— Amy, co?! Pomyśl chwilę! Co mogę zrobić? Nic! — Zmarszczyłam brwi, słysząc podniesiony głos Luke'a. — Mam z nią zerwać, bo wplątaliśmy się w jakieś gówno? Zapomnijcie!

— Luke, ale...

— Nie! Nie obchodzi mnie to, że to jest niebezpieczne. Nie pozwolę jej cokolwiek zrobić. Musicie mnie zrozumieć!

— Hemmings, kurwa! Może głośniej krzycz, co?! Może nas usłyszeć!

— Okay, już będę cicho — powiedział. — Ale nie możemy siedzieć tak bezczynnie. Nie chcę, aby stała się im krzywda. O Amy się nie boję, ona umie dokopać. Ale Amber, Alice i Rose? One są całkowicie bezbronne.

Zawróciłam szybko i weszłam do góry. Założyłam buty i zeszłam na dół. Nie chciałam, aby podejrzewali mnie o podsłuchiwanie. Buty wydawały charakterystyczny stukot. Weszłam do kuchni i poczułam charakterystyczny zapach tostów. Spojrzałam na blat. Stał tam talerz z trzema tostami. Dopiero wtedy poczułam jaka byłam głodna. Rzuciłam się na jedzenie, jakbym nie jadła tydzień! Usłyszałam śmiechy i obróciłam w tamtym kierunku głowę.

— Co?

— Od jakiego czasu nie jadłaś?

— Od wczoraj wieczora! Ale dobrze wiesz, jak ja kocham jeść!

Usłyszałam ponownie śmiechy. Spojrzałam na mojego chłopaka. Niby uśmiech na twarzy, ale oczy mówiły zupełnie coś innego. Ten widoczny strach, troska, miłość. Co on najlepszego zrobił? Musiałam się za wszelką cenę dowiedzieć i spróbować to rozwiązać. Mój wzrok spoczął na pozostałych moich przyjaciół. Pierwszy spojrzał na mnie Michael, a on szturchnął tamtą dwójkę.

— Mam do was sprawę — powiedziałam, cały czas im się przyglądając. — Ale to później.

Dokończyłam śniadanie w ekspresowym tempie. Przeprosiłam chłopców i popędziłam do góry po gitarę, zeszyt i torbę. Musiałam namówić ich na próbę po szkole. Chciałam mieć to za sobą. Znowu zatrzymałam się na ostatnim schodku.

— Michael, ale my potrzebujemy pomocy, rozumiesz? Nie możemy działać sam. Chcesz, aby nas pozabijali? Albo co gorsza - zrobili coś dziewczyną?

— Michael, Calum ma rację. Musimy trochę poczekać. Tydzień? — Zmarszczyłam brwi. — Ash, co ty na to?

— Zgadzam się, ale... Musimy bardzo mocno uważać. Mocno.

— Chłopaki! Czekam na dworze! — Krzyknęłam i zeszłam do końca. Wyszłam na świeże powietrze, a z torby wyciągnęłam paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego i zapaliłam zapaliczką. Zaciągnęłam się dymem papierosowym i wypuściłam go z pomiędzy warg. Ktoś wyszarpnął mi peta z ręki i rzucił na ziemię. — Co do cholery?! Luke!

Uśmiechał się słodko, a później z jego twarzy zniknął uśmiech. Zmrużyłam oczy i zrobiłam krok do przodu.

— Nie będziesz palić. To naprawdę szkodzi zdrowiu — powiedział poważnie.

— A ty możesz!?

Schowałam paczkę do torby, aby Luke jej nie zobaczył.

— Oddawaj to!

Pokazałam mu język i ruszyłam w stronę ogrodu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że biegłam w tak wysokich obcasach i mogłam się w każdej chwili przewrócić. Musiałam patrzeć pod nogi. Trawa plus ziemia plus moje szpilki równa się wypadek. Otworzyłam szybko szklane drzwi z tyłu domu. Weszłam do środka, momentalnie je za sobą zamykając. Hemmings uderzył w nie, przewalając się na drewniany podest tarasu. Jęknął z bólu i chwycił się za głowę. Pokazałam mu środkowy palec, odwracając się. Wpadłam na kogoś i odbiłam się od klatki piersiowej.

bad girl → luke hemmings  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz