twenty six

9.2K 340 25
                                    

Jack

Kiedy wróciliśmy z Shawnem do domu, przez parę godzin siedzieliśmy w ciszy. Nie mogliśmy się po tym wszystkim pozbierać. Raz po raz zerkałem na twarz Shawna, na której co jakiś czas pojawiały się łzy. To wszystko było dla mnie, dla nas obu, niepojęte. Tak bardzo żałowałem, że po prostu nie poszedłem wtedy z nią. Nic by się wtedy nie stało. Siedziałaby teraz z nami na kanapie i śmiała się z różnych, czasem głupich rzeczy, o których rozmawiamy. Przerażała mnie ta cisza i pustka, która panowała w domu bez niej.

Moje zamyślenia przerwał nagły trzask drzwi. Kiedy zauważyłem w przejściu Alison, ogarnął mnie strach.

Ona o niczym nie wie.

- Hejka, Mia jest u siebie? - spytała, wchodząc na schody.

- Alison - zawołałem ją.

- Tak? - spojrzała na nas z uśmiechem, ale po chwili ten piękny uśmiech zniknął z jej twarzy, kiedy zobaczyła, w jakim jesteśmy stanie. - Coś się stało? Wszystko okej?

Zobaczyłem zdenerwowanie na jej twarzy, więc zacząłem do niej powoli podchodzić. Zauważyła, że coś ewidentnie jest nie tak, więc zaczęła wzrokiem rozglądać się po domu i szukać swojej przyjaciółki.

- Ali, tylko spokojnie.

- Co się stało? Gdzie jest Mia? - ciągle pytała. Kiedy położyłem dłonie na jej ramionach, przestała mówić.

- Ali... Mia jest w szpitalu. Ktoś próbował ją zabić - powiedziałem z wielką gulą w gardle. Dziewczyna stała jak wryta w podłogę. Nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. Wciąż otwierała i zamykała usta, nie wiedząc, co ma powiedzieć. W jej oczach pojawiły się łzy, które niemal natychmiast wydostały się na powierzchnię. Kiedy to zauważyłem, od razu mocno ją przytuliłem.

I wcale nie pomyślałem, że w tym momencie trzymam cały mój świat w ramionach.

Przytulałem ją cały czas i starałem się ją uspokoić, ale bez skutku. Alison była roztrzęsiona.

- Ali, ona żyje - powiedziałem.

- Ale?! - nagle oderwała się ode mnie. - Zawsze jest jakieś "ale"!

Spuściłem w dół głowę, bo to było najgorsze, co chciałem jej powiedzieć. Bałem się spojrzeć jej w oczy. Wielka gula w gardle nadal utrudniała mi mówienie, ale to była rzecz, o której dziewczyna musiała wiedzieć. W końcu Mia jest jej przyjaciółką.

- Ona... jest w śpiączce.

Po tych słowach, Alison pobladła. Miałem wrażenie, że zaraz zemdleje, więc przytuliłem ją mocno. Ciągle płakała w moje ramię. Po paru minutach stwierdziłem, że lepiej będzie, jeżeli wszyscy się z tym prześpimy, więc wziąłem dziewczynę powoli na ręce i poszedłem z nią na górę, wcześniej mówiąc Shawnowi, żeby pójdziemy spać i żeby też się zdrzemnął.

Wszedłem do mojego pokoju i powoli położyłem Alison na łóżku. Przykryłem ją kołdrą, a sam przebrałem się i położyłem obok niej. Zamknąłem oczy, a po chwili je otworzyłem, ponieważ dziewczyna właśnie położyła głowę na moim obojczyku, a ramieniem oplotła mój brzuch. Zdziwiony jej ruchem włożyłem rękę pod jej głowę, a dziewczyna przytuliła się do mnie mocniej. W tej pozycji oboje zasnęliśmy.

***tydzień później***

Wyszedłem z sali, gdzie miałem ostatnią lekcję i zacząłem szukać wzrokiem moich przyjaciół. Mieli czekać na mnie przed klasą, ale nigdzie ich nie było. Rozglądając się po korytarzu, napotykałem współczujący wzrok różnych osób. Wzruszyłem lekko ramionami i skierowałem się w stronę szafek.

mistake || c.d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz