//18\\

2.2K 196 7
                                    

Nino i Alya zawzięcie mi opowiadali co się działo w tamtą noc w klubie. Jak poszli na dach, pod rozgwieżdżonym niebem spotkała ich wykwintna kolacja, faceci przebrani za mariachi grali na skrzypcach romantyczne utwory, widzieli spadające gwiazdy... Słodko. Wtedy Nino zapytał się Alya'i czy chce być jego dziewczyną. Zazdroszczę.. 

- A jak tam u Ciebie Mari z Adrien'em? - zrobił brewki brunet. 

- Mam Wam wszystko powiedzieć? - spytałam ze skrzywioną minką.

- Koniecznie ze szczegółami. - potwierdziła Alya.

Usiedliśmy na ławeczce w parku. Zaczęłam im wszystko opowiadać. Od kiedy zasnęłam na ławce i obudziłam się w pokoju Adrien'a do wiadomości o tym, że pewiem biznesmen i ojciec Adrien'a likwidują mój Dom Dziecka. Oboje słuchali mnie uważnie, a ich oczy robiły się coraz szersze. Gdy skończyłam nie wiedzieli co odpowiedzieć.

- Ale Adrien? - zdziwił się chłopak. - On nie mógłby do tego dopuścić. 

- A jednak. - prychnęłam.

- Proszę, proszę, proszę... Biedna Marinette.. A ty dalej z Adrien'em? Myślałam, że po tym co zrobił weźmiecie rozwód. - idiotka.. Po prostu idiotka.. Tak, mówię o Chloe!

- A ty skąd możesz o tym wiedzieć? - wtrąciła się Alya.

- Sama podrzuciłam tatusiowi pomysł. - powiedziała dumnie. - Mówił mi o tym co zamierza Pan Agreste i Monnaie. Powiedziałam, żeby się przyłączył, bo w końcu jest burmistrzem i to jak miasto wygląda pokazuje jakim jest człowiekiem. Po co ma stać taki stary domek?

- To Dom Dziecka! Tam są ludzie, a nie marionetki! - krzyknęłam.

- Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. - powiedziała przeglądając swoje paznokcie.

- Proszę Twoja kawa Chloe, taka jaką lubisz. - podbiegła do niej Sabrina. Wręczyła gorący napój.

- Nie mogłaś szybciej? Ugh.. Idziemy. - zarządziła i odeszła z wielkim uśmiechem na twarzy. Jakby świat zbawiła..

- Nienawidzę jej... - warknęłam.

- Nikt jej nie lubi, spokojnie Mari nie jesteś jedyna. - powiedział Nino.

- Ugh... Jeszcze burmistrz się przyczynia do tego zastąpienia mojego Domu na ciuchy! No gorzej być nie może.. Myślałam, że da się jeszcze jakoś to uratować.. Wiecie.. Troszkę przekonać burmistrza i innych ludzi, że dzieci potrzebują tego miejsca zamiast mieszkania na ulicy. No, ale skoro sam burmistrz bierze w tym udział, a to on ma największy głos... Do prezydenta Francji nie będę pisać!

- Rozumiemy Ciebie Mari. Możesz być spokojna. Na pewno będziemy Ciebie wspierać. - powiedziała brunetka i się do mnie przytuliła.

Zaśmiałam się głośno. Mieć takich przyjaciół to skarb. Naprawdę. 

- Wiecie co? Ostatnio jak wracałam to zrobiłam zdjęcie Biedronce i Czarnemu Kotu jak się przytulali na dachu! Myślicie, że są razem? - powiedziała nagle Alya, a ja chciałam się głośno zaśmiać. Ja i Czarny Kot? Błagam wszystko tylko nie to.

- Możliwe... - zamyślił się chłopak.

- Czemu tak sądzisz? Może to tylko przyjaciele i się do siebie przytulali? Tak jak my? - zapytałam tłumiąc w sobie śmiech.

- Wydawało mi się, że to coś więcej.. Spójrz. - pokazała mi zdjęcie. Całkiem nieźle wyszłam wraz z Kotem. Nie wierzę. - Daję Ci słowo, ze on jeszcze mruczał!

- Czarny Kot mruczy?! - spytałam wspólnie z brunetem w szoku. Nawet nie wiedziałam... Może się zapatrzyłam na Wieżę Eiffl'a? Nie wiem...

- Tak! I to tak mraśnie. - zaśmiała się Alya.

- To był żart z pazurem. - dodałam.

- Aż musiałam za MIAUczyć z radości.

- Tylko nie daj się połasić.

- Specjalnie wzięłam Koci Miętkę.

- Biedronka jest dla niego Koci Miętką.

- Albo narkotykiem. - usłyszałyśmy nad sobą.

Podniosłyśmy głowę. Przed nami stał Czarny Kot we własnej osobie. Zarumieniłam się na myśl, że mógł słyszeć naszą rozmowę na JEGO temat. I te nasze słabe kocie żarty... Bożę...

- Czarny Kot? - zdziwił się Nino.

- Tak, we własnej osobie. Zawsze wiem kiedy ktoś o mnie mruczy na ucho. - puścił nam oczko. - Ale jestem tu z innego powodu.

- Jakiego? - spytała Alya wyciągając telefon i cykając mu zdjęcia. Brawo dziewczyno.. 

- Jestem tu z powodu Marinette. - powiedział, a ja rozszerzyłam oczy. - Piękna dama pozwoli? 

Wyciągnął w moją stronę rękę. Alya mnie jeszcze popchała do niego, bo zastygłam na tej ławce. Posłałam jej wzrok mówiący "dopadnę Cie kiedyś".. Czarny Kot objął mnie i wyciągnął swój Kici-Kij. Wiem co to oznacza, więc zamknęłam mocno oczy. Jako Biedronka zawsze mogę załpać się za coś na moje yo-yo... Ale jako Marinette... Mogę pożegnać się z życiem i modlić w myślach o przetrwanie. Teraz jestem bezbronna... Odbiliśmy się od powierzchni ziemi. Czułam jak jestem w powietrzu... Błagam Kocie... Coś ty wymyślił?

***

Hey

Dziękuję za wszystko <3

Pamiętajcie że zapraszam na Bye bye Little Butterfly ;3

Zostawcie po sobie ślad <3

Sashy ;3

✖ Miraculous \ \Ladybug&ChatNoir/ /  I Need This FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz