35. Coś niegrzecznego, tak?

1.2K 112 73
                                    

Trochę obawiam się dodawać ten rozdział, bo strasznie się boję, że taki obrót spraw może się Wam nie spodobać. Dlatego też proszę, aby każdy kto przeczyta ten rozdział go skomentował. Bardzo mi na tym zależy. x

Kodaline - Human Again


Po drodze do pokoju ściągam szalik i płaszcz, a gdy wchodzę do środka, odstawiam wszystko gdzieś w kąt, łącznie z torbą i butami. Jestem załamana całą tą sytuacją, a w szczególności jestem zawiedziona, że jak głupia wierzyłam, że wszystko co robi Zayn jest szczere i nie ma nic związanego z zemstą na Harry'm. To okropne uczucie dowiedzieć się, że było się uwikłaną w jakąś chorą zagadkę, której rozwiązanie dopiero dzisiaj wyszło na jaw. Zaufanie to coś, czym go bezgranicznie obdarzyłam. Jedynie co mnie pociesza to to, że między nami do niczego więcej nie doszło i jego misterny plan przelecenia mnie szybciej od Styles'a się nie powiódł. Jak ludzie mogą być tak okrutni w stosunku do drugiego człowieka, jak daleko mogą się posunąć, aby zyskać to na czym im zależy? Nie potrafią się liczyć z uczuciami drugiej osoby, bo liczy się tylko jej dobro. Ten otaczający mnie świat na każdym kroku mnie zaskakuje i pokazuje jak bardzo jest zepsuty, aż boję się pomyśleć co jeszcze może się wydarzyć.

Czy mam zamiar po raz kolejny się nad sobą użalać i płakać po kątach jak bardzo zostałam skrzywdzona? Absolutnie nie. Myślę, że właśnie to wszystko, co się wydarzyło powinno dać mi wiele do myślenia i teraz to ja powinnam rządzić swoim życiem i ustalać granice. Już tak łatwo nie dam sobą pomiatać i słuchać wszystkich wokoło. W końcu nadszedł ten czas kiedy Elena Powell przestanie być ofiarą i marionetką w czyiś rękach, a swoje dobro będzie stawiać na pierwszym miejscu. Już koniec bycia płaczką, teraz wszystko będzie zależeć ode mnie. Muszę przejść diametralną zmianę, żeby pokazać wszystkim wokoło, że nie jestem słaba, że już nigdy więcej nikt nie będzie miał prawa mnie skrzywdzić. Właśnie to jest ten moment, kiedy zacznie się nowa era. Moja własna droga.

W łazience pozbywam się rozmazanego makijażu, wiążę poplątane od wiatru włosy w wysokiego kucyka i przemywam twarz wodą, a następnie wycieram ją ręcznikiem. Przeszukuję półki z kosmetykami i szczerze czuję się zawiedziona, że mam ich tak mało i są specjalnie delikatne, bo ja jestem delikatna, ale to się zmieni. Strącam je do kosza na śmieci i zmierzam do pokoju. Opróżniam moją garderobę, po czym wszystkie ubrania, które przypominają mi o tym, że jestem szarą myszką i wrzucam je do czarnego worka. Z szafki przy łóżku wygrzebuję moją kasetkę z pieniędzmi i cieszę się, że mam aż tyle oszczędności, dzięki czemu mogę sobie zafundować nowe ubrania i kosmetyki. Mam nadzieję, że zewnętrzna zmiana mojego wyglądu, będzie dobrym startem do zaczęcia mojego nowego ja.

Ubieram się pospiesznie i zamykam na klucz mieszkanie. Zmierzam na przystanek autobusowy, który zawiezie mnie do centrum handlowego. Mam szczęście, bo właśnie zajeżdża na przystanek. Kupuję bilet u kierowcy i zajmuję jedno z wolnych miejsc na tyle autobusu. Robi się coraz ciemniej i zaczyna padać deszcz, błądzę wzrokiem po szybie, po której prowadzą wyścig krople deszczu. Dokładnie ta pogoda obrazuje mój stan wewnętrzny. Gdy przywołuję słowa Malika, które wbiły mi sztylet w serce, po moich policzkach spływa pojedyncza łza, którą natychmiast ścieram. Nie mogę okazywać słabości, bo muszę być silna i pokazać im wszystkim, że jednak nadaję się do tego otoczenia, w którym aktualnie od kilku miesięcy przebywam.

Wysiadam z autobusu i zmierzam w stronę centrum handlowego, jak dobrze, że nie muszę daleko iść od przystanku. Po niecałych pięciu minutach jestem już w środku tego zgiełku i natychmiast uderzają we mnie wystawy tych wszystkich sklepów. Oczywiście wokół nie mogło zabraknąć wszelkiego rodzaju ozdób świątecznych, od zielonych, srebrzystych choinek aż po skarpety na prezenty. Jest dopiero połowa listopada, a w powietrzu już czuć ten świąteczny czar i ten niesamowity zapach piernika i cynamonu. W końcu uświadamiam sobie po co tu przyszłam i wchodzę do jednego z tych tańszych sklepów. Mimo wszystko wolę nie wydawać za dużo pieniędzy, bo wiem, że później będzie mi ciężko cokolwiek uzbierać. Zresztą moje kieszonkowe nie jest też jakieś wysokie. Staram się nie żebrać od rodziców pieniędzy, bo nie chcę ich obciążać. Wystarczy, że opłacają mi pobyt w akademiku. 

The Victim || H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz