Rozdział 5

2K 166 21
                                    

Z Jokerem spotykałam się kilka razy w tygodniu i na moje szczęście udało mi się poznać kilka jego sekretów. Byłam z siebie dumna. Za dwa dni miała być wigilia, miałam zamiar odwiedzić rodziców którzy mieszkali kilka kilometrów za Gotham. Dzisiaj spotykałam się z Jokerem i postanowiłam dać mu coś od siebie. Gdy wychodziłam z domu chwyciłam dwie mikołajowe czapki, kilka kolorowych babeczek i ciepły fioletowy sweter. Z wesołym uśmiechem podjechałam na parking placówki i weszłam do środka. Cały Arkham był ładnie przystrojony, w tle można było usłyszeć świąteczne piosenki. Byłam pod wrażeniem, zresztą siedziałam tu tak długo i tak często, że się zadomowiłam. Po wypełnieniu kilku raportów wstałam z fotela i razem z torbą z rzeczami zjechałam do piwnicy. Przy wejściu do Intensywnej spotkałam Doktora Crane. 
- Witaj Harley. Wszystkiego dobrego z okazji świąt! Mam nadzieję, że spędzisz je dobrze. - odparł z delikatnym uśmiechem i podał mi swoją dłoń, którą uścisnęłam.
- Witam Cię Jonathanie. Wzajemnie i mam nadzieję, że też spędzisz je dobrze. 
- Czy ja wiem? Muszę być tutaj w czasie wigilii. - odpowiedział a jego uśmiech zniknął niemal tak szybko jak się pojawił. 
- Może... - zaczęłam mówić i wyciągnęłam jedną z kolorowych babeczek i podałam mu. - Może to Ci poprawi jakoś humor. Wesołych świąt! - powiedziałam z wesołym uśmiechem, on podziękował i ulotnił się w stronę windy. Podeszłam do celi zielonowłosego i otworzyłam ją. Joker leżał na łóżku i bawił się swoją kostką Rubika. Pod pachą trzymał wypranego przeze mnie pluszaka - Bruce. Widząc mnie wstał do pozycji siedzącej i wyszczerzył się. Dzisiaj postawiłam na dwa wysokie kucyki, obcisłą czarną sukienkę i tego samego koloru wysokie szpilki. Cały mój wygląd dopełniała krwista pomadka na ustach. 
- Wyglądasz oszołamiająco Harley. - zwrócił się do mnie i zmierzył mnie wzrokiem, przez co zaczęłam chichotać i usiadłam obok niego na łóżku. 
- Mam coś dla Ciebie Panie J.  
- Dla mnie? - uniósł brew do góry i zacmokał zadowolony. Obserwował moje ruchy gdy wyciągałam czapki, babeczki i sweterek z torby. Podałam mu wszystkie rzeczy i ze zdenerwowaniem patrzyłam na jego osobę. 
- I jak Ci się podoba świąteczny prezent? - spytałam cicho i schowałam dłonie za swoje plecy. 
- Dziękuję Ci Harley. Bardzo mi się podoba. - powiedział wesoło i założył czapkę na swoją czuprynę, po czym założył drugą na moją głowę. - Świątecznie Doc. - zaśmiał się cicho i zaczął jeść babeczki. Chciał mi dać jedną, ale odmówiłam gdyż najadłam się ich wystarczająco przy robieniu. Rozmawialiśmy o zupełnie błahych sprawach, ale uważałam to za dobry pomysł gdyż tak zbliżaliśmy się do siebie a on mi ufał. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz... Zawsze gdy był obok miałam ochotę go przytulić, pocałować. Był dla mnie taki kochany, delikatny i miły. Ja sama mogłam mu się wyżalić. Opowiedziałam mu o byłym chłopaku, który mnie bił i o moich wybrykach w czasie liceum, ale on mnie nie oceniał. Mogłam mu się wypłakać w ramię, a on wtedy głaskał moje plecy i nucił kołysankę. Brzmi to nieprofesjonalnie, ale naprawdę lubiłam spędzać z nim czas. Gdy nasze spotkanie powoli dobiegało końca, postanowiłam mu powiedzieć o moim wyjeździe na kilka dni. 
- Muszę Ci coś powiedzieć Panie J... - zaczęłam zdenerwowanym głosem, a on tylko wykonał gest dłonią bym kontynuowała. - Z okazji świat jadę na kilka dni do rodzinnego domu i chciałam, żebyś wiedział... Nie chcę byś siedział tutaj sam, ale z moją rodziną bardzo rzadko się widzę i...
- W porządku Harley. - przerwał mi sucho. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy, nie wiedziałam czy jest zły, czy smutny, czy obojętny. 
- Dobrze Panie J... - powiedziałam cicho i wstałam z jego materaca. Jednak on złapał mnie za nadgarstek tak bym nigdzie się nie ruszyła. - O co chodzi? - spytałam i przekrzywiłam głowę na bok. 
- Ja też mam dla Ciebie prezent Harley. - powiedział i pociągnął mnie na siebie tak, że usiadłam na jego kolanach. W pierwszej chwili całe moje ciało się spięło, ale potem rozluźniłam się w jego ramionach. Objął mnie w pasie i ułożył głowę między moją szyją a ramieniem. Czułam jego ciepły oddech na swojej szyi i zaczęłam się rumienić. 

- Dziękuję Panie J. - mój głos brzmiał tak jak się spodziewałam. Byłam poddenerwowana a on z pewnością to zauważył. 
- Ależ nie ma za co. Nie masz chłopaka prawda? Nie chciałbym być tym, którzy burzy czyjś związek.
Jego pytanie zbiło mnie z tropu, więc delikatnie poprawiłam się na jego kolanach. 
- Nie, nie mam Panie J. - powiedziałam zgodnie z prawdą na co on zachichotał. 

- Podobam Ci się Harley, wiem to. - te słowa obiły się echem o moje uszy i nagle zaczęłam się trząść. On miał racje... Tak właśnie było, ale nie wiedziałam, że aż tak to widać. Myślałam, że nigdy tego nie zauważy. Nie chciałam by to zauważył, gdyż miałam go leczyć, nie powinnam wdawać się z nim w inną relacje niż taką jak lekarz z pacjentem. Jednak samo to w jakiej pozycji teraz siedzieliśmy, dawało odczuć między nami coś zupełnie innego. Dobrze... On mi się podobał, ale co z nim? Czy on coś do mnie czuł? Czy chodzi mu tylko o jedno... W głowie krążyło mi wiele pytań i z myślenia wyrwał mnie jego wesoły, z lekką chrypką głos. - O czym myślisz Harley? Co Ci siedzi w głowie?
- To chyba ja jestem tutaj od zadawania Tobie pytań. - odpowiedziałam oschle i dopiero po chwili zorientowałam się jak mój głos zabrzmiał. Podniósł swój wzrok na mnie i zacisnął swoją dłoń na mojej szyi, przez co traciłam dostęp do tlenu. Otworzyłam szerzej usta by nabierać powietrza i spojrzałam w jego tęczówki. Był jak w transie, zagłębiał się w moje oczy, które nie były przerażone. Widząc moje spojrzenie zmrużył oczy, ale nie poluźnił uścisku. Zastanawiał się nad czymś, coś go zbiło z tropu. Byłam pewna, że to moje spojrzenie. Nie patrzyłam na niego ze strachem, patrzyłam na niego z uczuciem, którego u żadnej kobiety nie widział - z miłością. Joker nachylił się nad moimi ustami, poluźnił uścisk, ale jego dłoń nadal była na mojej szyi. Czułam jego oddech, automatycznie przymknęłam oczy i jakby w amoku musnęłam jego wargi. Z początku nie odwzajemnił pocałunku, ale po chwili jego druga dłoń zacisnęła się na mojej łopatce i przywarł mnie do siebie. Owinęłam jedną nogę wokół jego pasa, nie przestając go całować. Byłam jak w transie. Nie chciałam tego przerywać, on chyba też nie. Nawet nie wiem w którym momencie leżałam na jego materacu bez sukienki. To wszystko działo się tak szybko, że nie nadążałam... Pomyślałam sobie, nad reakcją mojej mamy gdy zawsze jak co roku zapyta mnie jak moje życie uczuciowe a ja jej odpowiem - "Mamo, jestem zakochana w morderczym klaunie."

Sweet Misery | The JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz