— Amy, słonko, nie jadłaś przez prawie cały tydzień, do cholery!

— Trudno. Możecie wyjść? — zapytałam. Zaczęli zaprzeczać, a ja po raz kolejny westchnęłam. — Chcę się przygotować do szkoły. Wziąć prysznic, spakować książki, zrobić makijaż, ubrać się. Teraz wyjdziecie?

Ciocia była zachwycona faktem, że wreszcie wracałam do żywych. Od siedmiu dni, od okrągłego tygodnia nie mieli ze mną żadnego kontaktu. Kiedy wreszcie wyszli, zostałam sama. Podeszłam do szafy, nie chciałam się jakoś stroić, nie miałam na to zwyczajnie ochoty. Wzięłam czarne rurki, to tego czarną bluzkę z białym, złamanym sercem. Niesamowity przekaz. Dokładnie tak się czułam jak serce na tej bluzce. Położyłam to na łóżko, a z szuflady wzięłam świeży komplet bielizny, z tym udałam się do łazienki na szybki prysznic. Po dziesięciu minutach, podeszłam do łóżka z zamiarem ubrania się w uszykowane ubrania, ale huk drzwi o ścianę mi to przeszkodził. Spojrzałam w tamtą stronę. Calum, Ashton, Michael i Kazz. Dziewczyny stały za nimi. Byłam zdezorientowana. Chłopcy patrzyli się na mój biust zamiast na twarz.

— Ehem, chłopcy. — Odchrząknąłem. — Twarz mam do góry, czego chcecie?

— Otworzyłaś drzwi?

Miałam ochotę przywalić Irwin'owi w tą pustą głowę. Spojrzałam na niego jak na idiotę. Czy on naprawdę pytał się oto? Przecież stali w moim pokoju, nie musieli wyważać jak to planowali.

— Nie! Nie otworzyłam! Przeniknąłeś przed drzwi i magicznie się same otworzyły! — Prychnęłam pod nosem i delikatnie się zaśmiałam. Zawahałam się w zapytaniu, co u Luke'a. W ostateczności nie zapytałam się na głos tylko spojrzałam się na Hood'a, który na sto procent wiedział o co mi chodziło.

— Nadal to samo, tylko ty sama wyszłaś. Jedziemy tam za chwilę. Ash... On jest bardzo zdeterminowany.

Uśmiechnęłam się do niego, a Ashton prychnął pod nosem. Jak dobrze, że nie musiałam wypowiadać tego na głos. Wyprosiłam ich z pokoju i zaczęłam się ubierać. Ubrana podeszłam do szafy i wybrałam buty. Zwykłe, czarne i lekko zniszczone trampki. Założyłam je i zeszłam na dól. Spakowałam jeszcze książki i zeszyty do torby i zeszłam z nią razem na dół. Zgarnęłam klucze do auta i kurtkę z korytarza. Chwyciłam za klamkę, ale głos cioci mi przeszkodził w wyjściu.

— Musisz coś zjeść, Amy! Wyglądasz jak totalny trup!

Machnęłam ręką i poszłam do garażu. Wsiadłam do auta i spojrzałam na siebie w boczyn lusterku. Może tylko troszeczkę wyglądałam jak trup. Tylko troszeczkę, ale mnie to nie obchodziło. Na teren szkoły dotarłam po dwudziestu minutach. Po drodze spaliłam jeszcze dwa papierowy. Głownie jechałam powoli, ale czerwone światła również mnie zatrzymywały. Nie miałam na nic ochoty. Wysiadłam z auta, zamknęłam kluczykiem i ruszyłam do wejścia. Czułam na sobie te spojrzenia, naprawdę musieli się tak na mnie gapić? Normalnie miałabym ochotę odwrócić się i przywalić każdemu, kto spojrzał na mnie dłużej niż pięć sekund. Na to też nie miałam ochoty, a nawet siły. Podeszłam do swojej szafki, wyłożyłam niepotrzebne książki i ruszyłam pod salę. Czekał mnie naprawdę bardzo długi dzień, pomyślałam.

**

— Mam nadzieję, że nauczyliście się na ten sprawdzian — powiedziała nauczycielka matematyki - pani Liz Hemmings. — On będzie wpływać wam na końcową ocenę z matematyki. Teraz możecie się spakować, a ty Amy proszę zostać. Musimy porozmawiać.

Przeklęłam w myślach. A miałam ochotę zerwać się z pięciu lekcji! Ta rozmowa zapewnię miała być długa.

— Tak? O cho chodzi?

— Mam trzy sprawy do ciebie. Pierwsza, masz bardzo ładne oceny. Dasz radę napisać kolejny sprawdzian na szóstkę? Wtedy byłabym skłonna postawić ci szóstkę.

— Postaram się. A ta druga?

— Czujesz się dobrze? Jesteś strasznie blada i nieobecna. Jadłaś coś? W ogóle spałaś? Twoje cienie pod oczami wskazują na to, że nie.

— A co z trzecią? Jeżeli to jest sprawa o Luke, to ja naprawdę wychodzę. Może pani mu przekazać, że nie chcę go znać, mam go gdzieś. A teraz, do widzenia.

Wyszłam z pomieszczenia na korytarz i skierowałam się na dół. Chciałam odłożyć książki, pojechać do domu i rozpłakać się na nowo. Albo jechać w moje miejsca i tam się wypłakać. Byłam prawie przy mojej szafce, kiedy drzwi otworzyły się, a przez nie weszły sześć osób, a w tym jedna, której nie chciałam widzieć. Spojrzałam na niego. Był bledszy ode mnie, sińce pod oczami większe od moich i tak jak ja, miał zabandażowane kostki. Zauważył, że go obserwowałam. Ruszył w moją stronę, pokręciłam przecząco głową. Nie zamknęłam szafki, a torba zleciała mi z ramienia. Zaczęłam się cofać w stronę schodów. Powiedział moje imię, a ja zrobiłam parę kroków do tyłu. Powtórzył głośniej, jeszcze więcej kroków do tyłu. Zbliżał się szybciej, wtedy obróciłam się szybko i ruszyłam biegiem do przodu. Nie miałam nawet siły biec, ale nie chciałam go widzieć. Wołania jak i kroki były coraz bliżej mnie, chciałam bardziej przyspieszyć, ale moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Całe ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Przed oczami zobaczyłam mroczki, a potem całkowitą ciemność. Poczułam tylko jak upadłam na podłogę. 

🏀🏀🏀🏀

Słowa po korekcie: 1443

Słowa przed korektą: 1295

Data korekty: 21.08.2019

Data opublikowania: 26.11.2016

Wszelkie komentarze, dotyczące błędów są już nieaktualne. Niektóre sceny zmieniły się




Ps. Rozdziały nie pojawią się od 21.08.2019 do 7.09.2019. Robię zapasy na pierwsze tygodnie roku szkolnego! 

bad girl → luke hemmings  ✔Where stories live. Discover now