Rozdział 23 - Co wy kurwa wyprawiacie?

282 20 7
                                    

*TAEHYUNG*
  Przewróciłem się na drugi bok, zatrzymując wzrok na stercie chusteczek, które znajdowały się po przeciwnej stronie łóżka. Nie rósł on jednak od poprzedniej nocy. Czułem się pusty w środku, a ciepła nie dawał mi nawet gruby koc który byłem okryty, aż po samą szyję. Myślach wciąż odtwarzałem rozmowę, którą tamtej nocy odbyłem. Miałem przez nią tylko jeszcze większy mętlik w głowie. Czułem się jakbym błądził w magicznym labiryncie bez wyjścia. Ignorowałem także głośne walenie w drzwi, które przerywało tą przerażającą ciszę już od kilku dni. Słyszałem głosy wszystkich, prócz tego jednego, którego dźwięku tak spazmatycznie pragnąłem. Jednak on nie nadchodził, tak jak w odpowiedzi na pytania, które tworzyły się mojej głowie.

  Po tym jak wybiegłem z sali, niemalże od razu skierowałam się do swojego pokoju. Zanim wyskoczyłem przez okno zabrałem leżący na szafce nocnej telefon. Skrzywiłem się, czując jak wciąż chłodny piasek delikatnie podrażnić skórę na mych stopach. Nie zważając na to, wystukałem na klawiaturze numer osoby, której tak bardzo nienawidziłam. We wnętrzu poczułem silną potrzebę poinformowania go o wszystkim. Mała cząstka mnie nadal nie mogła uwierzyć w zdradę Kookie'ego. Chciała dalej mów mu ufać i go kochać.

  Jak zwykle usłyszałem w słuchawce głos jego sekretarza, mówiący znów o tym samym co poprzednim razem. Miałem dość słuchania tego, że  nie powinienem się z nimi kontaktować.

- Nie wystarczyło mu wysłanie mnie tu, to jeszcze wykorzystał do tego Jungkooka? - spytałem, przerywając gwałtownie starszemu mężczyźnie.

  Nie spodziewałam się tego, że po drugiej stronie słuchawki zapanuje cisza. A w jeszcze większe osłupienie wprawił mnie lekko przytłumiony głos tyrana, zwanego także moim ojcem.

- Czy on powiedział Jungkook? Jeon Jungkook?

  Czy za każdym razem jak do niego dzwoniłem, on wyraźnie słyszał każde moje słowo? Dlaczego więc nie odpowiadał? Miał ku temu jakiś powód? Ale to nie to wróciło teraz moją uwagę. Bardziej nuta zaskoczenia i niedowierzania, które wyłapałem w jego roztrzęsionym głosie. Pokręciłam głową, próbując przywrócić sobie jasność umysłu. Dłonią otarłem zmoczone łzami policzki.

- Myślałeś, że się nie dowiem? - zaśmiałem się gorzko, siłą woli powstrzymując się od wybuchnięcie histerycznym płaczem.

- Trzymaj się od niego z daleka! - krzyknął gwałtownie, sprawiając, że prawie upuściłem swój telefon na piasek. - Cholera! Wiedziałem, że nie powinniśmy jeszcze wracać do Korei! Mo...

  Zaśmiałem się gorzko, opadając na zimną, nierówną powierzchnię. Już nie hamowałem łez, które tworzyły lśniące smugi na moich policzkach. Nie wiedziałem czy ich źródłem była złość czy raczej ulga. Jungkooka nie łączyło nic z moim ojcem. Sam zdecydował się zataić tą prawdę, zapewne mając na uwadze moje dobro. Bezpodstawnie się na niego wkurzyłam, za co musiałam go przeprosić. Widocznie niewiele zmieniłem się od tamtego czasu, bo wina jak zwykle leżała po mojej stronie.

  Jednak, kiedy ponownie znalazłem się w swoim pokoju, wszystkie rzeczy należące do czekoladowowłosego zniknęły.

  Kolejny raz wszystko zepsułem. A może raczej była to zasługa pecha? Byłem psychicznie wykończony, nie miałem nawet dość siły, by odreagować w typowy dla mnie sposób. Chciałem po prostu przeleżeć pozostały czas pobytu w tym pokoju, z daleka od jakichkolwiek dołujących mnie myśli. Ale jak widać nawet to nie było mi pisane. Tego popołudnia oprócz walenia w drzwi usłyszałem całkiem nowy odgłos. Dźwięk pękającego szkła skłonił mnie do podniesienia się z łóżka i otworzenia wejścia do pomieszczenia. Drugiej stronie zastałem zdyszanego Hoseoka. Nigdy wcześniej nie widziałam go tak przerażonego.

"I hate to sing" VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz