Rozdział 16

1.3K 118 25
                                    

Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale mam wiele teraz na głowie. Poprawianie ocen (dwa zagrożenia, matma i niemiecki XD). Plus podwyższanie sobie ocen. Moja kochana szkoła stwierdziła, że pod koniec roku zaczną nas cisnąć, a wcześniej prawie w ogóle nie mieliśmy lekcji, ale nevermind XDDD Zapraszam do czytania! 
______________________________________________________________

Zmęczona wizytą u Gacka wróciłam do baru Pingwina. Wchodząc do środka, rozejrzałam się po salonie czy klaun siedzi gdzieś w gronie złoczyńców. Jednak nie widziałam go. Nie zdziwiło mnie to w większym stopniu, gdyż spodziewałam się, że będzie dużo czasu spędzał w swojej fabryce. W końcu chciał osiągnąć władzę, wykonać jak najlepiej swój plan. Weszłam na piętro, kompletnie zlewając wołania Ivy. Nie byłam w nastroju na pogaduszki. Wolałam ten czas spędzić z pączusiem, ale na moje nieszczęście jego nie było. Zrezygnowana, poszłam wziąć kąpiel. Siedzenie w tym prześmierdłym magazynie nie działo dobrze na moje włosy czy też na skórę. Szorowałam się dobre pół godziny nucąc wesołe piosenki pod nosem. Mają taplaninę w wannie przerwał huk drzwi. Po chwili w łazience stał zielonowłosy. Uśmiechnął się do mnie radośnie i uklęknął przy brzegu wanny. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a on wzruszył ramionami i zaśmiał się głośno. Wiedziałam, że jest coraz bliżej spełnienia swojego planu i pomimo wszystko bałam się jak to będzie wyglądało.
- Pacynko Ty moja... Jutro pojedziesz do fabryki ze mną. Zaczekasz tam na specjalnego gościa, którego trzeba będzie uszczęśliwić. - jego głos brzmiał niesamowicie podekscytowanie, ale nie dziwiłam się. 
- Dobrze. Coś jeszcze mam do roboty? - zapytałam uśmiechając się. Pomimo moich obaw widząc go radosnego, nie potrafiłam się nie uśmiechnąć. Kochałam ten jego szalony uśmiech, który wywoływał strach u innych. Mnie również, czasami przerażał, ale nie często. Tylko jak był dla mnie zły. Joker pogłaskał mnie po głowie i kazał się pośpieszyć, bo sam chciał wziąć kąpiel. Gdy tylko opuścił łazienkę, wyszłam z wanny, wytarłam się ręcznikiem i nałożyłam za dużą męską koszulkę oraz bieliznę. Chwyciłam za szczotkę i rozczesując moje barwne włosy opuściłam pomieszczenie. Joker siedział bez koszulki na łóżku i ostrzył swój ukochany nóż, z wyrzeźbionym klaunem na rączce. Widząc jego nagi tors wstrzymałam na chwilę powietrze i westchnęłam. Zielonowłosy musiał mnie usłyszeć, bo spojrzał w moją stronę i wstał przeciągając się.
- Harley, nie mam nastroju. Zajmij się sobą albo idź spać. Ja mam jeszcze dużo pracy. - powiedział wzruszając ramionami i wyminął mnie w drzwiach, prawie przewracając na ścianę, gdy szturchnął mnie z "bara". Ułożyłam wargi w małą podkówkę i jęknęłam smutno, ale bez słowa udałam się do łóżka. Zakryłam się kołdrą i zamknęłam powieki. Słysząc wodę z za drzwi łazienki uspokoiłam się i ułożyłam wygodniej w łóżku. Po chwili ogarnęło mnie ogromne zmęczenie i zasnęłam. 

- Wstawaj! - jego dźwięczny głos odbił się echem w mojej głowie i niemal jak na zawołanie wstałam do pozycji siedzącej. Joker stał obok łóżka, ze splecionymi dłońmi za plecami i patrzył na mnie wyczekująco. Widziałam po jego minie, że muszę się pośpieszyć i na śniadanie nie mam co liczyć. 
Wyskoczyłam z łóżka i wpadłam do łazienki. Nie miałam nawet pojęcia, że mój makijaż czy też uczesanie kucyków może zająć tak mało czasu. Joker co jakiś czas mnie poganiał i nerwowo coś mruczał pod nosem. Przewróciłam oczami i ubrałam się w czarne pończochy, różową tiulową sukienkę oraz moją ukochaną kurtkę i obcasy. Wyglądałam seksownie i groźnie, tak jak chciałam. Joker zmierzył mnie wzrokiem i niewiele mówiąc złapał za nadgarstek i pociągnął na dół. Ivy próbowała coś mu powiedzieć, ale ten wydawał się być jeszcze bardziej zdenerwowany niż wcześnie, gdy tylko ją zobaczył. Zacisnęłam szczękę, bojąc się jego kolejnego wybuchu emocji, ale obeszło się bez niego. Wsiedliśmy do jego sportowego, fioletowego auta i ruszyliśmy spod baru z piskiem opon. Joker pędził tak szybko, że kilka razy podczas całej jazdy obiłam się o szybę auta lub o kierowce. 

- Mocniej tym rzucaj. - mruknęłam pod nosem krzyżując ręce na piersiach, gdy zatrzymaliśmy się pod jakimś wysokim budynkiem. Wyglądał mi na stary opuszczony szpital, ale wolałam nie wgłębiać się w szczegóły. Wpatrywałabym się w zapuszczone mury budynku, gdyby nie dłoń Jokera, która uderzyła mocno o szybę auta by dać mi znak, abym je opuściła. Tak też zrobiłam. Posłusznie poszłam za nim w głąb szpitala, nie wiele pytając. Nie chciałam bardziej go denerwować. Im bliżej byliśmy środka, tym Joker głośniej się śmiał. Gwałtowanie skręcił w jakiś zaułek, a gdy już się w nim znaleźliśmy zapalił małą lampkę a moim oczom ukazał się obraz, którego nie chciałam widzieć. Nie spodziewałam się tego po nim. Nie mogłam pojąć, dlaczego chciał mi to zrobić. 
Na krześle naprzeciw mnie siedzieli moi rodzice i moja siostra. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w ich zmęczone, zapłakane oczy. Nie mogłam na nich patrzeć. Nie mogłam pozwolić mu ich skrzywdzić. Joker oparł się dłonią o ramię mojej siostry, a mnie jakby sparaliżowało. Nie potrafiłam wypowiedzieć ani jednego słowa, nie potrafiłam się poruszyć. 
- Harley, wiesz dobrze, że by być ze mną nie możesz posiadać rodziny... - zaczął kucając obok niej i gładząc ją po poszarpanym policzku. Ona próbowała się wyrwać, próbowała cokolwiek zrobić a on miał ubaw z jej szamotaniny. - Rodzina... Same przez nią kłopoty, namawia nas do wspomnień a to najgorsze co może być. Uczucia, wspomnienia... Zabijają nas od środka. Musisz nie czuć Harley. Musisz czuć tylko mnie. Należeć do mnie. Oni Ci nie potrzebni. Popatrz na nich. - swój wzrok skierowałam przed siebie i uważnie spoglądałam na moich najbliższych. Ponownie usłyszałam jego głos i aż przymrużyłam oczy. - Gdzie byli gdy nie odzywałaś się tak długo? Hm? - poniekąd miał racje. Nie pytali o mnie, nie chcieli się dowiedzieć czegokolwiek, a dobrze wiedzieli, że go leczyłam i po jego ucieczce z psychiatryka mogłabym mieć kłopoty. Na pewno nie większe bym miała gdybym teraz próbowała się od niego uwolnić. 
Joker wstał i podszedł bliżej mnie, popatrzył intensywnie w moje oczy i wyciągnął przed siebie dłoń z pistoletem. O nie, nie, nie.
- Nie każ mi. - wyszeptałam bliska płaczu. - Pobij mnie, zaduś, cokolwiek ale nie każ mi ich zabić. 
Jokerowi nie schodził z twarzy uśmiech, jedyne co to wolną dłonią starł spływającą łzę po moim policzku. Poruszył dłonią, przysuwając spluwę jeszcze bliżej mnie. 
- Pokaż, że na mnie zasługujesz kwiatuszku. - pokręciłam głową i zamknęłam oczy. Zacisnęłam mocno powieki, jakbym starała się obudzić. - Pośpiesz się. Zegar tyka. A ja mam jeszcze coś do załatwienia. 
Wybuchnęłam płaczem i złapałam za broń. Zacisnęłam na niej dłoń i oglądałam ją jeszcze przez chwilę, obracając ją i sprawdzając czy ma naboje. Nie myliłam się. Miałam nadzieję, że to jeden z jego tragicznych żartów, ale oczywiście myliłam się, tak jak zawsze odkąd go poznałam. 
- Pozwól mi ich chociaż przytulić. - zwróciłam się do niego, a on jakby od niechcenia machnął dłonią. Szybko podbiegłam do rodziny i zaczęłam każdego mocno tulić, zaczęłam ich przepraszać, powiedziałam, że nie mam wyjścia. Cała trójka wyglądała jakby przeszła najgorsze tortury. Nie chciałam wiedzieć, co mój psychiczny partner im zrobił. 
- Harley... - mruknął, gdy gładziłam każdego z osobna po plecach. Niechętnie odsunęłam się od nich i odeszłam kilka kroków do tyłu. Trzymając broń czułam jak moja dłoń poci się na jej rączce. Wycelowałam pistolet w pierwszą osobę. 
BANG.
Tato i tak zawsze mnie wkurzał. Zawsze kłócił się z moją mamą.
BANG
Mama. Niby taka kochana, a jednak zawsze mi ubliżała.
BANG
Siostra, która zawsze była przez wszystkich faworyzowana.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo zaszli mi za skórę. Pomimo tego, że ich kochałam, popatrzyłam na ich martwe ciała z odrazą. Joker gdy skończyłam automatycznie podbiegł do mnie i pogłaskał po policzku przyglądając mi się w skupieniu.
- Grzeczna dziewczynka. 
Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy  stronę wyjścia. Ani razu nie obróciłam się w stronę martwej rodziny. Nie mogłam pojąć tego co się ze mną dzieje. Cieszyłam się z zabójstwa własnej rodziny. Cieszyłam się, płacząc jednocześnie. Joker ocierał moje łzy przez całą drogę do auta, z miną totalnej obojętności. Jemu było wszystko obojętne, ale na pewno nie moja uczucia. On mnie kocha. Zawsze sobie to będę powtarzać, bo słowo powtarzane w kółko staję się prawdą... A może po prostu zwariowałam?

Sweet Misery | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz