Rozdział 19.

5.9K 252 110
                                    

Elena

- Najpierw idziemy na te słodkie samolociki – powiedziała Maja.

Musiałam z nimi spędzić dwie godziny w tym cudownym miejscu a kolejne dwie z Dawidem. Nie przeszkadzało mi to. Bardzo polubiłam moje dawne współlokatorki. Ten obóz zdecydowanie za bardzo mnie zmienił.

- Nie! Najpierw idziemy na kolejkę! - zaprotestowała Emilia.

- Ja proponuję najpierw iść wygrać sobie misie, później na kolejkę a następnie na samolociki – wtrąciłam się.

Dziewczyny zgodziły się.

Wszystkie puszki zbiłam perfekcyjnie. Zawsze miałam dobrego cela, dlatego byłam dobra we wszystkich dziedzinach sportu. W nagrodę za zbicie kilku kawałków metalu dostałam dużego misia. Bardzo mi się podobał.

Moje koleżanki bardzo mi go zazdrościły dlatego za nie również musiałam zbijać. Gdy dostały troszkę mniejsze ode misie dziękowały mi tak jakbym im co najmniej matkę z płonącego budynku wyniosła.

Na kolejce w jednym wagoniku siedziałam z misiem, którego przez cały czas trwania atrakcji przytulałam jak Dawida przez całą noc. Może troszkę mocniej.

Na samolocikach również moim towarzyszem był miś. Dziewczyny miały to samo.

Razem wybrałyśmy jeszcze około dziesięciu atrakcji i bardzo dobrze się bawiłyśmy.

Po upływie prawie dwóch godzin wykończone usiadłyśmy na ławeczce wcześniej kupując lody. Ja zamówiłam oczywiście moje ulubione – smerfowe. Nie rozumiem ludzi, którzy ich nie lubią.

Podczas jedzenia lodów opowiadałyśmy sobie z dziewczynami różne historie. Dowiedziałam się, że poznały się przez internet a na tym obozie spotkały się pierwszy raz od dwóch lat.

Też miałam kiedyś taką przyjaciółkę, ale straciłyśmy kontakt.

Gdy miałam już ugryźć wafelek ktoś objął mnie od tyłu. Szybko poznałam jego zapach. Był taki cudowny.

- Hej – uśmiechnął się. - Kradnę Wam już Elenę.

- Pozwalamy – uśmiechnęła się zielonooka.

- Tylko bez dzieci mi! - wszyscy wybuchli śmiechem.

Oprócz mnie. Ja spaliłam buraka.

- To papa – pożegnałam się i odeszliśmy z Dawidem w stronę dmuchanych baniek.

- Jaki słodki miś! - powiedział wyrywając mi misia i przytulając się do niego.

- Wiem, wiem – uśmiechnęłam się.

- Sama go wygrałaś? - dalej nie puszczał mojego misia.

W sumie to dobrze, może zabawka będzie przez to pachniała jak on.

- Nie, wygrał mi go taki brunet o niebieskich oczach, całkiem wysoki i miły – nie zaszczyciłam go spojrzeniem.

- Jak to? - złapał mnie za nadgarstek i spojrzał prosto w oczy.

- Żartuję przecież – zaśmiałam się.

- Niegrzeczna dziewczynka – również się zaśmiał i przytulił.

Podczas stania w kolejce śmialiśmy się z naprawdę głupich rzeczy.

Gdy doszliśmy na sam początek kolejki Dawid ubłagał starszego pana aby wpuścił nas razem do basenu. O dziwo zgodził się.

Najpierw do bańki weszłam ja. Nie lubię uczucia kiedy ta bańka jest dmuchana. Uszy mi się wtedy zatykają i czasami kręci mi się w głowie.

Do drugiej bańki wszedł Dawid.

Już po chwili oboje próbowaliśmy utrzymać się na nogach i nawzajem się z siebie śmialiśmy. Wyglądaliśmy prze komicznie. Chciałabym, żeby akurat teraz paparazzi robili nam zdjęcia. Byłyby piękne.

Gdy prawie płakałam ze śmiechu zostaliśmy przyciągnięci do brzegu.

Dawid wychodząc z bańki źle stanął i po kolana zakurzył się w wodzie. Tym razem płakałam ze śmiechu.

Siedzieliśmy przez piętnaście minut na ławeczce przed basenem i czekaliśmy aż chłopak wyschnie.

Po tym czasie wzięłam misia do ręki i poszliśmy na kolejne atrakcje.

Czas spędzany z Dawidem jest naprawdę cudowny. Śmialiśmy się z siebie nawzajem zapominając o całym świecie.

Gdy weszliśmy na polską podróbę London Eye było tak magicznie. Siedzieliśmy razem ściśnięci w wagoniku a pomiędzy nami była Pan Masełko. Tak nazwaliśmy mojego cudownego misia.

Rozmawialiśmy o wszystkim co się dało. Gdy byliśmy centralnie na samym szczycie cała maszyna się zatrzymała. Nie wiedzieliśmy dlatego, ale pasowało nam to.

Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Dawid złączył nasze usta w cudownym pocałunku.

- Eleno, bo ja długo się nad tym zastanawiałem. Znamy się dopiero od niedawna, ale jesteś dla mnie całym światem. Mógłbym dla Ciebie zrobić wszystko. Kocham Cię nad życie i nic tego nie zmieni. Jesteś moim ideałem. Czy chciałbyś zostać moją dziewczyną?

Mówił to cały czas patrząc w moje oczy i trzymając mnie za ręce. Ja kompletnie nie wiedziałam co robić.

Jak się oddycha? Ja się mówi? Jak ja mam na imię?

- Proszę odezwij się – powiedział smutno.

- Boże, Dawid, oczywiście, że się zgadzam – powiedziałam przytulając się do chłopaka, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.

- Cały świecie! Od dzisiaj mam dziewczynę, która jest cudowna i którą kocham nad życie, a Wam chuj do tego! - krzyknął uwalniając się z moich objęć i pokazując gdzieś tam do góry środkowy palec.

- Jesteś głupi – zaśmiałam się.

Złączył nasze usta w cudownym pocałunku pełnym uczuć, których żadne z nas nie umiało okazać słowami.

- Ale kocham Cię nad życie.

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Where stories live. Discover now