Kasamatsu x Reader[Remake]

6K 136 31
                                    

    Po raz setny tego dnia przejechałaś ręką przez włosy i wyjęłaś końcówkę długopisu z ust. Powoli kończyłaś pisać poprawkę, od której zależało czy kolejny semestr zaczniesz na czysto.

    Ostatni tydzień spędziłaś tylko i wyłącznie na nauce i powtarzaniu materiału. Nie miałaś nawet chwili dla swojego kochanego chłopaka. Kasamatsu oczywiście to rozumiał i za każdym razem, gdy tylko miał okazję z tobą rozmawiać, to życzył ci powodzenia.

    Sam już dawno miał wszystko zaliczone i mógł w spokoju się skupić na pracy i treningach z waszą uczelnianą drużyną koszykarską, której był kapitanem. Nie raz musiałaś powstrzymywać śmiech, gdy Yukio podczas opowiadania o drużynie mówił, że czegoś mu w niej brakuje.

    Dobrze wiedziałaś "czego". Pewnego głośnego blondyna i jego tłumu fanek. Kasamatsu nigdy by ci się nie przyznał, ale ty wiedziałaś, że to jego przyjaciela mu brakuje. Nawet jeśli mówił, że wcale się nie przyjaźnią, a przecież gdyby nie Kise, to teraz byś nie była w związku z tym czarnowłosym uparciuchem.

~Cofnijmy się w czasie~

    Cała wasza historia zależała od Kise Ryouty - modela i najdziwniejszego chłopaka, jakiego poznałaś. W dzień, kiedy wszystko się zaczęło, szłaś z koleżanką na zajęcia waszego klubu. Zajęte rozmową o planach na weekend nie zauważyłyście pewnego szczegółu, którym był biegnący wysoki blondyn. Niestety, zanim twoja przyjaciółka krzyknęła byś uważała, ten wpadł na ciebie przygniatając do ziemi. Nie zdążyłaś przyswoić co się w ogóle wydarzyło, a nad swoją głową, od razu usłyszałaś wściekły głos.

– TY IDIOTO, CZY TY NIE MOŻESZ PATRZEĆ GDZIE LEZIESZ? ZOBACZ CO NAROBIŁEŚ!!! - Nad wami pochylał się przystojny chłopak o czarnych włosach i szarych oczach. Zapatrzyłaś się w jego bystre spojrzenie i dopiero po chwili do ciebie dotarło, że znów możesz oddychać. - Nic ci nie jest?

- N-Nie wszystko w porządku, trochę się tylko poobijałam. - Wstałaś posyłając chłopakowi nieśmiały uśmiech, na który on spalił buraka i odwrócił się do kolegi.

- Idiota - Zanim zdążyłaś zareagować, chłopak kopnął blondyna z pół obrotu w plecy, a ten znów upadł na podłogę. - Jestem Kasamatsu Yukio, kapitan drużyny koszykarskiej, a ten tu błazen - powiedział wskazując na chłopaka o miodowych oczach. - To Kise Ryouta. Pierwszoroczny, który nie potrafi się jeszcze zachowywać.

- [Nazwisko] [Imię] - Podałaś rękę czarnowłosemu ze śmiechem.

    Może ta relacja nie zaczęła się najlepiej, ale dla ciebie była lepsza niż niejedno romansidło, które czyta twoja mama. Związek z Kasamatsu nie rozwijał się szybko. Twój chłopak rumienił się i jąkał przy byle okazji, ale mimo to, ty nie traciłaś cierpliwości i postępowałaś z nim jak jajkiem. Było warto.

~Teraźniejszość~

    Yukio nie mógł być przy tobie w tym ciężkim dniu, ale obiecał wspierać cię duchowo i odwiedzić, kiedy znajdzie chwilę czasu. Nie mogłaś się doczekać, aż odłożysz wszystkie notatki na półkę i nacieszysz się ostatnimi dniami wolności ze swoim chłopakiem. Wręcz nie mogłaś przestać marzyć o momencie, gdy znowu wylądujesz w jego silnych ramionach albo aż znów usłysz, jak gra dla ciebie na gitarze.

    Wyszłaś z kampusu wyczerpana psychicznie i tak zajęta myślami, że nie zauważyłaś pewnego szczegółu - Kasamatsu opartego o murek, czekającego na ciebie z bukiecikiem polnych kwiatów.

- R-Reader-chan. - Szybko się odwróciłaś, a kiedy zobaczyłaś Yukio, to od razu wbiegłaś w jego ramiona i mocno go przytuliłaś.

- Przyszedłeś. - Powiedziałaś wtulając twarz w szyje czarnowłosego.

    Chłopak przyciągnął cię do siebie mocniej i szepnął na ucho.

- Nie mogłem cię opuścić, kiedy mnie potrzebujesz - Jego cichy szept owiewał twoje ucho, a dłoń gładziła cię po plecach. - To, co idziemy się odstresować?

- Jasne czemu nie, teraz już i tak nic nie zmienię - Z uśmiechem na ustach pociągnęłaś chłopaka do najbliższej kawiarni. - Myślę, że powinnam tym razem zdać, chociaż ta jędza znowu zrobiła okropny test. Ona nas chyba nienawidzi.

    Student przyglądał ci się z ledwo widocznym uśmiechem i dał ponarzekać na panią profesor, która ci ostatnio podpadła. Od czasu do czasu dawał ci do zrozumienia cichym mrugnięciem, że dalej cię słucha i gładził kciukiem wierzch twojej dłoni. Bardzo mu zależało, by napięcie wreszcie cię opuściło.

~*~

- No i [Imię koleżanki]-chan stwierdziła, że muszę z nią iść na ten mecz siatkówki - westchnęłaś i oblizalas łyżeczkę z resztek lodów.

    Już w lepszym humorze siedziałaś z Yukio w swojej ulubionej kawiarni i zajadałaś swoimi ulubionym przysmakiem. Twój chłopak przyglądał ci się ze zmarszczonymi brwiami, ignorując przy okazji jego na wpół pełną filiżankę kawy.

- Dlaczego niby miałabyś z nią tam iść?

- No bo podoba jej się jeden z członków drużyny - zaśmiałaś się cicho i następne słowa powiedziałaś już ciszej. - I chciała mnie przedstawić swojemu koledze, z którym podobno powinnam bardzo dobrze się dogadać.

- Oi! - chłopak spojrzał na ciebie zdenerwowany. - Mówiłem ci, że ona mnie nie lubi!

- Lubi! Po prostu… Uhh, pomyślała że jeśli bym się dogadała z Iwaizumim, to mogłaby dzięki podstępowi spędzać więcej czasu z Oikawą czy jak mu tam było.

    Mogłaś trzymać język za zębami. Teraz zamiast cieszyć się wolnym popołudniem, ro będziesz musiała uspokajać Yukio. Nie wspominając, że na mecz na pewno nie pójdziesz, a nawet już miałaś transparent!

- Pójdę tam z wami.

- Huh? - Nie mogłaś uwierzyć własnym uszom. Kasamatsu Yukio tak łatwo odpuścił? - I nie będziesz komentować? Dlaczego?

- Po pierwsze - chłopak uniósł palec i spojrzał na ciebie poważnie. - Jeśli tam będę, to żaden siatkarz nie będzie cię podrywał. Po drugie - czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie i złapał cię za rękę. - Obiecałem, że resztę wakacji spędzę z tobą.

    Uśmiechnęłaś się rozczulona i schowałaś swoje czerwone policzki za włosami. Czasem Yukio miał takie swoje momenty, chociaż przez jego nieśmiałość nie zdarzały się zbyt często.

One Shoty Z NudówWhere stories live. Discover now