez Jina omletami. Zabierając po drodze jednego Jiminowi, zająłem swoje miejsce obok siedzącego już maknae. Wytknąłem szatynowi język, gdy obdarzył mnie pełnym oburzenia spojrzeniem.

- To zapłata za te hałasy z rana, klusko - powiedziałem, na co reszta się zaśmiała.

- Przecież wcale nie byłeś w nocy lepszy z Jungkookiem, pomarańczko - odgryzł się, zjadając ostatni kęs swojej porcji. - Wciąż słyszę wyraźnie twoje jęki.

Kopnąłem go pod stołem, starając się ukryć swoją zaczerwienioną twarz za kawałkiem omletu. Niezbyt mi to jednak udało, ponieważ po mojej prawej stronie usłyszałem lekko stłumiony śmiech Kookie'ego. Przełknąłem zmielone ciasto i odchrząknąłem, by zwrócić na siebie uwagę innych.

- Wspominałem wam może, że nienawidzę śpiewać? - moje pytanie sprawiło, że wesoła atmosfera, która panowała dotychczas momentalnie się zagęściła.

Na twarzach niemalże wszystkich dostrzegłem wyraz niedowierzania wymieszany z czystym zaskoczeniem. Tylko Jungkook nie był tym faktem zaskoczony, jednak on dla odmiany wydął policzki, zupełnie jakbym mówił o czym kompletnie pozbawionym sensu. Cóż... Nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie tak o tym myślał. W końcu znał mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Znał prawdziwego mnie, a nie postacie, do których przywykłem się upodabniać.

- Skoro tego nienawidzisz, to co robisz w naszej szkole artystycznej? - zadał pytanie Namjoon, jako pierwszy odważając się przerwać tą uciążliwą ciszę.

- Poznaliście już mojego ojca, prawda? Można powiedzieć, że jednym z jego hobby jest uprzykrzanie mi życia. Doskonale wiedział o tym, że nienawidzę śpiewać, kiedy mnie tu wysyłał. Podejrzewam, że sądził iż nie będę tu w stanie niszczyć jego reputacji - wyjaśniłem, sięgając po szklankę soku pomarańczowego.

- Coraz bardziej żałuję, że powstrzymałem cię wtedy, gdy okładałeś go w willi - warknął Hoseok, rzucając na prawie pusty talerz pałeczki.

Upiłem dosyć sporego łyka, starając się ugasić nieprzyjemne uczucie w żołądku. To był pierwszy raz kiedy komuś zwierzałem się o mojej chorej sytuacji. Zawsze wszystko tłumiłem w sobie, nie mogąc zaufać komukolwiek innemu niż swoim myślom. W Kalifornii miałem wielu tak zwanych "przyjaciół", jednak ich bardziej obchodziła zawartość mojego portfela niż to, co się działo wewnątrz mnie. Żyłem w przeświadczeniu, że nikogo nie potrzebuję, a jedynym celem mojej egzystencji jest dotrzymanie obietnicy złożonej mamie.

"I hate to sing" VkookHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin