19.

4.2K 254 183
                                    

Jak to jest, że jak ja staram się wyglądać uroczo albo seksownie, to nigdy nie wychodzi, a niektóre osoby nawet nie próbują, a i tak są zajebiste?

No na przykład patrzcie. Taki Shawn. Ubrany w zwykły szary t-shirt i czarne materiałowe spodenki, z oklapłą grzywką i podkrążonymi oczami.

I taka ja. Z włosami związanymi w kucyk, w czarnej koszulce i szarych spodenkach. Z równie podkrążonymi oczami, chociaż przespałam całą noc i większą część poranka.

Gdybyście postawili nas obok siebie, jedno z nas wyglądałoby jak bóg seksu, a drugie jak bezdomny. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego ten świat jest taki niesprawiedliwy? Powinny zostać wprowadzone limity słodkości i seksowności, żeby ochronić tą planetę przed zagładą.  Bo poważnie, myślałam, że zejdę na zawał za każdym razem, kiedy Shawn przeczesywał ręką włosy, albo patrzył na mnie oczami małego szczeniaczka.

Chłopakowi udało się załatwić transport dla swoich kumpli, z których większość i tak na nic by się nam przydała. Dlatego pozbyliśmy się zbędnego towarzystwa i uprzątnęliśmy dom w kilka godzin. Cóż, może nie było to najlepsze na świecie wspólne spędzanie czasu, ale przynajmniej mogłam ukradkiem go obserwować.

- Mogę cię o coś spytać?

Stałam nad zlewem i myłam kubki, natomiast Shawn przycupnął obok i dokładnie je wycierał. Spojrzał na mnie uważnym wzrokiem, kombinując z czym znowu wyskoczę.

- Gdzie jest twój pies? - zadałam pytanie od razu, bo wiedziałam, że szybkiej odpowiedzi raczej się nie doczekam.

- Pies? - zapytał Shawn, kompletnie zbity z tropu. - Co?

- Napisałeś mi kiedyś, że twój pies uciekł do piwnicy czy jakoś tak - oznajmiłam, zakręcając kurek i opierając się biodrem o blat z założonymi rękami na ramionach. - Byłam u ciebie parę razy, ale nigdy go nie widziałam.

Shawn westchnął.

- Serio?

- Mhm.

- Nie przypominam sobie.

- Shawn...

- No dobra, kłamałem wtedy.

- Co?

- Nie mam psa, bo mam na nie alergię.

- Serio?

- Mhm...

- To czemu kłamałeś?

- Bo chciałem do ciebie napisać, a nie wiedziałem jak zacząć rozmowę.

Chłopak spuścił głowę, a ja zauważyłam, że jego policzki rozkwitają czerwonym rumieńcem. Uśmiechnęłam się i roześmiałam lekko.

- Serio, Shawn? Wyśmianie kogoś nie jest dobrym początkiem.

- Ale podziałało - wzruszył ramionami.

- Słucham?

- No... jesteś tutaj, co nie? - głupi uśmieszek nie schodził mu z ust. - Nasza znajomość ewoluowała - dodał, podkreślając ostatnie słowo.

Prychnęłam i uderzyłam go w ramię.

- Jesteś żałosny - zakpiłam.

- Nieprawda - zaprzeczył, zbliżając się do mnie.

- Prawda - pokiwałam głową, śmiejąc się z jego miny.

- Jesteś pewna? - spytał, robiąc jeszcze jeden krok, odcinając mi tym samym drogę ucieczki. Chłopak oparł dłonie na blacie po obu stronach moich bioder. Jego twarz zawisła nad moją, zasłaniając słońce wpadające przez okno do środka. Spojrzałam w górę, w roześmiane czekoladowe oczy.

i was wrong || s.m ✔Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα