Rozdział 27.

5.2K 248 74
                                    

Dawid

Otwarłem powoli oczy i od razu tego pożałowałem, cholerne żaluzje.

Gdy tylko spojrzałem w lewą stronę moim oczom ukazała się wtulona we mnie czarnowłosa oraz merdający nad jej głową biały ogonek.

W ciągu tych trzech tygodni naszej znajomości naprawdę ją pokochałem. Nie wyobrażam sobie życia bez niej u boku, zasypiania i wstawania bez niej. Można się uzależnić od fanki? Jeszcze niedawno powiedziałbym, że to raczej nie możliwe. Teraz z biegiem czasu stwierdzam, że jest to w stu procentach możliwe. Nie wiem jakim cudem ta mała istotka tak bardzo mnie zmieniła.

Uśmiechnąłem się pod nosem, a na łóżko wskoczył Weedy.

Leżąc tak i przyglądając się mojemu ideałowi dotarło do mnie jedno. Dziś koniec obozu, ostatni dzień u boku tej cudownej istotki. Nie mogę zostawić jej samej. Jak będzie teraz wyglądał nasz związek? Nie pozwolę na to, żebyśmy widywali się tylko na monitorze laptopów lub na ekranach telefonów.

Złożyłem delikatny pocałunek na miękkich ustach dziewczyny. Gdy tylko chciałem się odsunąć jej rączki objęły mnie i przyciągnęły do siebie. Cwaniara.

- Misiu, wstajemy – szepnąłem jej do ucha.

- Nigdzie nie idę – powiedziała stanowczo całując mój prawy obojczyk.

- Musimy coś zjeść, iść na zajęcia i przygotować się na imprezę pożegnalną – przerzuciłem ją tak, że teraz ona leżała na mnie.

- Dziś już ostatnia dzień? - jej głos był pełny zdziwienia.

- Niestety – wtuliłem się w nią.

- Co będzie z nami? To wszystko się skończy? -jej głos się załamał.

- Oczywiście, że nie! Nie płacz kochanie – spojrzałem w jej zaszklone oczy.

- Trzymam Cię za słowo – uśmiechnęła się.

- Idź do łazienki, a ja w tym czasie przygotuję w co się ubierzesz – pocałowałem ją w policzek.

Posłusznie wykonała polecenie. Moja grzeczna dziewczynka.

Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej bordowy sweterek oraz czarne getry. Dziś jest troszkę chłodniej więc nie może jej być zimno. Następnie znalazłem bordowe converse'y, które idealnie pasują do jej stylu. Zdążyłem zauważyć, że lubi ubierać się elegancko, ale z nutką luzu.

Zachowuję się jak jakiś projektant mody.

- Misiu, możesz już wejść – usłyszałem aksamitny głos, który należy do mojej kobietki.

Gdy wszedłem do łazienki Elena poprawiała jej idealny już makijaż.

- Proszę – powiedziałem zwracając tym uwagę dziewczyny.

- Dziękuję – wzięła ode mnie ubrania.

Wyszedłem z pomieszczenia i położyłem się na łóżku. Już po chwili moim oczom ukazała się śliczna dziewczyna stojąca w drzwiach łazienki.

- Jak zwykle wyglądasz cudownie – powiedziałem podchodząc do niej.

Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć objąłem rękami jej biodra i przyciągnąłem do siebie jej zgrabne ciało. Złączyłem nasze usta w pocałunku.

- Idź do łazienki – powiedziała gdy się od siebie odsunęliśmy.

- Jak wyjdę to idziemy na spacer – postanowiłem i puściłem dziewczynę.

Po prysznicu El przyniosła mi czarne rurki, białą bluzkę oraz bordową bluzę i takie same buty jakie dałem dzisiaj jej. Wymyśliła sobie istotka, że dziś będziemy ubrani tak samo. Słodka jest.

Gdy ubrałem na siebie kilka kawałków materiału popsikałem się wodą kolońską, którą Elena popsikała również misia. Myślała, że tego nie wyczuję. Zaśmiałem się pod nosem i wyszedłem z pomieszczenia.

- Idziemy? - podszedłem do dziewczyny, która próbowała zapiąć na smycz dwa bawiące się pieski.

- Zapnij je – powiedziała zrezygnowana.

Okiełzaliśmy nasze rumaki, jak to śmiesznie brzmi, po czym poszliśmy do ogrodu.

Na spacerze szliśmy za rękę co chwilę się z czegoś śmiejąc, a nasze rumaki wesoło się bawiły.

Po wejściu do hotelu zaprowadziliśmy psy do pokoju, a sami poszliśmy na zajęcia.

Te dwie godziny minęły nam bardzo szybko. Zauważyłem, że El rozmawiała z kilkoma dziewczynami, a na sam koniec z niektórymi zrobiła sobie zdjęcia. Wyglądała na nich cudownie.

Ten obóz bardzo ją zmienił, oczywiście na lepsze. Cieszy mnie to.

Po zajęciach był czas wolny na przygotowanie się do imprezy. Elena stwierdziła, że mnie uczesze. Takim właśnie sposobem siedzimy w łazience jak dwójka idiotów, a El próbuje dosięgnąć moich włosów. Zapewne wyglądamy słodko.

Ubrania, które ubierzemy przygotowaliśmy wcześniej, ale nie możemy zobaczyć w co się ubierze drugie. Miałem plan ubrać dresy, ale nie wypada.

Elena już od godziny siedzi w łazience.

- El, kochanie, przypominam Ci, że też chce skorzystać z tego pokoju – krzyknąłem.

- Idź do Wrzoska – zaśmiała się.

- No to idę. Za pół godziny widzę Cię gotową - mówiłem biorąc do rąk wszystko to co potrzebowałem.

- Dobrze – jestem pewny, że właśnie się uśmiecha.

Przemierzyłem korytarz szybkim krokiem i nie pukając wszedłem do środka.

- Stary, dziewczyna mnie z pokoju wyrzuciła – zaśmiałem się, a ten tylko mi przytaknął.

Tak naprawę musiałem tylko się ubrać, ale każda okazja jest dobra, żeby odwiedzić przyjaciela, a Elenie nie przeszkadzało to, że wyszedłem.

W łazience ubrałem czarne rurki, białą koszulę oraz tego samego koloru nike. El się spodoba.

Ostatnie dwadzieścia minut wolnego czasu spędziłem na rozmowie o nowej trasie koncertowej. Od razu po zakończeniu obozu zaczynamy trasę plenerową, mnóstwo wywiadów oraz występów w różnych programach.

Pożegnałem się z Wrzoskiem i ruszyłem w stronę pokoju. Gdy byłem już niedaleko moim oczom ukazała się szczupła postać, która jest moją dziewczyną.

Korzystając z tego, że zamykała pokój zdążyłem się jej przyjrzeć. Ubrana była w czarną sukienkę do połowy ud, która odkrywała jej kawałek brzucha, na stopach miała czarne szpilki, na jej plecy opadały jej zakręcone na końcówkach czarne włosy. Dlaczego ona zawsze wygląda tak pięknie i podniecająco? Oczywiście, gdybym widział ją tylko ja to byłoby dobrze, ale będzie tam jeszcze kilku innych mężczyzn.

Gdy byłem wystarczająco blisko oplotłem jej biodra rękami i obróciłem w moją stronę, złożyłem pocałunek na jej ustach, który oddała.

Na imprezę ruszyliśmy trzymając się za ręce i wesoło rozmawiając.

Jeżeli chodzi o samo wydarzenie to trwało zdecydowanie za krótko. Gdy DJ zapowiedział ostatnią piosenkę nachyliłem się nad dziewczyną.

- Pojedziesz ze mną w trasę? - szepnąłem jej do ucha.

Nie odpowiadała przez chwilę. Zastanawiała się.

- Pojadę – szepnęła mi na ucho, lekko je przygryzając.


// ktoś to czyta?

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Where stories live. Discover now