50. Jesteś pewna?

Zacznij od początku
                                    

Przesuwa się znacznie niżej, drążąc sobie mokrą dróżkę językiem od środka piersi aż po linię moich majtek. Loki łaskoczą moją skórę, niczym piórko. Palcami zahacza o gumkę mojej dolnej bielizny, po czym pociąga je w dół i również wyrzuca za siebie. Rozsuwa moje nogi, kładąc się pomiędzy nimi i składa pocałunki na moim intymnym miejscu. Dmucha na nie ciepłym powietrzem i wsuwa we mnie jeden palec, a kiedy wiercę się niespokojnie dokłada drugi i zaczyna nimi poruszać. Przymykam oczy i zaciskam palce na kołdrze, rozkoszując się jego dotykiem.

- Harry - przerywany jęk wydobywa się spomiędzy moich ust, gdy jego język jak i palce wsuwają i wysuwają się z mojego wnętrza.

Przestaje, co spotyka się z moim jękiem niezadowolenia, a kiedy patrzy na mnie, uśmiechając się szelmowsko, wiem, że teraz kolej na mnie, aby sprawić mu przyjemność, równie wielką jak on mi.

Obracam się i popycham go delikatnie, aby położył się na plecach. Robi to natychmiast, a w jego oczach dostrzegam iskierki.

- Wiesz Harry... - zaczynam, co spotyka się z jego pytającym spojrzeniem. - Ja nigdy wcześniej... no wiesz... - nieśmiało zagryzam zębami wargę.

- Wiem, skarbie - kiwa głową. - Niczym się nie przejmuj. Trening czyni mistrza - porusza znacząco brwiami, uwalniając kciukiem moją wargę spomiędzy zębów.

Nawet w takiej sytuacji musi powiedzieć coś, co sprawia u mnie zażenowanie, a zarazem rozbawienie.

Klęczę pomiędzy jego nogami i rozpinam guzik od jego spodni oraz rozsuwam zamek. Wypycha biodra do góry, pomagając mi pozbyć się tego cholernie wąskiego materiału z jego ciała. Kładę dłoń na jego czarnych bokserkach, które zdecydowanie są na niego, a raczej na jego nabrzmiałą męskość, zbyt obcisłe. Zsuwam je, tak jak wcześniej zrobiłam to z jego spodniami, a moim oczom ukazuje się pokaźnych rozmiarów członek. Nieśmiało sunę po nim palcem, zatrzymując się na główce. Harry widząc moją nieporadność, złącza nasze dłonie, kierując je na swoją męskość i przesuwając nimi w górę i w dół, zwiększając tempo.

- Dokończ, El - przymyka oczy, odchylając głowę lekko w tył i przygryzając wargę.

Teraz jestem zdana sama na siebie, więc muszę sobie jakoś poradzić.

Zgodnie z jego wskazówkami poruszam nim oraz zataczam kółka na jego główce. Przejeżdżam paznokciem po całej jego długości i pochylam się nad nim, liżąc jego czubek.

- Kurwa, Blondi - warczy, wplątując palce między moje włosy, gdy językiem toruję mokrą ścieżkę.

Łapię z nim kontakt wzrokowy i wkładam go powoli do buzi, wciąż nim poruszając. Zasysam jego główkę, a Harry wydaje z siebie stłumiony jęk. Kiedy przez zaciśnięte zęby mówi moje imię, przymykając oczy i głośno dysząc, wywołuje to u mnie cholerną falę podniecenia. Jak tak groźny chłopak, może nagle stać się takim bezbronnym. A co najlepsze, dzięki mnie. Tej nieśmiałej i kompletnie niedoświadczonej w takich sprawach.

Gwałtownie przewraca nas na łóżku tak, że ponownie nade mną góruje. Na oślep szuka spodni, a kiedy mu się to udaje, wyciąga z kieszeni prezerwatywę. Przygotowany jak zawsze. Słyszę jak zębami rozrywa jej opakowanie, a zaraz po tym zakłada ją.

- Jesteś pewna? - pyta, usadawiając się pomiędzy moimi nogami. W jego oczach widzę pewną obawę, ale zupełnie niepotrzebnie.

- Jak najbardziej - posyłam mu szczery uśmiech, jednocześnie bojąc się bólu jaki może mi towarzyszyć.

Opiera się rękoma, zwisając nade mną i bardzo, ale to bardzo powoli wsuwa się we mnie. Nieustannie powtarza mi jak bardzo mnie kocha i jeśli coś będzie nie tak, mam mu powiedzieć, ale ja nie zamierzam tego robić, bo to jest cudowne. Przymykam lekko oczy, przyzwyczajając się do tego specyficznego uczucia, a Styles bacznie obserwuje moją twarz. Kiedy sama wypycham biodra do góry, by go bardziej poczuć, pogłębia i przyspiesza swoje ruchy. Jest mi tak dobrze. Paznokciami drapię go po umięśnionych plecach, co spotyka się z jego pojękiwaniem, który jest melodią dla moich uszu.

Oplatam nogi na jego biodrach, by zwiększyć swoje doznania, a on całuje mnie po szyi, mamrocząc coś przeplatanego z przekleństwami. Jego słowa w ogóle do mnie nie dochodzą, bo są zagłuszane przez to co właśnie się z nami dzieje. Czuję jak niemalże cała wibruję, a gorące ciepło rozlewa się w moim podbrzuszu. Jest mi tak dobrze. Nasze ciała idealnie ze sobą współgrają, jakby były przeznaczone tylko dla siebie.

Kilka pchnięć i czuję całkowite spełnienie, z przeciągniętym imieniem chłopaka na ustach. Harry dołącza do mnie po chwili i opada swoim ciałem na mnie, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Głaszczę go uspokajająco po włosach, a nasze klatki piersiowe szybko się unoszą. Staramy się uspokoić nasze przyspieszone oddechy.

- Byłaś taka cudowna, niewinna - obraca się na bok i palcami muska moją twarz. - A zarazem taka drapieżna i seksowna - dodaje swoim zachrypniętym głosem.

- Szkoda, że nie mogłam być twoją pierwszą dziewczyną - mówię z nutą smutku, a on unosi mój podbródek, żebym na niego spojrzała.

- Ale jesteś ostatnią, przysięgam - całuje mnie przelotnie w usta, a ja opieram głowę o jego klatkę piersiową, wodząc po niej palcami. - Poza tym nie chciałabyś być tą pierwszą, uwierz.

- Dlaczego? - wysuwam podbródek zaciekawiona.

- Bo trwało to niecałe pięć minut - śmieje się.

- Z kim to było? Znam ją? - pytam dociekliwie.

- Nie znasz. Była starsza o pięć lat. Myślałem, że czegoś się od niej nauczę, a tak się nie stało. Była okropna, ale miała fajne duże cycki - czuję się nieco zazdrosna, choć nie powinnam, bo to było dawno i nie byliśmy razem.

- Och, a było ich dużo? - modlę się, żeby nie wyskoczył mi tu z jakimiś dwudziestoma.

- Pięć, ale do cholery - unosi się na łokciu i patrzy na mnie - może skupimy się na nas i teraźniejszości, a nie na tym co było, co?

- Dobrze, mój kochany złośniku - pstrykam go palcem w nos. - Było jeszcze lepiej niż to sobie wyobrażałam - na moje usta wkrada się uśmiech, przypominając sobie co przed chwilą miało miejsce.

- Ty świntuchu - Harry łaskocze mnie, a ja głośno się śmieję, prosząc, żeby przestał. - Myślałem, że nie myślisz o takich rzeczach - przysuwa mnie bliżej do siebie, oplatając ramieniem i naciągając na nas koc.

- Och, nie rób ze mnie takiej świętoszki - udaję urażoną, choć wiem, że ma rację. Będąc z nim stałam się zupełnie kimś innym, tak samo jak i on.

- Dobrze, kochanie - gryzie mnie delikatnie w ucho. - Teraz mi wierzysz, że nie bawię się tobą, a nasza miłość to nie tylko chemia, ale coś więcej? I serio, będąc razem jesteśmy niezniszczalni i nikt nam nie przeszkodzi w naszym szczęściu. Jesteś tylko ty i nikt inny - w jego słowach odnajduję prawdę i całkowitą szczerość. Nie byłby już w stanie mnie zranić ani ja niego. - Boże, pieprzę jak zakochany dzieciak - śmieje się.

- A nie jesteś? - łapię go za słówka, wpatrując się w niego.

- Nie - urywa, po czym dodaje -ja jestem kurewsko zakochany - zamyka mi usta pocałunkiem, kiedy chcę mu coś powiedzieć.

Coś czuję, że tej nocy, nie będziemy spać.

The Victim || H. S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz