- Kurwa - zaklęłam pod nosem, kucając na podłodze, chcąc odratować choć kilka kwiatów. Udało mi się wyłuskać dwa, które jakoś ocalały. Podniosłam wazon i włożyłam je z powrotem. Tymczasem pukanie się powtórzyło.

- Proszę! - krzyknęłam wkurzonym tonem, choć wcale tego nie zamierzałam. Byłam zła na siebie za swoją niezdarność. Cholera, przecież dostałam je od Shawna...

Wstałam w klęczek, kiedy do pomieszczenia wślizgnął się Lucas.

Powstrzymałam odruch, aby przewrócić oczami.

- Hej - uśmiechnął się. - Przeszkadzam? - zapytał, zauważając mnie wokół rozsypanych kwiatów.

- Nie - mruknęłam pod nosem. Z całej siły chciałam być dla niego miła. Od naszej ostatniej rozmowy w cztery oczy minęło trochę czasu, a właśnie wtedy wyładowałam na nim swoją wściekłość i zjechałam go za wszystkie czasy, właściwie bez powodu.

Na wspomnienie tego dnia, poczułam, jak krew napływa mi do policzków. Odgarnęłam nerwowo włosy za uszy.

- Coś chciałeś?

Lucas zaplótł ręce na ramionach.

- Wychodzisz gdzieś?

Policzyłam w myślach do dziesięciu i wzięłam głęboki oddech. Ten chłopak zwyczajnie prosił się o mocne trzepnięcie w głowę.

- Mhm - mruknęłam, odwracając się od niego z powrotem w stronę lustra. To chyba zaczynało przeobrażać się w chorobę.

- Daj spokój, wyglądasz dobrze - stwierdził blondyn, a kiedy odwróciłam się w jego stronę z kwaśną miną, przewrócił oczami.

- Lucas, nie obraź się, ale czego ty tu właściwie szukasz? - zapytałam, opierając dłonie na biodrach. - Trochę mi się spieszy - skłamałam.

Chłopak wysunął lekko język i schował go, oblizując wcześniej górną wargę.

- Wychodzisz z Shawnem, prawda?

Zacisnęłam usta.

- To nie powinna być twoja sprawa.

- Wiem.

- Więc dlaczego się mieszasz? - wyrzuciłam ręce do przodu. Za grosz nie rozumiałam postępowania tego chłopaka.

- Nie wiem - wzruszył ramionami.

Uniosłam brew.

- Dobra, nieważne - pokręcił głową, przyjmując obronną pozycję. - Masz rację, nie powinno mnie to obchodzić.

Zrobił kilka kroków w tył, wyraźnie zmieszany.

- Po prostu... baw się dobrze. Po to przyszedłem; życzyć ci dobrej zabawy - powiedział, ale ja wyczułam, że wymyślił ten słaby unik na poczekaniu. - Pójdę już.

Nie protestowałam, choć w jego postawie było coś, co świadczyło o tym, że właśnie na to czekał. Miał nadzieję na to, że go zatrzymam. Cóż, nie było mi do tego spieszno. Nie chciałam go ranić, ale ten chłopak nic mnie nie obchodził. A przecież nie miałam wpływu na to, że zastąpił mną swoją zmarłą siostrę i za wszelką cenę chciał powstrzymać mnie przed jej błędami.

- Ludzie się zmieniają. Shawn się zmienił i nie postąpi tak, jak w przypadku Lily.

Nie wiedziałam, czy tłumaczyłam to sobie, czy jemu.

Zatrzymał się z dłonią na framudze.

- Skoro tak mówisz - uśmiechnął się, po czym zniknął za rogiem.

i was wrong || s.m ✔Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum