Rozdział 19

1.2K 115 7
                                    


Przepraszam, że przez tak długi czas nic nie pisałam, ale nie miałam kompletnie weny. Dzisiaj byłam w kinie na filmie z Margot Robbie - "Tarzan". Przepiękny film, piękna muzyka i świetnie ukazana historia. Nawet wątek z chusteczką się pojawił, taki sam jak w bajce. Polecam ten film :D A teraz zapraszam na rozdział! Miłego czytania! :*

_________________________________________________________________

- Kurwa! Ja pierdole! Czemu ten Gacek nie może choć przez chwilę zostać martwy, nie ruszać się, cokolwiek byle by mi nie przeszkadzać?! - Joker chodził po pokoju niesamowicie wkurzony i rzucał meblami. Ściana w kącie była rozwalona od jego łomu, lustro zbite a pościel poszarpana. Był przeraźliwie wściekły, bo Batman uciekł z naszej kryjówki, gdy Riddler go pilnował. Na Riddlera, Joker również był wściekły, że pozwolił mu się tak omamić. Stałam pod drzwiami łazienki i patrzyłam jak rzuca wszystkim, klnie i niemal wyrywa sobie włosy z głowy. Bałam się cokolwiek powiedzieć, bo wiedziałam jak to może się dla mnie skończyć, więc w ciszy go obserwowałam i zaciskałam powieki za każdym razem jak słyszałam huk. W końcu podszedł do mnie, złapał za ramiona i zaczął szarpać.
- Stracimy całe pieniądze Harley! Wsadzą nas do Arkham, rozumiesz?!
- Może uda się nam coś... coś zrobić? - zapytałam nieco zdenerwowana i obserwowałam jak zaciska szczękę, po czym wypuszcza głośno powietrze.
- Idiotko nic się nie da zrobić! Odłączył od systemu w Gotham, mojego wirusa, który pobierał pieniądze! Policja nas szuka! - wykrzyczał prosto w moją twarz, a mnie zebrały się łzy w oczach. Nienawidziłam widzieć go takiego jakim teraz był. Przymknęłam oczy, czując jak jego palce mocniej zacisnęły się na mojej skórze, by po chwili puścić moje ramiona. Usłyszałam głośny odgłos i gdy otworzyłam oczy ujrzałam Jokera, trzymanego za szyję pod ścianą. Batman patrzył na mnie tak jakby próbował cokolwiek wyczytać z mojej twarzy. Byłam ubrana tylko w koszulkę J'a i krótkie spodenki, a włosy latały we wszystkie strony, więc w normalnym przypadku jego obecność by mnie krępowała, ale teraz było inaczej.
- Puść go Gacek! - warknęłam stając o krok bliżej. Batman nic nie zrobił i cały czas wpatrywał się w oczy Jokera, a ten z rozbawieniem chichotał. - Puść go! - powtórzyłam.
- Słyszysz Batuś? Jak dama Cię prosi, to powinieneś wykonać swoje polecenie. - Joker był obojętny na to co teraz się dzieję, choć mnie wydawało się zupełnie inaczej. Miałam wrażenie jakby specjalnie udawał, że to co się stało ani trochę go nie ruszyło. Batman opuścił Jokera na ziemię, ale nadal trzymał mężczyznę mocno za ramię.
- Po co Ci były te pieniądze?! Gadaj!
- Po coś. Miałem w planach dużo więcej, ale ktoś nie chciał mi pozwolić go wypełnić. 
- Masz nie po kolei w głowie Joker. 
- Naprawdę? Co Ty nie powiesz? - klaun zaśmiał się radośnie i klasnął w dłonie. - A teraz pozwolisz, że wraz z Harley opuścimy to jakże urocze miejsce, a Ty powrócisz do robienia tego co zawsze. - mówiąc to machnął dłonią i szybko czmychnął pod jego ramieniem. Wszystko by wyszło dobrze, gdyby nie to, że zepchnął mnie ze swojej drogi, zabrał pistolet i uciekł z pokoju. 
- A ja?! - wydarłam się gdy opuszczał pomieszczenie. Jedyną odpowiedź jaką dostałam był paniczny śmiech. Batman niewiele myśląc pognał za nim, zostawiając mnie samą. Upadłam na kolana i wybuchnęłam głośnym płaczem. Nie mogłam uwierzyć, że po tym wszystkim mnie zostawił, że nawet się za mną nie obejrzał, tylko gdy było źle, odrzucił na bok. Schowałam twarz w dłonie i zaniosłam się płaczem. Mój oddech był płytki, a słone łzy spływały szybko po policzkach. Po nie dłuższej chwili poczułam czyjś dotyk na ramieniu i z nadzieją spojrzałam w górę, by spotkać parę zielonych oczu. Na moje nieszczęście były to oczy koloru brązowego, należące do ciemnoskóre funkcjonariusza GCPD. 
- Wstawaj Quinn! - warknął i pociągnął mnie mocno za ramię, na co zareagowałam syknięciem. Pomimo swojego stanu psychicznego, nie obeszło się bez mojego zdenerwowania i pokazałam mężczyźnie język. Za chwilę, za moimi plecami pojawił się kolejny, który zakuł mnie srebrnymi kajdankami. Mocno mnie uwierały w nadgarstki, a ich zimno niesamowicie irytowało. 
- Mogłabym wziąć chociaż mojego misia? - spytałam dziecięcym, niewinnym głosikiem. Obu policjantów spojrzało na siebie i pokiwali głową na zgodę, po czym rozejrzeli się po tym bajzlu. Gdy pod rupieciami, na łóżku, znaleźli mojego misia, wzięli go i kazali mi zejść na dół. Prawie zepchnęli mnie ze schodów, a to co zobaczyłam na dole sprawiło, że wkurzyłam się na Batmana jeszcze bardziej. Wszyscy moi przyjaciele, siedzieli w radiowozach bądź stali zakłóci obok policjantów. Wepchnęli mnie do samochodu, w którym siedział Dent. On widząc mnie prychnął żałośnie i pokręcił głową. 
- Co?! - fuknęłam na niego. 
- Przez Twojego chłoptasia i jego pojebane pomysły, wszyscy skończymy w Arkham, a on lata sobie na wolności... - warknął do mnie, odwracając swoją głowę. 
- Wszyscy zgodziliście się na współpracę z nim i każdy z was wiedział jakie mogą być konsekwencje. 
- To dlaczego jesteś tutaj, a nie z nim? Co Harley? - zapytał, a we mnie automatycznie zaczęło buzować. Rzuciłam się na niego z łapami, pomimo tego, że w tym momencie nie byłam w pełni sprawna. Gryzłam go i szarpałam, i pewnie robiłabym to nadal gdyby nie to, że zaraz otworzyły się drzwi od radiowozu. Jeden z funkcjonariuszy szarpnął mną tak, ze wyleciałam z auta prosto na ziemię, odbijając się od niej plecami. Jęknęłam i wygięłam się w ból, ponieważ trochę mnie to zabolało. Po chwili podniósł mnie za moje oba kucyki tak, że stałam twarzą w twarz z nim. Jego niebieskie ślepia, patrzyły ze wściekłością na mnie, a ja kątem oka widziałam jak na moje miejsce wsadzają Ivy. 
- Uspokój się wariatko, bo inaczej obiecuję Ci, ze trafisz do izolatki... A wiesz dobrze jak tam jest pracownico Arkham. - powiedział z widoczną odrazą i ponownie popchnął mnie w stronę, tym razem innego radiowozu. Usiadłam obok Pingwina, który patrzył niby obojętnym wzrokiem na to co się dzieję w okół nas. Widząc jego minę i to jak obserwuję cały swój dobytek, który przez napad GCPD, nie wyglądał za dobrze, westchnęłam, a on odwrócił się w moją stronę. 
- Nie martw się Harley. Mam wystarczająco pieniędzy by to naprawić. - odpowiedział jakby czytał mi w myślach, a ja tylko pokiwałam głową. Gdy odjechaliśmy w stronę Arkham, oparłam głowę o szybę auta i wpatrywałam się w spadające krople deszczu. Zastanawiałam się co w tej chwili robi mój Puddin'. Zastanawiałam się dlaczego mnie zostawił. Myślałam nad tym czy Gacek go złapał, a jak to zrobił to co zamierza z nim zrobić. Moje rozmyślanie skończyło się, gdy niebieskie tęczówki, których byłam właścicielką, wychwyciły ogromną bramę z napisem "Arkham Asylum". 
- Witaj w domu... - mruknęłam sama do siebie, nadal nie mogąc uwierzyć, że moja miłosna historia z Jokerem tak właśnie ma się zakończyć. Nie chciałam nawet myśleć, jak wytrzymam tą rozłąkę, bo wiem, że jak tylko uda nam się ponownie spotkać, moje uczucia nie znikną. Nadal będę go kochać, pomimo tego co zrobił. Zawsze będę go kochać, całym swoim zepsutym sercem.

Sweet Misery | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz