//2\\

3.6K 236 43
                                    

Skacząc z dachu na dach czułem wolność. Beztroskę. Bycie Czarnym Kotem to jedyne zajęcie, które pozwala oderwać mi się od codzienności i wymagającego ojca. Za pomocą mojego Kici-kija wskoczyłem na najwyższy budynek w Paryżu. Zamknąłem moje kocie, zielone oczy i zaciągnąłem się świeżym wieczornym powietrzem.

- A ty co tak tu sam siedzisz? - usłyszałem za sobą ten głos, który tak bardzo uwielbiam. Głos mojej Pani.

- Czekam na Ciebie, śliczna. - uśmiechnąłem się do niej. 

Biedronka pokręciła głową ze śmiechem i usiadła na skraju budynku. Zrobiłem to samo. Szukałem w jej wyglądzie czegoś co mogłoby świadczyć o jego zmianie. Zaniepokoiło mnie coś w jej zachowaniu. Zawsze gdy komplementowałem ją mówiła do mnie "zamknij się" albo "spadaj"... Teraz patrzyła z zamyślonym wzrokiem w dal.. Jakby chciała się od wszystkich wyrwać. Przekręciła głowę w stronę parku. Podążyłem za jej wzrokiem. Patrzyła na rodzinę. Matka, ojciec i dwójka dzieci.

- Ehh...

- Wszystko okey?

- Co?

Spojrzała na mnie zdezorientowana. Uśmiechnąłem się do niej ciepło i objąłem ją ramieniem. Spojrzała mi w oczy i się do mnie przytuliła. Miała je podkrążone.

- Biedronko.. Widzę, że coś jest nie tak.. Płakałaś?

- Ja? Pff.. Żartujesz sobie? Myślisz, że jako obrońca Paryża i walcząca z Akumą bohaterka mogłabym płakać? - zaśmiała się krótko.

- Tak. - odpowiedziałem, a ona odsunęła się ode mnie tak by mogła zobaczyć mój poważny wyraz twarzy. Westchnęła.

- Dzisiaj pewno osoba mnie skompromitowała.. Na oczach wszystkich. A mi... puściły emocje... Miał to być najlepszy dzień.. Miałam być silna.. Ale coś poszło nie tak. 

- Nie martw się. Na pewno będzie dobrze. Obiecuje Ci.

Przytuliłem ją mocniej do siebie. Gdybym znał jej tożsamość.. Zrobiłbym wszystko by jej pomóc. Dla niej mogę zrobić wszystko. Jest moim ideałem..

- A ty nie za mocno mnie ściskasz?

Zaśmiałem się na jej pytanie. Taak... To właśnie ona.

-/\-/\-/\-/\-/\-/\-/\-/\-

- Myślę, że rozmowa z Czarnym Kotem dobrze Ci zrobiła.

Tikki usiadła na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się do niej.

- Czarnego kota znam najdłużej. I to on od zawsze był moim przyjacielem.

Na samo wspomnienie naszego pierwszego spotkania mój uśmiech się poszerzył...

"To było tydzień po śmierci rodziców. Wprowadziłam się do Domu Dziecka, ponieważ jedyna moja rodzina była w Chinach, a kontakt z nimi nawet moi rodzice mieli słaby. Gdy zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy znalazłam pudełko, a w nim kolczyki biedronki. Nie pamiętałam by takie coś było w moim posiadaniu. Mimo wszystko postanowiłam przymierzyć nową  biżuterię. Przede mną mignęło czerwone światło, a po chwili wyłoniła się z niego mała postać podobna do biedronki. Zaczęłam piszczeć i krzyczeć.

- Marinette! Wszystko w porządku?! - krzyknęła jedna z moich opiekunek Nicol.

- Tak wszystko w porządku! Wystraszyłam się pająka!

- Nie jestem pająkiem!

Oburzyło się małe stworzonko. Chwyciłam słoik, który znajdował się obok mnie i zamknęłam w nim czerwoną postać.

- Czym t-ty jesteś? - wyjąkałam z przerażeniem.

- Na spokojnie.. Jestem Kwami i nazywam się Tikki. Posiadam magiczną moc Biedronki - szczęście. Dzięki wypowiedzeniu regułki do transformacji możesz się zamienić w super bohaterkę ratującą Paryż przed Władcą Ciem i jego Akumami. Swoją moc możesz przywołać mówiąc "Szczęśliwy Traf". Pomijając Twoje kolejne pytanie. Zostałaś wybrana Marinette. 

- Ale ja się nie nadaję na jakąś bohaterkę!

- Zaufaj mi i powiedz.

- Powiedz co? Tikki kropkuj? - zaśmiałam się, ale po chwili pożałowałam. Przeszłam transformacje na Biedronkę. Po jej zakończeniu musiała podejść do dużego lustra. - Tikki?! Co to jest!

Byłam ubrana w czerwony obcisły, ale wygodny strój w czarne kropki. Miałam też maskę z tego samego materiału. Byłam przerażona.

- Marinette? Wszystko gra?! - usłyszałam kroki.

- O nie... to pewnie moja opiekunka... - spojrzałam na siebie jeszcze raz. Przy moim boku było yo-yo. Chwyciłam je i rzuciłam na oślep przez okno - Tikki nie zawiedź mnie...

Kiedy oderwałam się od podłoża wyleciałam przez okno niczym strzała. Zaczęłam krzyczeć i piszczeć. Nie wiedziałam jak się tym steruje. A ja byłam w powietrzu i leciałam niczym ptak!

- Kuźwa jak ja wyląduje!? - krzyczałam na siebie i wtedy upadłam.. na niego.

- Co za miłe przywitanie. 

Wstałam szybko i spojrzałam na osobę, w którą wleciałam był to chłopak.. Miał czarny strój, uszy oraz pasek, który pewnie miał być ogonem. W ręce trzymał kijek z zieloną łapką. Sam miał zielone kocie oczy, blond włosy i powalający uśmiech.

- Przepraszam! Je- jestem Biedronka! I. nie wiem co się dzieje?

- Ja jestem... hm... Czarny Kot! Tak. Widocznie razem będziemy współpracować.

Uśmiechnął się do mnie, chwycił moją dłoń i ją pocałował.

- Ej!

Odepchnęłam go za nos palcem. Czarny Kot zaśmiał się uroczo.

- Do zobaczenia Moja Pani..."

Tak to zdecydowanie najlepsze wspomnienie jakie mam. Zyskałam przyjaciela Czarnego Kota. I moją małą opiekunkę.

- Chyba pora spać Mari.

- Zgadzam się Tikki.

Położyłam się na łóżku, a obok mnie na poduszce usiadła Tikki.

- Dobranoc, Marinette.

- Dobranoc.

***

Hey!

Kolejny rozdział. Chyba najdłuższy jak dotąd xD

Jeśli możecie to zostawcie po sobie ślad ;)

Pozdrawiam,

Sashy ;3

✖ Miraculous \ \Ladybug&ChatNoir/ /  I Need This FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz