51. Błagam, zostaw mnie.

557 52 12
                                    

Kochani, mam do Was małe pytanie! Czy z tego opowiadania nie robi się trochę taka telenowela? Mam jeszcze dużo pomysłów na różne nowe wątki, ale nie wiem czy będziecie chcieli je czytać. Planowałam maksymalnie 60 rozdziałów, ale nie wyrobię się z fabułą. Co sądzicie o dalszej kontynuacji? Bardzo proszę o komentarze i dziękuję za te pod ostatnim rozdziałem. ♥


Naughty Boy ft. Bastille - No One's Here To Sleep


Od trzech miesięcy jestem z Harry'm w cudownym związku. Może nie jest on idealny, bo chyba żaden taki nie jest, ale jest on taki - jakby to ująć - po prostu nasz. Są momenty kiedy potrafimy spędzać każdą wolną chwilę nieustannie się śmiejąc, ale też takie, gdzie nie możemy ze sobą wytrzymać i kłócimy się o jakąś błahostkę. Popełniamy wiele błędów, ale staramy się je od razu naprawiać tak samo jak akceptować nasze wady, a jest ich naprawdę sporo. Z każdym nowym dniem moja miłość do tego chłopaka wzrasta coraz bardziej, aż boję się, że kiedyś mnie przerośnie. Wspieramy się w naszych wyborach i pomagamy sobie, aby ułatwić nasze życie. Szczególnie teraz, po tym co wydarzyło się kilka tygodni temu, Harry stara mi się zapewnić bezpieczeństwo i wymazać z pamięci złe wspomnienia...

Zostałam poproszona przez pana Hunter'a, abym po skończonych warsztatach została na kilka minut, bo ma ze mną jeszcze do pomówienia na temat jakiegoś stypendium, o którym tak naprawdę nic wcześniej nie słyszałam. Byłam już zbyt zmęczona, więc niewiele myśląc, postanowiłam zwyczajnie zostać. Cieszyłam się, że mogę mieć szansę, aby dostać kilka groszy za moje wyniki w nauce czy cokolwiek, czego dotyczyło to stypendium. Każdy grosz może się przydać.

Tak więc, kiedy dyrektor żegna się z uczniami, ja powoli pakuję swoje rzeczy i czekam aż całkiem sala opustoszeje, abyśmy mogli obydwoje porozmawiać na spokojnie. Spoglądam na komórkę, aby sprawdzić godzinę i wiadomości. Jest już kilka minut po siódmej wieczorem. Warsztaty zazwyczaj trwają po dwie godziny i z racji napiętego grafiku pana Hunter'a, odbywają się dosyć późno. Jednak czas nie ma znaczenia, ważne, że po każdych takich zajęciach czuję się bogata w wiedzę.

Styles przysłał mi sms'a, że czeka na mnie pod szkołą. Zgodził się na te warsztaty tylko pod warunkiem, że będzie mnie na nie przywoził i odwoził. Pasował mi taki układ, bo bałam się wizji, że gdzieś mógłby kręcić się Jesse. Wystarczyło mi już to, że od czasu do czasu musiałam spędzać z nim czas, kiedy odwoził mnie niby przypadkowo do akademika. Nawet groźby mojego chłopaka i ich bójki nie sprawiły, żeby dał mi spokój. Musiałam jakoś znosić jego towarzystwo. Na całe szczęście nie był natarczywy i oprócz mówienia głupich tekstów, nie robił nic wobec mojej woli. Czułam się nieco przytłoczona jego ochroną, ale musiałam dać radę.

Kiedy ostatni uczeń wychodzi z sali, pan Hunter wychodzi na korytarz, rozglądając się czy ktoś jest w pobliżu. Zamyka drzwi od sali i podchodzi do biurka, rozluźniając krawat w czerwonoczarne prążki. Pakuje swoje pomoce dydaktyczne do skórzanej brązowej teczki.

- Cieszę się, że uczęszczasz na te zajęcia, Eleno - uśmiecha się, podwijając rękawy granatowej koszuli.

- Ja także się cieszę, panie profesorze. To dla mnie wielka szansa - odwzajemniam jego uśmiech. - Chciał pan ze mną porozmawiać o stypendium, tak? - pytam ,opierając się o blat ławki.

- Och tak, stypendium - śmieje się pod nosem i zbliża się do mnie. - Może najpierw zajmiemy się czymś przyjemniejszym? - unosi brew do góry i oblizuje wargi.

The Victim || H. S.Where stories live. Discover now