- Tak - odpowiedziałam, nie będąc do końca pewna czy odpowiadam na zadane przez niego pytanie, czy na inne, które bezgłośnie zawisło między nami. Poprawiłam się, prostując plecy i tym samym jeszcze bardziej zbliżyłam się do chłopaka. Czułam od niego woń alkoholu i wody kolońskiej. Jejku, nigdy nie sądziłam, że będzie mi się podobać zapach procentów zmieszany z perfumami.
Czego ten chłopak ode mnie chciał? Czemu, do cholery, w ogóle się mną zainteresował? Tyle rzeczy było niezrozumiałych, tyle pytań chciałam mu zadać... Ale po chwili po mózgu szalało mi tylko jedno:
Dlaczego do kurwy nędzy zadzwonił jego jebany telefon?
Chłopak westchnął i wyciągnął z kieszeni spodni to ustrojstwo, które zawsze musiało niszczyć wszystkie najlepsze momenty.
- Kogo znowu diabli niosą... - wymruczał pod nosem.
Nie odsunął się, więc doskonale widziałam nazwę kontaktu.
Lauren ♥♥♥
Zmieszanie na twarzy Shawna było tak widoczne, że zrobiło mi się go żal.
- Odbierz.
- Hm? Nie, nie - odparł, odsuwając się ode mnie i odchodząc w głąb kuchni. Wypuściłam wstrzymywane powietrze i wytarłam w bluzkę spocone ręce.
Chwila. Niby od kiedy pociły mi się ręce?
- Shawn, wyluzuj - założyłam ręce na ramiona. - Nie będzie mi przeszkadzać, jeśli chcesz sobie porozmawiać z Lauren.
- Nie, serio. Już jest okay - powiedział, wciąż wpatrując się w wyświetlacz.
- To naprawdę nie problem. I tak w sumie się zasiedziałam - odchrząknęłam i wygładziłam koszulkę.
- Co? - chłopak podniósł wzrok. - O nie, ty tu zostajesz.
- Niby czemu?
- Była umowa. Filmy i żarcie.
Pokręciłam głową.
- Masz kaca stulecia, Shawn. Chcesz tkwić przed telewizorem?
- Tak - oznajmił, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - A poza tym, to kto ma kaca? Ja?
- Och, dobra - przewróciłam oczami, ale w głębi duszy cieszyłam się jak małe dziecko. Tym razem to ja wygrałam. Laura: 1, Lauren: 0
***
- Wegetariańska, margarita i hawajska... Mhm... Tak, rozumiem. Tak, poproszę.
Shawn mamrotał do telefonu spacerując od okna do stołu i z powrotem. Doprowadzało mnie to do szału. Siedziałam przy stole z nogami pod brodą i skubałam koniec mojej skarpetki w różowo-fioletowe paski. To była jedna z moich charakterystycznych cech - nieważne jak ciepło było w pomieszczeniu, mi zawsze było zimno w stopy.
- Pizza będzie do 40 minut - oznajmił po kilku kolejnych minutach chłopak, opierając się biodrem o stół. Podniosłam oczy w górę, wciąż opierając brodę na kolanach. Shawn był taki wysoki, że kiedy w końcu jego twarz pojawiła się w zasięgu mojego wzroku, czoło zmarszczyło mi się na asfalt.
- Nie rób tak, bo dostaniesz zmarszczek na starość - zaśmiał się, czochrając mi włosy. Odsunął się i ruszył w głąb domu. - Chodź za mną.
- Nie mów mi jak mam żyć - odburknęłam, przygładzając kucyk, ale posłusznie podreptałam za chłopakiem. - Nie idziemy do salonu? - zapytałam, kiedy Mendes wskazał mi schody.
![](https://img.wattpad.com/cover/73722926-288-k318829.jpg)
YOU ARE READING
i was wrong || s.m ✔
FanfictionWszyscy mamy tajemnice.. Czasami są tak wielkie, że sami stajemy się jedną z nich. Żyjemy w bezpiecznym kokonie fałszu i kłamstwa. A co, jeśli nagle pojawi się ktoś, kto zechce obnażyć cię z tajemnic? Opowiadanie zawiera wulgaryzmy i sceny +18, a...