Rozdział 8

1.7K 132 23
                                    

Dzisiaj będzie troszkę krótszy rozdział, gdyż mam sporo na głowie. Przepraszam, za błędy i życzę miłego czytania. 
btw. Ostrzegam są dość niesmaczne scenki i wyrażenia. 

___________________________________________________________________


Dlaczego pozwoliłam mu siedzieć w moim mieszkaniu jak gdyby był zupełnie zdrową osobą? Nie był zdrowy. Był szalony i nieobliczalny, a ja traktowałam go jak anioła. Pomimo wszystko nie wyobrażam sobie, że miałabym od niego odejść czy oddać go w ręce Arkham. Nie potrafiłabym go tam spotykać, patrzeć w jego zielone tęczówki. To byłoby dla mnie za dużo. Weszłam do pierwszego sklepu i spakowałam jasny podkład, niebieskie i różowe cienie oraz farby do włosów w tym samym kolorze. Zapłaciłam ekspedientce i życzyłam jej przyjemnego dnia. Byłam ciekawa czy mój będzie równie przyjemny. W głowie widziałam wizję mojego stroju i szybko wpadłam do sklepu z odzieżą. Moją uwagę przykuły niebiesko-czerwone spodenki i biała bluzka. Postanowiłam, że sama ją stworzę, chciałam by był to mój własny projekt. Chwyciłam jeszcze kurtkę w takich samych kolorach jak spodenki i za wszystko zapłaciłam. W między czasie kupiłam złotą, czarną i czerwoną farbę do tkanin. Zapowiadało się wiele pracy, ale byłam podekscytowana. Chciałam by mu się spodobało. Wróciłam szybko do domu, otwierając drzwi od mieszkania uderzył mnie zapach czegoś słodkiego. Obróciłam się w stronę kuchennego blatu, zamykając drzwi i zobaczyłam Jokera, który próbuję smażyć naleśniki.Wyglądał dość nieudolnie przez co wydałam z siebie jęk zachwytu a on przewrócił oczami.
- Zaraz nie będzie co jeść jak mi nie pomożesz. - mruknął, a ja automatycznie odłożyłam zakupy na bok i przystąpiłam do smażenia placków. Popatrzyłam kątem oka na kuchnie, która wyglądała jakby przeszedł w niej huragan. Postanowiłam tego nie skomentować i przewróciłam naleśnika na patelni. Joker usiadł na stole i przeglądał rzeczy, które kupiłam. Automatycznie zapiszczałam i zabrałam mu koszulkę, a on popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. 
- Nie patrz, bo ja muszę ją zrobić. - burknęłam obrażonym tonem głosu i wyłączyłam gaz pod patelnią, gdy usmażyłam naleśniki. Położyła duży talerz z jedzeniem na stole wraz z czekoladą i dżemem. Wzięłam swoje torby i miałam się udać do sypialni, ale on zatrzymał mnie ściskając nadgarstek. Miał naprawdę mocny chwyt.  
- Coś się stało? - zapytałam patrząc to na jego twarz to na dłoń którą ściskał mój nadgarstek.
- Nic. Mam nadzieję, że jesteś grzeczna. - pokiwałam automatycznie głową a on uśmiechnął się, puścił mnie i zaczął jeść naleśniki. Pobiegłam do sypialni i schowałam torby z zakupami. Najpierw postanowiłam zjeść,  a potem wziąć się za robienie stroju.  Gdy usiadłam naprzeciw niego, Joker wyszczerzył się i oblizał palce od czekolady.
- Te spodenki to są prawie jak majtki. Będę się złościł jak ktoś będzie Cię taką oglądał. 
- Prze...Przepraszam Panie J, ale spodobały mi się... i.... - zaczęłam się jąkać ale on szybko przerwał mój nieudolny wywód, machnięciem dłoni.
- W sumie będziesz odwracała uwagę policjantów i innych śmieci. Także, nic się nie stało. - powiedział wesoło i zjadł kolejnego naleśnika. Gdy zjedliśmy Joker poszedł się zdrzemnąć a ja zaczęłam robić bluzkę. Napisałam na niej czarną farbą napis "Daddy's lil monster". Joker lubił określać się mianem tatusia, więc wpadłam na pomysł, że mu się to spodoba. Górną część bluzki pomalowałam na czerwono i na jej rękawach zrobiłam paski. Efekt mi się bardzo podobał. Powiesiłam ją na wieszaku by wyschła i zabrałam się za kurtkę. Na plecach zrobiłam kilka napisów złotym sprejem, a na koniec na samym środku, wielkimi literami napisałam "Joker's Puddin". Byłam zadowolona z efektów i zrobiłam z nią to samo co z bluzką. Usiadłam zmęczona na fotelu i dziekowałam Bogu, że w mojej szufladzie mam pełno ćwiekowych pasków i branosolet, z czasów gdy chodziłam na rockowe koncerty. Lubiłam je. Po cichutku weszłam do sypialni i zobaczyłam, że Puddin' nie śpi. Spojrzał na mnie z uniesioną brwią do góry, ale po chwili uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie. Grzecznie usiadłam obok niego po turecku i zaczęłam bawić się kosmykiem swoich włosów.
- Dzisiaj w nocy mnie nie będzie. Mam coś do załatwienia. - powiedział chłodnym tonem i wpatrywał się w moją twarz, przez co zarumieniłam się. 
- Jasne Panie J. Musisz coś zrobić, nie mogę nic na to powiedzieć. - wyszeptałam i przysunęłam się bliżej niego na co on zareagował szerokim uśmiechem i podniósł mnie tak, że siedziałam okrakiem na jego udach. 
- Jestem z Ciebie bardzo dumny Harley, a to dopiero początek tego co dla nas zaplanowałem. - uśmiechnął się i położył dłoń na mojej szyi. Kciukiem wodził po niej i patrzył z zafascynowaniem to na moją twarz, to na skórę na niej. Przełknęłam głośno ślinę i pokiwałam głową. - Lubisz fajerwerki? - spytał nagle a ja zdziwiłam się, ale ponownie pokiwałam głową a on zaśmiał się głośno i puścił moja szyję. - Możesz się przecież odzywać Pooh. - pokręcił głową z rozbawieniem. Nachyliłam się nad jego ustami i chciałam go pocałować, jednak on odsunął mnie od siebie i pokręcił karcąco palcem przed moją twarzą. - Kiedy Tatuś pozwoli, to możesz. - wytrzeszczyłam oczy i przegryzłam dolną wargę. Dlaczego nie pozwolił mi się do siebie zbliżyć? W szpitalu pozwalał na tak wiele, a teraz sam wybiera sobie kiedy i co chcę. Poczułam jak w całym moim ciele krew zaczęła buzować.
- Dlaczego nie mogę Cię pocałować? - odpysknęłam. Widząc jego minę, widziałam, że mu się to nie spodobało ale przewrócił oczami i wypuścił głośno powietrze. 
- Nie lubię czułości. Kiedy będę chciał to sobie wezmę od Ciebie to na co mam ochotę. A teraz złaź. - syknął i zepchnął mnie ze swoich kolan. Automatycznie wstałam, zacisnęłam dłonie w pięści i uderzyłam go z całej siły w plecy gdy wstawał z materaca. Nie wiedziałam co we mnie wstąpiło. Nie mogłam uwierzyć, że odważyłam się na taki krok. Jeszcze w dodatku do takiej osoby. On był nieobliczalny, mógłby mnie zabić i nie zrobiłoby to dla niego różnicy. Automatycznie odskoczyłam na bok, a on odwrócił się z szalonym uśmiechem. Widziałam w jego oczach, że to na pewno nie było to co oczekiwał. Zamachnął się i jednym płynnym ruchem uderzył mnie w prostej ręki w twarz. Potem zrobił tak kolejny raz, tylko z kolejnej strony. Skuliłam się a on podwoił uderzenia kopiąc mnie po plecach i nogach. Bałam się wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, więc tylko skuliłam się i pozwoliłam łzom opadać na podłogę. Po jeszcze kilku, dość mocnych uderzeniach Joker opuścił pokój trzaskając drzwiami. 
- Skurw*el. - rzuciłam cicho w jego stronę i zaniosłam się przepełnionym bólem, płaczem. 

Sweet Misery | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz