4.

5.2K 315 144
                                    


mvns98: Po mnie jedziesz, a sama nie śpiewasz lepiej.

helloitsme: O co ci chodzi, człowieku?

mvns98: Nie zamknęłaś okna.

helloitsme: O fak.

mvns98: Dokładnie.

helloitsme: Dziwisz się? Jak mam przetrwać w takim upale bez otwierania okna? Tu miały być 5-metrowe zaspy śniegu pod drzwiami, a nie

mvns98: Śnieg w lipcu? Serio?

helloitsme: Zamknij się.

mvns98: To tobie przydałoby się zamknąć, pies mi uciekł przez ciebie do piwnicy.

helloitsme: BEZ PRZESADY

mvns98: Dobra, wlazł pod łóżko.

helloitsme: NIE ŚPIEWAM WCALE ŹLE

mvns98: Na pewno nie lepiej ode mnie

helloitsme: Skoro uważasz, że nawoływania godowe samic kojotów są lepsze niż moja wersja "Highway to hell"...

mvns98: Mam zapalenie płuc i anginę

helloitsme: To po kij teraz śpiewasz? Tylko sobie zaszkodzisz

mvns98: Zbyt dużo do tłumaczenia.

helloitsme: Skoro tak mówisz...

mvns98: Jak moje gardło poczuje się lepiej coś ci zaśpiewam

helloitsme: Czekam z niecierpliwością.


Moja twarz płonęła, kiedy pisałam te wiadomości. Ostatnią rzeczą jakiej pragnęłam, było, żeby pozbawiony słuchu sąsiad słuchał moich nieudolnych prób śpiewana ciężkiej muzyki. Dlaczego on mieszka tak blisko? Jeśli tak będzie wyglądać moje życie, chyba podziękuję i od razu się przeniosę. Czy teraz naprawdę każda rzecz, którą będę robić będzie komentowana przez tego idiotę?

Z telefonem w ręku podeszłam do (a jednak) otwartego okna i spojrzałam na to zamknięte w domu obok. Chciałam zajrzeć do środka, ale rosnące między domami drzewa, usiane soczyście zielonymi liśćmi - w końcu było lato w pełni - skutecznie mi to uniemożliwiały. Westchnęłam i prześledziłam jeszcze raz przebieg rozmowy. Ten chłopak obiecał, że zaśpiewa mi piosenkę, a ja nawet nie znałam jego imienia. Nie wiem, czy w jego przypadku działa to tak samo, ale ja traktowałam śpiewanie lub granie dla innej osoby bardzo osobiście. Samej zajęło mi dużo czasu, żeby coś zagrać Mickey'emu na fortepianie, a gram naprawdę dobrze. Ale pewnie znowu dramatyzuję. Podłączyłam telefon do ładowarki i stoczyłam się po schodach do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam sok pomarańczowy. Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu intruzów, po czym pociągnęłam duży łyk.

- Mama mówiła, że tak nie wolno robić, bo to niehigieniczne - usłyszałam gdzieś w okolicach mojego kolana. Spojrzałam w dół i zauważyłam małą, może 4-letnią dziewczynkę, stojącą obok z założonymi drobnymi rączkami. Miała bardzo zagniewaną minę.

- Znasz takie mądre słowa? - powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy, odstawiając sok i zamykając lodówkę.

- Znam dużo mądrych słów - odparła dziewczynka, jakby to była największa oczywistość na świecie. Z uznaniem kiwnęłam głową. Inteligenta bestia.

- Jak masz na imię? - zapytałam, zgrabnie ucinając niezręczny temat.

- Suzanne.

- Ładnie - stwierdziłam i uśmiechnęłam się do niej. Mała zmierzyła mnie bezlitosnym wzrokiem od góry do dołu.

i was wrong || s.m ✔Where stories live. Discover now