Rozdział 18

1.2K 130 16
                                    

Długo niczego nie dodawałam z powodu zagrożeń w szkole. Na szczęście jest już lepiej i jedyne co mi zostało to napisanie dobrze kartkówki z matmy :D Zapraszam do czytania i za wszelkie błędy przepraszam! A i dziękuję, że to czytacie i jesteście tu ze mną! Dzięki wam chcę mi się pisać dalej! <3
____________________________________________


Wokół mnie roiło się od wybuchów, rozwalonego tynku oraz masy ładunków wybuchowych. Pan J bawił się świetnie gdy strzelał w bezbronnych cywilów. Czekaliśmy na jego znak, by rozpocząć odpalanie bomb w mieście. Rozstawił trzy, średniej wielkości bomby w różnych miejscach w Gotham. Obiecał, że zdetonuję je gdy ludzie nie zapłacą mu pieniędzy. Wiedział też, że tego nie zrobią bo będą wierzyć w swojego obrońce, który niestety nie pojawi się, a z ich małych mieszkań zostanie tylko gruz. Jako, że zdawał sobie sprawę jaki będzie obrót wydarzeń postanowił zdetonować je jeszcze przed wymuszeniem pieniędzy od mieszkańców. Mój Pączuś jak zawsze dobrze myślał i wiedział co ma robić. Wymachiwałam swoim baseballem, skakałam, kopałam i tłukłam policjantów, śmiejąc się. Była to dla mnie niezła zabawa, szczególnie wtedy gdy jednemu z nich skoczyłam na barki i mocnym ciosem walnęłam baseballem, pomiędzy nogi. Biedny z bólu, aż stracił przytomność. Zaśmiałam się radośnie gdy kolejni pojawili się na mojej drodze.
- Rzuć broń klaunico! - wykrzyknął policjant o drobnej posturze z lekko przerażonym wyrazem twarzy. Widząc kogo mam przed sobą, nie mogłam opanować ataku śmiechu. Od kiedy na ludzi, którzy mają bronić wybiera się takie łamagi? Założyłam dłonie na biodrach i zmierzyłam ich spojrzeniem. 
- Nawet nie wiesz do kogo mówisz... - powiedziałam i szybko podbiegłam do niego. Zamachnęłam się drewnianym kijem i już po chwili mężczyzna leżał na ziemi, prawdopodobnie ze złamanym karkiem. Zacmokałam niezadowolona i spojrzałam na resztę policjantów. 
- Ktoś jeszcze chcę się ze mną pobawić? - moje wymalowane czerwoną szminką usta ułożyłam w szalony uśmiech i nie czekając na ich odpowiedź, podskoczyłam robiąc szpagat i kopnęłam obu z obcasa, w twarz. Upadli na ziemię, chcieli chwycić za swoje pistolety ale byłam szybsza i nadepnęłam na nie. Kucnęłam przy ich twarzach i pokręciłam z dezaprobatą głową. 
- Jesteście żałośni. - mówiąc to złapałam za ich włosy i z całej siły walnęłam ich głowami o ziemię. Usłyszałam w uszach skwierczenie, szmer w słuchawkach a po chwili odezwał się do mnie Pan J.
- Harley, szybko do góry! Mamy gości! - warknął a ja niemal skacząc pobiegłam na samą górę fabryki. Mijałam wszystkie korytarze i zastanawiałam się czy dobrze zapamiętałam miejsce jego dowodzenia. Fabryka była zbudowana z labiryntu i można było się łatwo zgubić, tym bardziej, że za oknem był już mrok a prąd nie działał w całym budynku. Dźwięk wydawany przez moje obcasy odbijał się echem o zadrapane ściany. Wszędzie czuć było zapach stęchlizny, benzyny i krwi. Zmarszczyłam brwi, a za rogiem zobaczyłam duże drzwi pomalowane na fioletowo. Za nich można było usłyszeć huki oraz głośne krzyki. Zacisnęłam palce na drewnianym baseballu i nie wiele myśląc wpadłam do środka. Pod ścianą stał Joker, który był przyciśnięty do ściany przez jednego z pomocników Gacka - Nightwinga. Jego obecność nieco mnie zdziwiła bo myślałam, że gdy dorósł to wyjechał z miasta i przestał być Batmanowym chłopcem na posyłki. Chłopak w masce widząc mnie, z początku się uśmiechnął, jednak zaraz uśmiech z jego twarzy zniknął niemal tak szybko jak się pojawił, a zamiast niego widniał grymas bólu. Joker odepchnął go od siebie i trzymał w dłoni swój ukochany nóż, na którym zapewne była krew chłopaka. Przegryzłam dolną wargę i niewiele myśląc, gdy tylko Joker wzrokiem rozkazał mi się z nim rozprawić, podeszłam do niego i pociągnęłam go w stronę metalowej rury. Przypięłam go kajdankami do niej, choć było ciężko bo strasznie się wyrywał. Usiadłam na nim okrakiem i sprzedałam mu porządnego liścia w twarz, po czym z drugiej ręki walnęłam go z pięści. Młodziak był okropnym dupkiem. Popatrzył na Jokera i zaśmiał się, a z jego ust wylewały się strużki ciemnej krwi.
- Ej Joker! - wykrzyknął i swoją dłoń w czarnej skórzanej rękawicy położył na moim tyłku. Krew w całym moim organizmie zaczęła buzować. Czy ja jestem jakąś pieprzoną zabawką by wzbudzać złość w innych? Już miałam zacząć go dusić, gdy ktoś mocnym szarpnięciem za kucyki zdjął mnie z chłopaka. Joker, rzucił mną o ziemię i zaczął okładać Nightwinga łomem, śmiejąc się przy tym perliście. 
- Ty bezczelny szczeniaku! - wydarł się na niego. - Gacek nie nauczył Cię, że nie rusza się cudzych kobiet? Nie? - nachylił się nad nim, podniósł rękę z łomem i patrząc na niego wybuchnął jeszcze bardziej szalonym śmiechem. O ile to było jeszcze możliwe, w jego przypadku, po czym zamachnął się i znów zaczął go uderzać. - To ja Cię kurwa nauczę! 
Siedziałam na podłodze i nie wiedziałam czy on go zabił. Jednak odgłosy uderzeń łomu były tak mocne i przerażające, że nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Tym bardziej, nie pozwoliłam mu przestać. On tłuk go jeszcze przez chwilę po czym podszedł do mnie i pociągnął mnie do góry za jednego z kucyków. 
- Jesteś cholernie niedobrą dziewczynką, wiesz? Nie siada się tak na swoich wrogach. - zacmokał z aprobatą, a ja czekałam na uderzenie z jego strony. Jedyne co dostałam to głośne fuknięcie, a potem on odepchnął mnie od siebie i podszedł do swojej maszyny. Z maniakalnym uśmiechem wcisnął duży czerwony guzik, a jego głowa zaraz znalazła się przy kamerach. Kamery nadawały obraz na miejsca, w których właśnie doszło do wybuchu. Bomby były na tyle mocne, że ustawione w jednym budynku, potrafiły rozwalić jeszcze kolejne trzy obok niego stojące. Przegryzłam dolną wargę i nie ruszając się z miejsca, na które mnie odepchnął, obserwowałam jak budynki na ekranach się walą. 
- Piękny widok, co nie Harley? - spytał nie patrząc na mnie. Miałam wrażenie, że jest zły na mnie. Tylko nie miałam pojęcia dlaczego, co takiego złego zrobiłam. Gdy on nie doczekał się odpowiedzi, bo pogłębiłam się w myślach, podszedł do mnie i przyciągnął do siebie za nadgarstek. Na jego twarzy widniała krew młodzieńca, a szaleńczy uśmiech dawał mu tego cholernego uroku. 
- Piękny... - wyszeptałam, a on parsknął dumnym śmiechem i położył dłoń na mojej talii.
- Stęskniłaś się za swoim tatusiem? - powiedział cicho, a mnie jakby język odmówił posłuszeństwa. Stałam tak patrząc mu w oczy, niczym kołek nie umiejący mówić. - Odpowiedz mi. - sapnął mrużąc powieki.
- Oczywiście, że tak... Co to za pytanie? - miałam wrażenie jakbym pytała samą siebie, a nie jego. Zielonowłosy pokiwał tylko głową, odszedł ode mnie na kilka kroków i zaczął wyłączać swoją maszynę. Podszedł do pomocnika Batmana. Butem sprawdził, czy żyję. Moje teorie się sprawdziły. Zatłukł go na śmierć. Byłam wściekła, ale nie dlatego, że było mi go szkoda. Wręcz przeciwnie, sama chciałam go zabić za to co zrobił. Podeszłam niepewnie do trupa, kątem oka widziałam jak J mnie obserwuję. Nabrałam sporą ilość śliny w usta i oplułam jego zamaskowaną twarz. 
- Nie chcesz wiedzieć kto się kryję za jego maską? - spytałam obserwując kości policzkowe młodego.
- Po co psuć sobie zabawę? - miał rację. Gdy nie wiedziało się z kim ma się do czynienia, było o wiele ciekawiej. Pokiwałam automatycznie głową i chciałam zacząć poprawiać gumki na swoich włosach, gdy on złapał mocno za moje oba nadgarstki i przycisnął do ściany. 
- Jak dobrze, że trupy nie słyszą i nie widzą. - wysapał i nim się obejrzałam, jego chłodna, jasna dłoń znalazła się pod moją bluzką, a usta całowały każdy skrawek mojej szyi co doprowadzało mnie do jeszcze większego szału. Zacisnęłam dłonie na jego ramionach i odchyliłam głowę do tyłu dając mu większy dostęp do mojej szyi. Słyszałam jak zaczyna się lekko śmiać i sama zaczęłam się śmiać razem z nim. Z każdą chwilą pragnęłam go coraz bardziej, coraz mocniej a on to bezczelnie wykorzystywał bo wiedział o tym i podobało mu się to. Tak jak i mi podobało się bycie jego małą, bezczelną dziewczynką.

Sweet Misery | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz