Rozdział 15

1.6K 133 30
                                    

Wpadłam na pomysł by napisać opowiadanie o Jokerze(tak kolejne XD), o jego zachowaniu jakby to było gdyby Harley umarła. Jakby się zachował. Bardzo mnie to zastanawia i jestem chętna do napisania. Jeżeli byście czytali, to mi napiszcie. Będę bardzo wdzięczna! Buziaki i zostawiam was z rozdziałem! Miłego czytania! <3 :*
____________________________________________________________-

Weszłam do pokoju, w którym aktualnie mieszkaliśmy i od razu opadłam na łóżko. Joker wszedł zaraz za mną i uradowany robił kółka i gwizdał radośnie. Sprawa Gacka, aż tak go cieszyła, że bałam się jak to się odbiję na naszej relacji. Obserwowałam jego taniec radości i machałam nogami w górze, pod wpływ jego gwizdania. Po chwili ukłonił się przede mną a ja radośnie zaklaskałam w dłonie.
- Harley, moja Droga nawet sobie teraz nie wyobrażasz jak się cieszę. Mój plan wypali, bo Gacek będzie w naszej kryjówce. Niestety każdy z was, bo ja nie mogę... Będzie musiał stać przy nim na warcie chociaż raz. - mruknął i stanął przed lustrem poprawiając swoje zielone włosy. Będę musiała pilnować Gacka. Na samą myśl robi mi się słabo i niedobrze. Przecież ja nie wytrzymam z nim w jednym pomieszczeniu. Wydęłam usta i wstałam z łóżka, podeszłam do niego i przypatrywałam się temu jak ściąga z siebie koszulę.

- Jutro z rana jadę do pewnych miejsc wraz z Enigmą. On mi troszkę pomaga, a Ty musisz pilnować Batsy'ego. - powiedział spokojnie i odwrócił się w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę i schowałam dłonie w kieszenie spodni. 
- Muszę? Nie chcę z nim siedzieć w jednym pomieszczeniu. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Joker przewrócił oczami i skierował się w stronę łazienki, by zmyć makijaż. Sama w tym czasie przebrałam się w moją koszulkę do spania, włosy rozpuściłam i wskoczyłam do łóżka pod ciepłą kołdrę. Ten dzień bardzo mnie wymęczył.
- Nie martw się Harley. Nietoperz jest szczelnie zabezpieczony. Nic Ci nie grozi. Zresztą będzie z Tobą Bane więc nie masz się czego bać. - mówiąc to Joker ułożył się obok mnie i zgasił światło. Odwrócił się do mnie plecami, a ja automatycznie go przytuliłam. Położył dłonie na moich rękach a ja schowałam twarz w jego plecach. Joker jak zawsze pachniał swoimi intensywnymi perfumami i papierosami. Nie minęło parę chwil, a już słodko spałam

Gdy się obudziłam, łóżko obok mnie było zimne i puste. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i ujrzałam tackę z jedzeniem, a na niej małą karteczkę. Wygrzebałam się z pościeli, przecierając oczy i potykając się o własne nogi dotarłam do stolika. Każdego ranka byłam nie do życia. Chwyciłam karteczkę w dłoń i przeczytałam na niej kilka słów od Jokera. Kazał mi o dwunastej być gotową, bo przyjdzie po mnie Kotka by zaprowadzić mnie do Gacka. Kazał mi się dla niego wystroić w moje najpiękniejsze ciuchy. Wiedziałam co ma na  myśli. Spojrzałam na zegarek i ucieszona zdałam sobie sprawę, że mam jeszcze godzinę do wyjścia. Zjadłam szybko śniadanie, które zostało dla mnie przygotowane i weszłam do łazienki podskakując i śpiewając swoje ulubione melodie. Napuściłam sobie wody do wanny, zabarwiłam ją jagodowym płynem do kąpieli na fioletowo i zanurzyłam się w pachnącej pianie. Kąpiel trwała krótko, czego szczerze żałowałam. Wysuszyłam swoje włosy, uczesałam w dwa kucyki, traktując je jeszcze farbami gdyż kolor powoli stawał się wypłowiały. Ubrałam na siebie swoje barwne spodenki, koszulkę własnego projektu, basebollówkę i moje trampki na obcasie. Całość dokończyłam makijażem. Cienie spływały po policzkach jakbym płakała, serduszko wyglądało przy nich idealnie. Na usta nałożyłam czerwoną pomadkę i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Wychodząc z łazienki, zabrałam jeden z pistoletów Jokera, który leżał schowany w szafce. Był fioletowy i bardzo mi się podobał, a wolałam mieć zabezpieczenie gdyby Gacek nie dawał się oswoić. Wzięłam jeszcze mój baseball w dłoń, zamknęłam drzwi od pokoju i zeszłam do baru. Ivy widząc mnie, podbiegła i rzuciła mi się na szyję jak gdyby nie widziała mnie kilka lat. Zachichotałam radośnie żując gumę, którą sobie wsadziłam w usta jak schodziłam po schodach. 
- Harley słodka, dzisiaj czeka Cię spotkanie twarzą w twarz z Gackiem, jako złoczyńca. - rudowłosa niemal piszczała radośnie. Ja powinnam się także cieszyć, chociaż nie wiem czy było z czego. Jednak uśmiechnęłam się do niej tak samo radośnie jak ona do mnie i pogłaskałam ją po włosach, a potem wypuściłam ze swoich objęć. Podeszła do mnie Selina z poważną miną, jak zwykle podczas chodu kusząc biodrami, które odziane były w skórzany strój.
- Chodź. Musimy się zbierać. - pokiwałam głową i ruszyłam za nią. Na podjeździe za hotelem Pingwina stało białe auto, kotka usiadła po stronie kierowcy a ja pasażera i odpaliła wóz. Nie jechałyśmy długo, góra kilka minut. Z Catwoman nie miałam o czym rozmawiać. Była cicha, miała swoje tajemnice i chodziła ścieżkami, które nikt oprócz niej nie obierał, zupełnie niczym kot. Magazyn pod którym stanęłyśmy, nie wyglądał na opuszczony. Przyjrzałam się dużej ilości ciężarówek obok oraz garstce ludzi przy wejściu. Po chwili dotarł do mnie głos Kotki.
- Za mną! Będziemy musiały przejść przez płot i zejść do kotłowni, tam jest nasz Gacek i Bane. - powiedziała stanowczo, a ja jak na zawołanie ruszyłam za nią. Skręciłyśmy za magazyn, a moim oczom ukazał się długi, zielony i dość niestabilny płot. Z łatwością przez niego przeszłam, w końcu byłam akrobatką i nie takie numery potrafiłam odwalić. Selina szła na przodzie oglądając się wokół siebie i gdy byłyśmy przy dość stromych schodach, zeskoczyła na dół na "cztery łapy". Ja nie chcąc pokazać jej, że jestem gorsza, skoczyłam w dół, robiąc przy tym mały obrót i stanęłam idealnie na dwóch nogach. Poczułam lekkie szczypanie, gdyż dawno nie ćwiczyłam ale nie dałam po sobie tego poznać. Selina była pod widocznym wrażeniem i zamruczała radośnie, bawiąc się swoją rękawiczką z pazurami. Otworzyła małe metalowe drzwi, z których schodziła farba i weszłyśmy do środka. Korytarz był długi, ciemny i nie pachniał przyjemnie. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny i wilgoci, podłoga cała się kleiła a ze ścian odpadał tynk. Na końcu przyuważyłam znajomą sylwetkę i ruszyłam ku niej. Bane widząc mnie zasalutował i spojrzał na Kotkę, która poklepała mnie po plecach i uciekła. 

- Ktoś tam u niego teraz jest? - spytałam Bane, który otwierał mi drzwi przed nami. Nie musiałam długo czekać by zobaczyć to co chciałam. Batman był w pokoju bez okien, nie wiele bardziej obskurnym niż cały korytarz. Był przywiązany do krzesła. Nad nim wisiała żarówka na dość cienkim drucie, wokół walała się broń od palnej po inne, których nazw nie za bardzo znałam. Jego pasek, ten najbardziej chroniony przez niego, wisiał teraz na ścianie i błyszczał. Przewróciłam oczami po kryjomu, a potem podszedł do mnie Harvey Dent. Tego jeszcze nie widziałam. Wydawał się miły, jednak jego dwie twarze były dość przerażające. Bawił się swoją monetą i groził Batmanowi,że i tak zginie. Ten nawet się nie odzywał. Dziwiło mnie to, że nie ściągnęli mu tu maski kiedy mieli okazję. Jestem pewna, że Joker im na to nie pozwolił, gdyż z pewnością chciał sam to zrobić. Zdążyłam już go trochę poznać. Gacek spojrzał w moją stronę i zmrużył oczy jakby próbował mnie zidentyfikować.
- Cześć Gacek. Jestem Harley Quinn, a Ty możesz już sobie iść. - odezwałam się wesoło, ukłoniłam i zabrałam w dłoń krzesło. Usiadłam naprzeciw Batmana, patrząc na niego i mlaskając gumą przeraźliwie głośno i bezczelnie. Bane powiedział mi, że gdyby się coś działo mam krzyczeć, ja na to pokazałam mu moje dwie słodkie bronie, ale obiecałam, że zrobię tak jak powiedział. 
- Kim Ty jesteś? - mruknął gdy drzwi się zamknęły. Jego głos nadal był taki elektroniczny jak wcześniej.
- Jestem Alicja z Krainy Czarów... Głupiś! Już się przedstawiłam Batsy. 
- Mówisz jak on... - widziałam w jego dziwnych, nietoperzowych oczach zdziwienie, wręcz niedowierzanie.
- Jak kto? - uniosłam brew do góry i okręciłam jednego z kucyków wokół swojego palca.
- Jak Joker. Co on Ci zrobił? 
- Mi? Nic. Jest moim chłopakiem i kocha mnie. Ty już nic nam nie będziesz psuł, bo sobie tu posiedzisz. Mój Puddin' będzie szczęśliwy, a ja razem z nim. - mówiłam rozmarzonym głosem i przymknęłam oczy. Automatycznie je otworzyłam gdy tylko usłyszałam jego słowa.
- On Cię nie kocha. Obudź się Harley. 
- Kłamiesz! Mój Puddin' mnie kocha! Kocha! Ty jesteś problemem! - uniosłam się z krzesła. Mój głos był płaczliwy i pełen przerażenia. Zmierzyłam go wzrokiem i prychnęłam pod nosem.
- Joker nie jest zdolny do kochania niczego, nikogo. On kocha tylko dla siebie.
- Dlatego Batsy, Pan J stworzył mnie na wzór siebie. Bo mnie kocha, a Ty tego nie zrozumiesz bo jesteś tylko głupim nietoperzem. A teraz się nie odzywaj, bo Cię nie lubię i nie będę z Tobą gadać. - burknęłam obrażona i wystawiłam mu język. Obróciłam się do niego plecami i skrzyżowałam ręce na piersiach. Zdecydowanie był osobą, którą nienawidziłam. Próbował mi wmówić nieprawdziwe, niedorzeczne rzeczy. Głupi, niemądry nietoperzyk. Zapłaci kiedyś za swoje nieśmieszne żarty, a ja tego dopilnuję razem z moim ukochanym klaunem. 

Sweet Misery | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz