//4\\

3K 233 74
                                    


Wróciłem po szkole do domu na piechotę. Miała rację. To moja wina.

Gdybym podszedł do niej w innych okolicznościach.

Gdybym nie zaproponował tego Nino.

Gdybym nie był przystojnym modelem to Chloe nie zwracałaby na mnie uwagi.

Gdybym choć raz w życiu moje intencje wyszły na dobre.

Zacząłem wchodzić po schodach kiedy zatrzymał mnie głos Nathalie.

- Adrien? - posłałem jej pytający wzrok. - Twój ojciec pyta się jak minął dzień w szkole.

No tak... Mój ojciec nie może nigdy sam do mnie przyjść i się zapytać co u mnie. Musi wysyłać asystentkę. Ale jeśli coś chce to przyjdzie sam i niezależnie co powie muszę się na to zgodzić. Ten jego chłodny wzrok przeszywa duszę na wylot. Nie zachowywał by się tak gdyby dwa lata temu nie odeszła mama. Nie zniknęłaby bez śladu.

- Przekaż mojemu ojcu, że było dobrze.

- Zrozumiałam.

Asystentka odeszła a ja z westchnięciem udałem się do swojego pokoju. Zapominając, że w torbie jest Plagg rzuciłem ją mocno o krzesło.

- Auuu! Adrien! - usłyszałem głośny pisk.

Kot wyleciał w mojej torby i po patrzył na mnie groźnie. Zaśmiałem się. Podszedłem do półki i z zamknięcia na szyfr wyjąłem ulubiony ser Plagg'a - Camembert.

- Dalej będziesz się gniewać? - zapytałem pokazując mu ser.

- Wiesz... - podleciał do mnie. - Mogę zapomnieć.

Zaśmiałem się ponownie i dałem w jego małe łapki ser. Poleciał z nim na moje łóżko po czym zaczął go jeść. Zamknąłem mój mini "sejf" na serek i wpisałem kod. Tak. Przed Plagg'iem muszę używać kodu! Chociaż ten i tak może przenikać, i Bóg wie jak on podjada mi zawsze ten ser. A to wszystko przez nasze pierwsze spotkanie.

"To było około dwa lata temu.. Wróciłem wtedy z dodatkowej lekcji chińskiego. Kolejny wymysł mojego ojca. Wypakowywałem wtedy książki z torby. Moją uwagę przykuło drewniane pudełko, którego nigdy wcześniej nie miałem. Z zaciekawieniem otworzyłem je. W środku był biały pierścień.

 - To raczej nie jest prezent od ojca... Ani od Chloe...

Powiedziałem do siebie po czym założyłem pierścień. Przede mną pojawiło się czarne światło, a po chwili wyłoniło się z niego małe czarne ziewające stworzenie wyglądające jak kot. Czarny kot.

- Czym ty jesteś? Wow. - zapytałem z uśmiechem i podekscytowaniem.

- Jestem Plagg i jestem głodny.

Plagg zaczął podlatywać do różnych przedmiotów i zaczął je podgryzać. Wtedy do mojego pokoju weszła Nathalie. Postawiła na stoliku talerz z serem, o który ją poprosiłem. Akurat miałem na niego ochotę. Jednak sytuację wykorzystał on. Gdy asystentka mojego ojca wyszła podleciał do przysmaku i się w niego wgryzł. Od tego czasu Plagg uwielbia ser Camembert.

- Czym jesteś? - zapytałem ponownie.

- Jestem Kwami, Plagg. Posiadam moc nieszczęścia. Za pomocą wywołania do transformacji możesz się zamienić w super bohatera, który wraz ze swoją partnerką będziesz pokonywał złoczyńców, którzy próbują zagrozić Paryżowi.

- Ale super!

- Daj mi dokończyć! Masz moce. Kotaklizm. Pozwala Ci zniszczyć wszystko czego dotkniesz, ale działa tylko raz.

- Ekstra! Czyli mogę się przemienić w każdej chwili?

- Tak.

- Więc Plagg, wysuwaj pazury!

Krzyknąłem i poczułem jak przechodzę przemianę. Gdy było po wszystkim obejrzałem się w lustrze. Miałem na sobie dopasowany czarny strój. Na głowie miałem czarne uszy i maskę, a z tyłu za ogon robił mi pasek. Dodatkowo na dolnej części pleców miałem przymocowany kijek z jasnozieloną kocią łapką. Byłem kotem.

- Ale jazda!

Z wielkim bananem na twarzy wysunąłem swój kijek i wyskoczyłem przez okno na ulice. Przechadzałem tak się ścieżkami, a ludzie co chwila oglądali się za mną. Wszystko było idealnie, ale w jednej chwili było jeszcze lepiej. Zobaczyłem ją... Jej dwa kucyki powiewały na wierzchu. Była piękna... Widziałem że zaraz się rozbije jeśli jej nie pomogę. Podbiegłem trochę i wyskoczyłem na moim kiju. Dziewczyna we mnie wleciała i razem upadliśmy na ziemię".

- Ziemia do Adriena! Co zamierzasz z Marinette?

Plagg podleciał do mnie i usiadł mi na ramieniu. Westchnąłem.

- Będę walczyć o naszą przyjaźń.

- Przyjaźń?

Skinąłem głową. Kotek zaśmiał się chwilkę po czym poleciał gdzieś. Czasami go nie rozumiem. Po chwili jednak wrócił. Z serem.

- Ej! To ma kod! - oburzyłem się.

- Uwierz mi. Jeden, dwa, trzy, cztery to nie dobre hasło nawet jak na Twoją blond łepetynę. 

- Ty mały dziadu! - krzyknąłem rozbawiony. Chwyciłem poduszkę i próbowałem nią w niego rzucić.


******

Hey! Co tam?

Kolejny rozdział. Ehh xD

Możecie zostawić po sobie ślad :P

Pozdrawiam,

Sashy29

✖ Miraculous \ \Ladybug&ChatNoir/ /  I Need This FeelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz