8.

4.4K 255 86
                                    


- Laura, w tej chwili na dół!

Podniosłam wzrok znad laptopa, na którym nadrabiałam zaległe odcinki "The 100". Głos wołający mnie z dołu nie był zbyt łagodny. Zdziwiona wyszłam z pokoju, czując w brzuchu lekki ucisk. Czemu moja mama jest taka zdenerwowana? Przecież nic nie zrobiłam...

Zeszłam schodami w dół, dokładnie analizując przebieg ostatnich kilku dni. Jedynym odstępstwem od normy było moje wyjście na imprezę, ale przecież wszystko skrupulatnie zatuszowałam.

- Co się dzieje? - spytałam wchodząc do salonu. Od razu wyczułam powagę sytuacji. Na skórzanych kanapach siedziały wyraźnie smutna Amanda i moja mama, lekko rozbawiony Eddie opierał się o framugę, a Lucas z pogardliwą miną wpatrywał się we mnie z fotela. Zauważyłam, że jego oko jest całe fioletowe, a dolna warga rozcięta. Posłałam mu pytające spojrzenie, na co on tylko wykrzywił wargi.

- Powiedz mi, drogie dziecko - zaczęła moja mama - czy tak trudno było mi powiedzieć?

- Ale o czym? - spytałam, mierząc ją niepewnym wzrokiem. Cała jej postawa świadczyła o tym, jak bardzo jest wściekła.

- Ty już lepiej nie udawaj - syknęła Amanda. Aż zamrugałam z wrażenia. Amy? Mówiąca do mnie takim oschłym tonem? - Lucas powiedział mi to wszystko, o czym zabroniłaś mu mówić.

- Może mi ktoś wytłumaczyć o co wam wszystkim chodzi? - zapytałam zirytowanym tonem. Coś tu było nie tak.

- Luc, może przypomnisz Laurze co takiego zrobiła zeszłego dnia?

- Chętnie posłucham - oznajmiłam, krzyżując ręce na ramionach. O co, do cholery, tym ludziom chodziło? O Shawna?

- Ja też się chętnie dowiem po co tu jestem, bo jak na razie nie mam pojęcia, o czym wy dwie mówicie - roześmiał się Eddie, wskazując palcem na moją mamę i Amandę.

- Dobrze, mamo - blondyn przytaknął głosem męczennika. "Och, proszę cię", pomyślałam. - Tato - zwrócił się do mężczyzny przy drzwiach - wiem, że może to zabrzmieć nieprawdopodobnie, ale uwierz, to prawda. Na wczorajszej imprezie dałem jej mnie upić.

- Czekaj, co? - zaprotestowałam, podchodząc do kanapy. - O czym ty mówisz człowieku? Sam się schlałeś jak świnia!

- Laura, uspokój się! - skarciła mnie matka. Otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia.

- Nie pamiętam dokładnie co się stało - Lucas kontynuował swój idiotyczny wywód, który miał tyle wspólnego z prawdą, co to, że Kim Kardashian kupiła sobie słonia i jeździła na nim ubrana w piżamę w różowe króliczki po ulicach Nowego Jorku. - Wiem tylko tyle, że w pewnym momencie Laura zaczęła krzyczeć bez powodu, że się do niej dobieram, a ja nawet jej nie dotknąłem. Podrapała mnie całego, a potem przybiegło dwoje chłopaków, którzy niby chcieli ją ratować. Byłem zbyt pijany, żeby się bronić, a oni to wykorzystali i mnie pobili. Dean wyrzucił mnie z imprezy i musiałem sam, bez auta, wrócić w nocy i po pijaku do domu.

Lucas przybrał minę bezbronnego pieska i opuścił wzrok. Nie wytrzymałam i parsknęłam głośnym śmiechem. Śmiałam się tak bardzo, że łzy stanęły mi w oczach. Nikt jednak nie podzielał mojego entuzjazmu, więc odchrząknęłam i zaczęłam przyglądać się swoim paznokciom. Musiałam koniecznie je wypiłować i pomalować. Tylko na jaki kolor...

- Woooow, niezłą sobie bajeczkę wymyśliłeś - skwitowałam z kpiącym uśmieszkiem. - Jeszcze coś?

W pokoju zapanowała niezręczna cisza, zakłócana tylko pochlipywaniem Amandy. Poważnie?

i was wrong || s.m ✔Where stories live. Discover now