//5\\

3K 222 79
                                    

Byłem już w klasie 10 minut przed lekcją. Marinette jeszcze nie było. Może to lepiej? Zauważyłem jak Sabrina przykleja na krzesło granatowowłosej gumę do żucia.

- Chloe, co ty robisz? - spytałem się jej unosząc brew.

- Nikt nie będzie obrażał córki burmistrza. - fuknęła.

- Ale ty to zaczęłaś! Poza tym krzesła są czarne, a Marinette nie jest głupia! Zobaczy różową gumę do żucia na środku siedzenia!

- Masz rację! Sabrina! Odklej tę gumę.

Powiedziała, a rudowłosa wykonała jej polecenie. Blondynka podeszła do biurka nauczycielki i wzięła z niego szklane naczynie z atramentem. Ponownie stanęła przy krześle Mari i zaczęła wylewać na nie atrament.

- Co ty robisz?!

Krzyknąłem na nią. Wyrwałem jej z ręki atrament jednocześnie wylewając znaczną część na swoją rękę. Wtedy do klasy weszła ona. Marinette. Gdyby wzrok mógł zabijać już dawno wąchałbym kwiatki od spodu. 

- Ty!

Fiołkowooka spojrzała na mnie wściekle. Jestem pewny, że mój wzrok był przerażony. Wyciągnąłem do niej rękę. Odsunęła się.

- Marinette to nie tak!

- Zabierz tą rękę ode mnie i się do mnie nie odzywaj, rozumiesz?! Nie. Chcę. Cię. Znać. Adrien!

Spuściłem głowę i udałem się na swoje miejsce, czyli ławkę przed nią. Usłyszałem jeszcze jak Sabrina mówiła do Marinette.

- Bogaci zawsze trzymają się ze swoimi.

Żałuję... Strasznie żałuję. To wyglądało jakbym ja to wszystko zaplanował.. Jakbym ja był winien. Ale to nie tak! Muszę jej wszystko wytłumaczyć.

- Ej stary, będzie dobrze! - pocieszył mnie Nino i poklepał po plecach.

- Nie... Ona mnie nienawidzi. 

Odwróciłem na chwilę głowę i zobaczyłem jak dziewczyna ściera atrament z krzesła.. Jak mogłem tak dać się wrobić? Popatrzyłem na swoją rękę z atramentu i zacisnąłem zęby. Koniec Chloe. Nie będziesz już jej nigdy więcej krzywdzić. Ani nikt inny.

-/\-/\-/\-/\-/\-/\-/\-/\-

Ugh! Dupek! Po prostu dupek! Jakie szczęście, że lekcje się już skończyły. Szkoda tylko, że Alya musiała zwolnić się z lekcji. Głowa ją rozbolała. Spakowałam do torby ostatnią rzecz, czyli tablet, który strasznie się przydał na lekcji fizyki. Powoli udałam się w stronę wyjścia. Kiedy otworzyłam drzwi moim oczom ukazała się ulewa. Cudownie! Czuć ten sarkazm? Oparłam się o ścianę szkoły w nadziei, że burza zaraz przejdzie. Kocham deszcz.. Ale gdybym wróciła mokra do Domu, Nicol chyba by mnie zabiła.. Jeszcze bym zachorowała..

- Hej!

Obok mnie pojawił się Adrien. Odwróciłam od niego głowę, a on westchnął.

- Dalej będziesz się na mnie gniewać?

Kolejny brak odzewu z mojej strony. Blondyn przeszedł do przodu tak, że stał przede mną.

- Możesz mi nie wierzyć, ale to nie ja to zrobiłem. Wyrwałem Chloe atrament.. Wiem, że to wyglądało jakbym ja to wszystko zaplanował. Ale naprawdę.. W życiu bym tego nie zrobił.. - odwróciłam głowę w jego stronę. - Zależy mi  na Tobie. Możesz się do mnie nie odzywać. Nikt nie każe Ci się ze mną przyjaźnić. Ale.. Ja będę się przyjaźnić z Tobą.

Powiedział i podał mi dłoń z czarną parasolką. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego zielone tęczówki sprawiały na moim ciele ciarki, a uśmiech spowodował, że i na mojej twarzy zawitał cień uśmiechu. Wyciągnęłam rękę, a Adrien wcisnął mi swoją parasolkę. Patrzyłam na niego jak oczarowana... Dopóki otwarta parasolka nie zamknęła się na mojej głowie... Blondyn wybuchł śmiechem, a po chwili śmialiśmy się razem.

- Dzię.. Dziękuje.. A-Adrien.

- Wiesz co, Mari? Zatrzymaj parasolkę, a teraz chodź.

Chłopak pociągnął mnie za rękę w stronę białej limuzyny. Zaczęłam zaprzeczać, ale to i tak nic nie dało. Wepchnął mnie na siłę do samochodu. W środku był dobrze zbudowany kierowca oraz kobieta w okularach z czarnymi włosami i czerwonym pasemkiem. W dłoniach miała jakieś dokumenty.

- Adrien? - spojrzała na mnie.

- Nathalie to Marinette. Odwieziemy ją do Domu. - kobieta wyglądała jakby miała zaraz skrzyczeć blondyna. - Z tego co wiem ojciec odwołał mi wszystkie zajęcia dodatkowe. Nie mam Chińskiego i szermierki. Mojemu ojcu nie podoba się jak siedzę u siebie i nic nie robię, więc spędzę trochę czasu z nią. Jako asystentka powinnaś to potwierdzić, bo wiesz, że mam racje.

Kobieta nic nie powiedziała. Spojrzała na mnie od góry do dołu i uśmiechnęła się lekko.

- Gdzie? - spytała.

- Do... Do... Domu Dziecka.

Kobieta rozszerzyła oczy na moje słowa, a potem podała adres kierowcy. Patrzyłam przez okno jak smugi wody spływają po szybie. Śledziłam jedną największą jak swobodnie przesuwała się po płytce szyby aż do samego końca.. I wtedy limuzyna się zatrzymała.

- Jesteśmy na miejscu. - rzekł kierowca.

- Dzie-e-kuję.

Powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu zabierając swoje rzeczy. Zamknęłam drzwi i udałam się do furtki..

- Poczekaj! - zawołał za mną Adrien. - Idę z tobą. Prowadź.

Uśmiechnął się do mnie. Na twarzy miałam wymalowany szok.. On znowu coś wymyślił?

*******

Hey!

Dodaję kolejny rozdział :D

Mam nadzieję, że się ciut spodoba xD

Zostawicie po sb jakiś ślad? ;)

Pozdrawiam,

Sashy ;3

✖ Miraculous \ \Ladybug&ChatNoir/ /  I Need This FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz