Rozdział 55.

2.9K 119 42
                                    

Julia

Wraz z Michałem stanęłam w miejscu, nie wiedziałam co robić. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Dawid podszedł chwiejnym krokiem do metalowego łóżka i drżącą ręką dotknął idealnie zaścielonej, białej pościeli. Wszyscy byliśmy biali jak ściany, nasze serca biły w niesamowicie szybkim tępię. Odruchowo złapałam Michała za rękę. Lekko drgnął, aby po chwili mocniej złączyć nasze palce i otulić mnie ramieniem. Spojrzałam w stronę bruneta, który dalej stał w tej samej pozycji. Jego oczy zaszkliły się, a nogi lekko ugięły. Widziałam, że był wykończony całym zamieszaniem.

Nagle drzwi otworzyły się na oścież i stanęła w nich niska pielęgniarka, o ciemnych włosach i bladej cerze. Spojrzała na Dawida, który delikatnie usiadł na łóżku i przytulił się do miękkiej poduszki. Łza spłynęła po jego policzku, ale szybko ją otarł. Kobieta przeniosła wzrok na mnie oraz blondyna.

- Co Wy tu robicie? Nie wolno tu wchodzić – powiedziała spokojnie, jej głos przypominał pisk wiewiórki.

- Gdzie jest Elena Dębińska? Leżała tu, została pobita – mówiłam szybko, a twarz kobiety od razu złagodniała. Cała nasza trójka patrzyła na nią wyczekująco.

- Spokojnie, kochani. Panna Dębińska została przeniesiona do innej sali, na innym oddziale. Zaprowadzę Was – spojrzała w stronę bruneta, który pośpiesznie wstał i podszedł do nas .

Wyszliśmy z sali. Szliśmy różnymi korytarzami. Miałam wrażenie, że kobieta chce nas wyprowadzić tylnym wyjściem i kazać nie wracać. Na szczęście myliłam się i już po chwili staliśmy pod zielonymi drzwiami.

Dawid drżącą ręką nacisnął klamkę. Szybko podziękowałam pielęgniarce i weszliśmy do środka.

Elena leżała na łóżku, jej ciemne włosy były lekko przetłuszczone i porozrzucane na wszystkie strony, twarz była blada, głowę miała owiniętą bandażem. Wyglądała tak niewinnie. Spała, jej długie rzęsy dawały cień na, zapewne, zimne policzki. Podpięła była do kilku rurek, a po pomieszczeniu rozlegało się głośne pikanie maszyn przytrzymujących ją przy życiu.

Dawid

Tak bardzo bałem się o moją księżniczkę. Gdy wszedłem do pustego pomieszczenia, nogi się pode mną ugięły. Przytuliłem się do pierwszej rzeczy, która wpadła mi do rąk. Nie wierzyłem.

Gdy pielęgniarka zaprowadziła nas do odpowiedniej sali, kamień spadł mi z serca. Tak bardzo ucieszyłem się z tego, że ją widzę.

Podszedłem do niej, choć nadal bałem się,że moim dotykiem się rozpadnie. Złapałem ją lekko za rękę i pocałowałem w chłodne czoło.

- Cześć, księżniczko – powiedziałem głaskając ją po włosach i policzku.

Po drugiej stronie łóżka rozszedł się nieznośny dźwięk odsuwanego łóżka, na którym po chwili usiadła Julia. Gdy zauważyła, że skrzywiłem się na ten dźwięk, posłała mi przepraszające spojrzenie i złapała brunetkę za drugą rękę.

- Wstawaj, maleńka – szepnęła, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.

Zaczęła drżeć na całym ciele i gdy blondyn przytulił ją od tyłu, wstała i zaczęła płakać w jego ramię. Podczas patrzenia na to jak się kochają, łamało mi się serce. Tak bardzo im zazdrościłem.

Do pokoju weszła blond włosa pielęgniarka.

- Kochanie... -szepnęła, a Julia obróciła głowę w jej stronę. - Cześć, chłopcy – skinęła głową w stronę moją, a następnie Michała. - Rozmawiałam z lekarzem prowadzącym leczenie Eleny – powiedziała spokojnie, a ja popatrzyłem na nią wyczekująco. - Będą ją po południu wybudzać, ale ze względu na jej stan zdrowia, najbliższe dni, a nawet tygodnie spędzi w szpitalu. Będzie dobrze. Jej stan się poprawia, Dawid – zwróciła się do mnie, widząc, że mój humor troszkę się polepszył i położyła dłoń na moim ramieniu. - Już niedługo zobaczysz jej śliczne oczka, obiecuję.

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Where stories live. Discover now