24.

4K 244 254
                                    

Laura

Shawny: Spotkamy się o 17 w galerii?

***

Co on sobie myślał? Że to wszystko jest takie proste? Sama nie potrafię się połapać w tym, co czuję, a on wymaga ode mnie odpowiedzi.

Wydaje mi się, że Shawn interpretuje inaczej niż ja to, co nas łączy.

Oczekuje, że będę spędzać z nim każdą sekundę swojego życia, biegać ze wszystkimi swoimi problemami a potem pojedziemy wspólnie na tęczowej lamie ku zachodzącemu słońcu.

On ma Lauren, ja mam Mikołaja.

Shawn od zawsze był moim crushem. Chodzącym ideałem, jednocześnie nieuchwytnym i odległym o lata świetle. Gdyby zachowywał się w stosunku do mnie tak jak dotychczas, po pewnym czasie poczułabym coś więcej i zrobiłoby się niefajnie.

On był dla mnie perfekcją, a ja dziewczyną z tłumu. Może dla niego to tylko niewinna zabawa, ale ja mogłabym skończyć ze złamanym sercem.

Jezu, tak bardzo nie chciałam tego kończyć. Ale nie miałam wyboru. Odkąd przyłapałam się na tym, że wolałam iść do Shawna niż porozmawiać ze swoim chłopakiem, wiedziałam, że trzeba coś z tym zrobić. Nie miałam zamiaru być w Kanadzie. Jak przeżyłabym rozłąkę?

Wyszłam spod prysznica i owinęłam mokre włosy w ręcznik. Przetarłam zaparowane lustro i spojrzałam w swoje wyprane z koloru oczy. Nienawidziłam ich. Tak bardzo chciałam mieć śliczne, zielone oczy jak moja starsza siostra, albo błękitne jak niebo o poranku, takie jak mój ojciec. Nie, ja dostałam kolor brudnego śniegu przy jezdni na początku marca.

Odwróciłam głowę.

Nie lubiłam na siebie patrzeć. Byłam asymetryczna. Nic nie trzymało się kupy. Jakby prawa połowa mojej twarzy nie dopasowała się z lewą.

Wyglądałam inaczej. Ale nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie tak jak modelki. Owszem, przyciągałam wzrok ludzi, ale były to raczej spojrzenia próbujące rozszyfrować z jakiej choinki się urwałam.

Lato w Kanadzie było ostatnio chłodne. Minęły pierwsze upały i temperatura ulokowała się w okolicach dwudziestej kreski powyżej zera. Czasami spadała niżej. Nie było potrzeby noszenia krótkich koszulek, których tak nienawidziłam. Kiedy chciałam w takiej wyjść, musiałam pudrować ręce, aby nikt przypadkiem nie zobaczył cienkich blizn na nadgarstkach. Były ledwo widoczne. Shawn jeszcze ich nie zauważył.

Zacisnęłam wargi i przeczesałam palcami wilgotne włosy. Zmusiłam się, żeby ponownie spojrzeć w lustro.

Mój wyjazd do Ameryki nie do końca miał charakter edukacyjny, choć wszyscy właśnie tak sądzili. Moje wyniki w nauce pozwoliły mi na studiowanie za granicą, ale nikt nie wiedział o tym, że przez ostatni rok liceum zapieprzałam tak bardzo tylko dlatego, żeby wyrwać się z obecnego środowiska. Okay, z jednej strony nie mogłam narzekać. Miałam chłopaka, przyjaciółki i kochającą rodzinę. Ale w środku?

Śmieszne jest to, jak pozory mogą mylić. Każdy, patrząc na mnie, myśli: wesoła, uśmiechnięta dziewczyna z idealną średnią i perspektywami na przyszłość, mająca wszystko czego pragnie i będąca w stanie zdobyć jeszcze więcej.

Jak bardzo te osądy różniły się od rzeczywistości.

Co ja widziałam w lustrze?

Nikomu nigdy nie mówiłam o swoich problemach, bo uważam, że to niepotrzebne zatruwanie ogólnej radości. Zawsze starałam się znaleźć powód do szczęścia, jakiś mały promyk nadziei, którego kurczowo się trzymałam. Żyłam z dnia na dzień i nie myślałam, co przyniesie jutro.

i was wrong || s.m ✔Where stories live. Discover now