Rozdział 17

1.2K 118 17
                                    

Dzisiejszy rozdział jest nieco krótszy, bo jestem strasznie zmęczona szkołą, ale obiecałam sobie, ze dzisiaj dodam wam coś nowego :D zapraszam do czytania i dziękuję za 3K wyświetleń! <3 

__________________________________________________________

Jechaliśmy w ciszy. Ja nie mogłam się odezwać, nie potrafiłam tego zrobić. Łzy płynęły po moich policzkach strumieniami, a ja zagryzałam dolną wargę i wpatrywałam się na obraz za mokrą od deszczu szybą. Podkuliłam nogi pod samą brodę, a mój oddech był niestabilny. Pomimo malutkiej ulgi, że nie muszę już ich okłamywać, że Joker jest ze mnie dumny, czułam ogromną pustkę w sobie. To byli moi rodzicie. Byli... 
- Nie maż się. - mruknął Joker i wysiadł z auta. Zrobiłam to samo co on, bardzo niechętnie. Wszedł do środka cały roześmiany i jak gdyby nigdy nic dosiadł się do swoich przyjaciół, zostawiając mnie samą przy barze. Czułam, że nie mogę tu dłużej zostać więc szybko pobiegłam na góre, potykając się o własne nogi. Gdy miałam już wchodzić do pokoju, wpadłam na Ivy. Ona widząc w jakim jestem stanie, nawet się nie odezwała i zabrała mnie w stronę swojego pokoju. Gdy tam się znalazłyśmy moim oczom ukazał się ogromny pokój z trawą na podłodze, gałązkami, które oplatały cały pokój i z przepięknymi kwiatami. Po środku stało ogromne łóżko i pudło z jej rzeczami. Pokój wyglądał jak wyciągnięty prosto z bajki. Wydałam z siebie ciche mruknięcie, które ona zauważyła i zaśmiała się. Wskazała dłonią bym usiadła na materacu, więc tak też zrobiłam. Ona usiadła obok, wyciągnęła chusteczkę i zaczęła wycierać moje mokre i brudne od łez policzki. Nic się nie odzywała, tylko w ciszy wycierała skórę na mojej twarzy. 
- Nie możesz mu się tak dawać Harley. On nie traktuję Cię tak jak powinien. Wiem, że go kochasz, ale musisz znać swoją wartość. Bo tak to on traktuję Cię jak jakieś popychadło. - odparła po chwili i odłożyła chusteczkę na bok. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, bo poniekąd miała rację. Jednak nie chciałam dopuścić do siebie takich myśli. Zagryzłam dolną wargę i odwróciłam twarz w drugą stronę by nie czuć na sobie jej świdrującego spojrzenia. 
- Ivy ja go kocham... I nie potrafię mu się sprzeciwić... - wyszeptałam obejmując się ramionami. W normalnych przypadkach, gdybym sama znała parę, gdzie mężczyzna bije kobietę, to od razu zadzwoniłabym na policje i robiła wszystko by tamta odeszła od niego. Jednak w moim przypadku, nie potrafiłam go zostawić, odejść. Wiedziałam, że prędzej czy później mnie znajdzie, nawet jakbym zaszyła się daleko stąd. On jest zdolny do wszystkiego.
- A on traktuję Cię jak szmatę... Co to jest za związek? - rudowłosa piękność wstała z materaca i usiadła na parapecie okna. Bawiła się swoją dłonią i przepuszczała między palce, stworzone przez nią zielone gałązki.
- Mój Pączuś jest jaki jest, ale mnie kocha... Serio. - powiedziałam pewnie, choć sama przestałam w to wierzyć. Nie miałam pojęcia jak to naprawdę było i miałam czasami wrażenie, że wmawiam sobie, że między nami jest w porządku. Czułam się taka zagubiona. Z jednej strony wiedziałam, że relacja z nim może się skończyć dla mnie tragedią, ale z drugiej strony chciałam dalej w to brnąć.
- Kocha? Chyba na swój, dziwny sposób. 
- Ale kocha. Miłość to miłość Ivy... Ty nigdy czegoś takiego nie odczuwałaś? - spojrzałam na przyjaciółkę, która westchnęła głośno i obróciła się tak by móc na mnie patrzeć. 
- Kocham moje rośliny... One mi wystarczą. - wzruszyła ramionami, po czym poszła napić się wody. Gdy wróciła z łazienki, położyła się na łóżku z głową na moich kolanach. Nie mogłam się oprzeć, by nie zacząć bawić się jej pięknymi, zadbanymi włosami. Zielone ślepia Pameli wpatrywały się w każdy mój ruch, co mnie niesamowicie dekoncentrowało, choć starałam się nie zwracać na to uwagi. Po dłuższej chwili pieszczenia kobiety, ucałowałam jej czoło i opuściłam pokój, dziękując za rozmowę. Wchodząc do pokoju, zobaczyłam jak Joker leży na łóżku, a w rękach trzyma swój ukochany, dobrze strzeżony plan.
- Gdzie się podziewałaś Pacynko?  - głos Jokera był obojętny, ale nie wściekły. Automatycznie odetchnęłam z ulgą, co on zauważył i dodał. - Boisz się mnie, czy nadal masz mi za złe swoich rodziców?
- Nie chodzi o to Panie J....
- Tylko o co? - mówiąc to podniósł się do pozycji siedzącej i odłożył kartkę z planem na bok łóżka.
- Ja nie wiem... Boję się naszego związku... Nie wiem czego Ty ode mnie pragniesz...
Joker wstał powoli z łóżka, a dla mnie wtedy jakby czas się zatrzymał. Nie miałam pojęcia co zamierza zrobić, ale nie ruszyłam się z miejsca. Klaun nachylił się nade mną i oparł swoje dłonie na moich biodrach, przez co nie mogłam złapać tchu. 
- Masz być tylko moja. Posłuszna tylko mi i nikomu innemu. Nic więcej od Ciebie nie pragnę Harley. - jego głos był dla mnie niczym najpiękniejsza muzyka dla ucha. Chciałam go słuchać i słuchać, bez przerwy. Joker widząc moje rozmarzone spojrzenie, szybko pocałował mnie w usta. Nie zdążyłam mu nawet oddać pocałunku, a on już zdążył się odsunąć. Jęknęłam niezadowolona z tego faktu, bo bardzo tęskniłam za jego pocałunkami. 
- Niestety moja Panno. Mam teraz za dużo na głowie, a seks z Tobą by mnie zdezorientował. Powinniśmy pójść spać, bo jutro ważny dzień. - odsunął się ode mnie na kilka centymetrów, by po chwili przebrać się w inne spodnie i ściągnąć z siebie koszulkę. Ja również się rozebrałam, nałożyłam na siebie jedną z jego koszulek, która robiła za moją piżamę i weszłam do łóżka. Musiałam jeszcze chwilę czekać na Pana J'a, gdyż on właśnie palił papierosa. Zaczęłam bardziej zastanawiać się nad słowami Ivy. Może miała rację co do niego? W końcu znała go trochę dużej, lecz to ja tutaj jestem psychiatrą. Ona może i jest mądra, ale to ja znam się na ludzkich zachowaniach, na ich psychice. Pewnie zaprzątałabym sobie niepotrzennie myśli, jeszcze przez dłuższy czas, gdyby nie jego ręka, która silnie objęła mnie w pasie, oraz ciepły oddech na karku. Zapomniałam wtedy o każdej mojej głupiej myśli na nasz temat. Liczył się tylko on, bo tylko jego kocham. Mojego ukochanego Puddin'a.

Sweet Misery | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz