Rozdział 42.

3.5K 154 30
                                    

Dawid

Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Powoli otwarłem oczy i od razu tego pożałowałem. Promienie słońca niemiłosiernie raziły moje oczy.

Leżałem jeszcze przez jakiś czas i próbowałem przypomnieć sobie co zaszło wczorajszego wieczoru i dzisiejszej nocy. Pojechaliśmy na imprezę pożegnalną, spotkałem kilku znajomych z branży, wypiłem trochę dużo, El powiedziała, że źle się czuje, złapałem pierwszą taksówkę, a dalej nic nie pamiętam.

Westchnąłem i wstałem z łóżka. Podszedłem do lustra i przeraziłem się swoim widokiem. Ubrany byłem we wczorajszy strój, pod oczami miałem wielkie wory, a na czole wielkiego pryszcza.

Wyciągnąłem z szafy szare dresy z nike i zwykłą białą bluzkę. Wykonałem poranną toaletę i z brakiem chęci do życia ruszyłem w stronę apteki. Kupiłem jakieś tabletki przeciwbólowe o najszybszym i najsilniejszym działaniu, po czym połknąłem dwie na czczo.

Gdy wróciłem do hotelu, na holu spotkałem parę blondasków, którzy wyglądali równie źle. Nie wymieniając z nimi zdania, rzuciłem w ich stronę tabletkami, wcześniej pamiętałem, aby schować do kieszeni dwie dla mojej dziewczyny, a oni w moją jakiś kremem na mojego kumpla na czole. Michał miał takiego samego na brodzie. Super.

Podszedłem do hotelowego sklepiku i kupiłem dwa rogale, cztery kanapki, paczkę ciasteczek oraz dwie kawy.

Wchodząc do pokoju zauważyłem, że moja mała dziewczynka już nie śpi. Uśmiechnąłem się w jej stronę. Próbowała odwzajemnić mój czyn, lecz wyszedł jej z tego lekki grymas.

- Jak się czujesz? - zapytałem i zacząłem wykładać na talerze jedzenie.

- Fatalnie. Boli mnie głowa, brzuch i gardło. Do tego wszystkiego mam katar – jęknęła i opadła na łóżko.

- Zażyj tabletki, zjedz wszystko i wypij kawę, a może poczujesz się lepiej – podstawiłem jej pod nos talerz oraz kubek.

Podziękowała cicho i zaczęliśmy konsumować żywność.

- Dalej czuję się okropnie – stwierdziła, gdy skończyła jeść.

- Pokaż no się – powiedziałem i przyłożyłem dłoń do jej malutkiego czoła, które w tej chwili było gorące.

- El. Ty masz gorączkę – stwierdziłem i podszedłem do szafy.

Jęknęła. Rzuciłem na łóżko jej szare dresy z adidasa oraz moją czarną bluzką.

- Doprowadź się do stanu używalności, a ja idę do Wrzoska. Musimy coś z Tobą zrobić – pocałowałem ją w czółko i wyszedłem z pokoju.

Szybkim tempem doszedłem do drzwi menadżera i zapukałem.

- Proszę – usłyszałem zza drzwi.

- Stary, El ma gorączkę – powiedziałem i spojrzałem w jego stronę. Ubrany był w dżinsy oraz białą bluzkę.

- Jest w pokoju? - zapytał wychodząc z pomieszczenia.

- Tak – odpowiedziałem.

Równie szybko jak pojawiłem się w pokoju Sebastiana, wróciłem do pomieszczenia, które dziele z tą cudowną dziewczyną.

- Jak się czujesz? - zapytał i przyłożył rękę do jej czoła.

A jak się może czuć. Koleś, ona wygląda jakby przejechał ją tir!

- Okropnie – odpowiedziała i spojrzała na mnie zmęczonymi, ale i tak cudownymi oczkami.

- Podam Ci leki przeciwgorączkowe. Więcej nie pomogę, jedynie mogę zadzwonić do lekarza – wyjaśnił.

- Zadzwoń – poprosiła i spojrzała na niego.

- Zadzwonię – obiecał i wyszedł z pokoju wystukując numer.

Usiadłem obok dziewczyny i pogładziłem po łopatce.

- Jesteś śliczna, wiesz? - pocałowałem ją w policzek.

- Wyglądam jak zombie, trollu – zaśmiała się cicho.

- Ale i tak Cię kocham – uśmiechnęłam się.

Po chwili do pokoju wszedł mój menadżer i oznajmił, że zawita do niej lekarz, a ja w tym czasie mam zmykać na wywiad, a później na koncert. Nie chciałem opuszczać mojej księżniczki, ale musiałem to zrobić. Pocałowałem ją przelotnie w usta i wyszedłem.

Wywiad minął mi szybko i przyjemnie, później spotkałem fanki, które były tak ucieszone na mój widok, że nie miałem serca powiedzieć, że śpieszę się do dziewczyny. Spóźniony, wpadłem na scenę niczym torpeda i zaśpiewałem wszystkie wyznaczone piosenki.

Wykończony i samotny wróciłem do pokoju. Nad łóżkiem czarnowłosej stali blondyni.

- Hej, co z nią? - zapytałem i podszedłem do nich.

- Hej – powiedział lekko zamieszany Michał i wymienił spojrzenie ze swoją dziewczyną.

- Może ja mu powiem? - zapytała, a chłopak przytaknął. - Dawid, ona musi wracać do domu.

Przez chwilę nie dowierzałem jej słowom. Spojrzałem na moją wybrankę. Była cała blada, niczym ściany w naszym pokoju, a policzki miała koloru dorodnego pomidora. Były bardziej czerwone niż wtedy kiedy uroczo się rumieniła. Momentalnie posmutniałem i spojrzałem pełnym bólu spojrzeniem na przyjaciół. Ziemia zsunęła mi się z pod nóg. Wiedziałem jednak , że jej zdrowie jest najważniejsze. Jak ja przeżyje bez mojej księżniczki za sceną, czekającą, aż wtulę się w nią i zapomnę, że na świecie istnieje zło. Jak?

- Ona potrzebuje dobrego lekarza i antybiotyku – wyjaśnił Michał.

- Pojedzie jak najszybciej. Jej zdrowie jest najważniejsze. Ma być zdrowa. Nic więcej – odpowiedziałem chłodno i usiadłem obok mojej słodko śpiącej księżniczki.

- Ma lot za pięć godzin – wyjaśniła Julia.

- Dobrze. Pomogę Wam ją spakować – wskazałem na walizkę, którą już wcześniej w połowie zapełnili.

- Dobrze – odpowiedzieli chórem i lekko się uśmiechnęli.

Parę minut później dziewczyna była spakowana. Robiłem to wszystko z bólem. Jednakże ja i moje uczucia nie były w tej chwili ważne. Ona musiała wyzdrowieć.

- Ej, co Wy, do diabła, robicie? - zapytała słabym głosem i usiadła na łóżku.

- Kochanie, musisz wracać do domu – wyjaśniłem i zacząłem iść w jej kierunku.

- Nie! Nigdzie nie jadę! Nie mogę Cię zostawić! - mimo tego, że była słaba znalazła siły na krzyk. W kącikach jej oczu pojawiły się łzy. - Ja... ja dobrze się czuję.

Szybko do niej podszedłem i objąłem ramieniem.

- Jesteś chora. Musisz wrócić – odpowiedziałem smutno.

- Dawid... - próbowała mnie ubłagać.

- Kochanie, zrób to dla mnie – pogłaskałem ją po policzku, po którym popłynęła łza.

- Ale to cały tydzień – jęknęła.

- Tylko siedem dni, słońce – próbowałem udowodnić jej, że szklanka nie jest do połowy pusta, lecz pełna.

Wtuliła się we mnie i cicho płakała. Jak ja bez niej wytrzymam...?


// Robię małą przerwę w pisaniu... Wyjeżdżam na wakacje i chciałabym troszkę odpocząć. 

Mam nadzieję, że to zrozumiecie.

Do przeczytania!

Lots of love! xx

Camp Life | Dawid Kwiatkowski (part one, zakończone)Where stories live. Discover now