- Trzynaście - odparła, wykręcając sobie palce.

- Jesteś niesamowita.

Uśmiechnęła się szerzej.

- Te lata w szkole muzycznej nie mogły nie pozostawić po sobie śladu.

Usiadłem na skraju kanapy, zapraszając ją obok.

- Nie, Laura. Poważnie. Jesteś rewelacyjna. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś wcześniej?

Dziewczyna westchnęła, a jej twarz znowu spowił lekki cień zmartwienia.

- Nie wiem. Chyba... nie lubię się tym dzielić z ludźmi. Ludzie nie rozumieją piękna muzyki klasycznej.

- Nawet ja?

Spojrzała na mnie beznamiętnym wzrokiem, odgarniając kosmyk rozpuszczonych włosów za ucho. Jak te małe paluszki mogły tak grać?

- Dla ciebie to sposób na życie. Dla mnie to sposób, żeby się od życia oderwać.

Przełknąłem ślinę. Nigdy nie widziałem tego w taki sposób.

- Lepiej ci? - zapytałem, chcąc przerwać głuchą ciszę.

Kiwnęła lekko głową z zaciśniętymi wargami. Miała wyraźne doły pod oczami, a jej skóra była jeszcze bledsza niż zazwyczaj.

Co się działo przez te kilka dni?

Poczułem nieodpartą chęć wzięcia jej w ramiona. Chciałem ją przytulić, powiedzieć, że nic jej nie grozi, że ze mną jest bezpieczna. Ale nie mogłem. Ta dziewczyna nie mogła być moja, choć tak bardzo tego chciałem.

Odkąd wsiadła tej pamiętnej nocy do mojego auta, całe życie przewróciło mi się do góry nogami. Starałem się kontrolować. Opanowywać emocje, kiedy pojawiał się ktoś, kto mógłby wejść do mojego serca.

Myślisz: "co zrobię, jak to się stanie?" A tu proszę. Bum. Nawet się nie obejrzysz, a twoje serce już nie należy do ciebie.

Siedziała na kanapie i starała się nie rozsypać. Nie była drobna. Musiała się nieźle nagimnastykować, żeby zmieścić się ze mną na dwuosobowej kanapie, nie dotykając ani skrawka mojego ciała. Ale w tamtym momencie sprawiała wrażenie najbardziej kruchej osoby na świecie. Podmuch wiatru byłby w stanie rozsypać ją na kawałki.

Bądź obojętny.

- Czemu przyszłaś? - zapytałem najbardziej opanowanym tonem, na jaki byłem w stanie się zdobyć.

Podniosła oczy, ale nie płakała. Nigdy jeszcze nie widziałem jej łez.

- Mój ojciec jest w szpitalu. Moja mama zakazała mi się z tobą spotykać.

Nie wiedziałem gdzie patrzeć. Odpowiedziała mi prosto z mostu. Jak miałem to odebrać?

Zmierzyłem ją uważnym wzrokiem.

- Więc dlaczego tu jesteś?

- Nie mam nikogo innego.

Kurwa.

Kurwa kurwa kurwa.

- Chcesz o tym porozmawiać?

Brawo, Mendes. Dostajesz order zadawania stosownych pytań.

Pokręciła głową.

- Możesz mnie przytulić?

Nie.

- Jasne.

Zarzuciłem rękę na oparcie kanapy, zapraszając ją bliżej do siebie. Zdjęła buty i podciągnęła nogi pod brodę. Wtuliła głowę w moje ramię, którym przycisnąłem ją do siebie. Oparłem podbródek o czubek jej głowy i powoli wdychałem jej zapach.

i was wrong || s.m ✔Where stories live. Discover now