Rozdział 21 -W takim razie pomogę ci w tym.

269 19 1
                                    

*TAEHYUNG*
  Stojąc w bez ruchu, wpatrywałem się zaskoczony w sylwetkę mocno umalowanej blondynki. Co ona tutaj robiła? Dlaczego znalazła się o trzeciej w nocy w mojej willi, która powinna być zamknięta na cztery spusty?

  Zachwiałem się lekko na nogach, cofając się do tyłu. Może jednak była to zwykła halucynacja, wytworzona z powodu przemęczenia? A mój umysł postanowił mnie podręczyć, pokazując mi moje najgorsze wspomnienia?

   Ale moja nadzieja szybko zniknęła, kiedy rozpromieniona dziewczyna energicznym krokiem podeszła do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję. Odepchnąłem ją, widząc jak jej usmarowane na czerwono usta powoli zmierzały w kierunku moich. Cudem powstrzymałem odruchy wymiotne na samą myśl o tym co zamierzała zrobić. Spojrzałem na Kookie'go, który na nieszczęście widział całe to irracjonalne zajście. Jego zazwyczaj przymrużone ciemne oczy teraz były szeroko otwarte, a całe ciało lekko drżało. Nie byłem pewny czy z zimna, czy z nadmiaru emocji, które teraz zapewne wypełniały go w całości.

- What are you doing?! /Co ty robisz?!/ - krzyknęła, przytrzymując się oparcia kanapy, by odzyskać utraconą równowagę.

   Żałowałem, że nie użyłem więcej siły. Może gdyby porządnie uderzyła się w tleniony łeb, to odezwały by się w niej pozostałości po rozsądku. Chociaż wątpiłem, że kiedykolwiek go miała. Takiej egoistycznej suce już nic by nie pomogło. Nawet wizyta w wariatkowie na najlepszym z oddziałów.

- I should ask you this /To ja powinienem cię o to spytać/ - warknąłem, zabierając od wciąż drżącego chłopaka patelnie. Uniosłem ją, tak by intruz bez problemu mógł ją zobaczyć. - Why the hell are you in my house? /Dlaczego jesteś do cholery w moim domu?/

- Taehyung... Honey... - zaczęła nerwowo, a ja mimowolnie zacisnąłem palce mocniej na rączce od naczynia kuchennego. - I came to talk about us. You left so suddenly so... /Przyszłam porozmawiać o nas. Wyjechałeś tak nagle, więc... /

- When whore understand that there never was any of us?! /Kiedy kurwa zrozumiesz, że nigdy nie było żadnych nas?!/ - przerwałem jej gwałtownie przez przypadek przywracając stojącą obok lampę.

  Pomieszczenie wypełnił huk tłuczonego szkła, jednak ja w tym momencie byłem zbyt zajęty wpatrywaniem się w przerażone oblicze blondynki, by je zarejestrować. Widziałem jak zachwiała się i upadła, a następnie pospiesznie skierowała się w kierunku szklanych drzwi. Jedyne co po niej pozostało to mocno przesłodzony zapach różanych perfum, które w tym momencie skojarzyły mi się co najmniej ze smrodem zgnilizny.

- Co to było? - gdzieś na piętrze rozległ się głos Jina.

  Westchnąłem, zsuwając się po ścianie. Będę musiał posprzątać ten cały syf, zanim reszta cokolwiek zauważy. W innym przypadku jutro czekałoby mnie długie przesłuchanie. A miałem już dosyć stresujących i denerwujących sytuacji na ten tydzień.

- To nic takiego! Możesz iść dalej spać! - krzyknąłem na tyle głośno, by hyung mógł mnie usłyszeć. - Ty też powinieneś - powiedziałem do nadal stojącego w bez ruchu chłopaka.

  Chciałem zostać jak najszybciej sam, by móc w końcu uporać się z tym całym bólem. Szarpnąłem mocniej za skórzaną bransoletkę na nadgarstku, która zdążyła już boleśnie obszorować mi skórę. Miałem nadzieję, że nikt nie ruszał mojego sprzętu od kiedy opuściłem to fałszywe miasto.

   Kookie bez słowa opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie samego z dopadającą mnie depresją. Musiałem szybko dojść do siebie, by nie spotkać się z jej najlepszą przyjaciółką, Śmiercią. Nie raz zastanawiałem się jakby to było spotkać się z nią osobiście. Jednak była pewna rzecz, uniemożliwiająca mi zapoznanie się z nią. Muzyka mojej mamy. Musiałem żyć, pamiętając o obietnicy, którą złożyłem sobie w dniu jej śmierci.

"I hate to sing" VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz