— Już nigdy z tobą nigdzie nie jadę. — Oznajmił brunet, który otrząsnął się po jeździe.

— I ja! — Odpowiedział blondyn.

— Nie było tak źle. Umiem lepiej jeździć. — Zaśmiałam się, a oni zrobili duże oczy, podobne prawie do małych talerzyków porcelanowych. — Co teraz macie? — Pytając, wyciągając plan zajęć.

— Historia — powiedzieli równo.

— Również. — Powiedziałam i schowałam plan. W tym czasie zadzwonił dzwonek na lekcje. — Idziecie? Nie wiem gdzie to i w ogóle.

— Jasne — rzucił Kazz i ruszyliśmy w stronę szkoły. Szłam po środku i czułam się jak krasnal. Pisnęłam, kiedy nagle straciłam grunt pod nogami. Wylądowałam na plecach Kazz'a.

— Jestem ciężka! — Zaczęłam piszczeć kiedy blondyn zaczął podskakiwać. — Puść mnie!

— Zaraz będziemy w klasie. Są lekcję, więc cicho, bo dostaniemy kozę.

Staliśmy pod klasą. Spojrzałam na nich. Co za młotki...

— Czemu nie wchodzimy? — Zapytałam, będąc ciekawa.

— Stary — Tom zignorował moje pytanie i spojrzał na blondyna — wchodzę.

Tom wszedł do klasy, otwierając drzwi z hukiem. Gdybym była na miejscu uczniów w pomieszczeniu czy na miejscu nauczycieli, dawno zeszłabym na zawał. Zaśmiałam się, nadal będąc na barana, i przytuliłam się bardziej do pleców mulata.

— Dzień dobry! — Powiedzieliśmy równo.

— Dzień dobry dzieci, ale możecie już się nie wydurniać i zająć miejsce? — Spytała nauczycielka. Wyglądałam na około trzydzieści, może trzydzieści pięć lat. Włosy ulizane, jakby krowa polizała jej głowę, okrągłe okulary, które nie pasowały do niej i ten strój. Ołówkowa, długa i czarna spódnica, biała koszula, z długim rękawem i kołnierzykiem. K - A - T - A - S - T - R - O - F - A. Fuj.

— Możemy, ale wydaje mi się, że ani ja ani oni, nie chcą, po prostu — odpowiedziałam za nas. W klasie rozniósł się ciche szeptanie. Zeszłam z pleców chłopaka i stanęłam na przeciwko nauczycielki.

— Nie będę preferować takiego zachowania! — Krzyknęła zdenerwowana. Już wkurzona?

— A wie pani, co?

— Co takiego, drogie dziecko? Pewnie nic mądrego nie powiesz.

— A ja nie preferuje pani stroju, a jednak wytrzymałam już w klasie... — Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę. —... już pięć minut i nie zwałam z krzykiem i nie wypaliło mi oczu, przez pani katastroficzny stój.

Ruszyłam do ławki. Miałam nadzieję, że nie wyśle mnie do dyrektora. Nie chciałam mieć jeszcze bliskiego spotkania z nim.

— Masz rację, Anastazjo.

Zatrzymałam się. Obróciłam się cała czerwona w stronę pani od historii.

— Po pierwsze! Nie mam na imię Anastazja! — Krzyknęłam zdenerwowana. — A po drugie, dobrze, że zrozumiałaś, że wyglądasz jak strach na wróble.

Uśmiechnęłam się i kontynuowałam drogę do ławki. Usiadłam z głupim uśmieszkiem na twarzy, chwilę później dosiadły się te dwa głupi. Przez resztę lekcji już się do mnie nie odzywała. Nawet dobrze. W sumie, nie. Nie chciałam jej obrazić, a wyszło inaczej. A może chciałam? Nie, nie chciałam.

Zadzwonił dzwonek na przerwę, spakowałam szybko książkę i zeszyt, i razem z chłopcami ruszyliśmy w stronę szafek. Okazało się, co było czystym przypadkiem, że Tom ma szafkę numer siedemdziesiąt jeden, ja siedemdziesiąt a Kazz sześćdziesiąt dziewięć. Otworzyłam drzwi od niej i przepakowałam się na biologię. W miarę lubiłam ten przedmiot. Kiedy chciałam już zamknąć to zauważyłam znowu karteczkę przyczepioną na środku drzwiczek.

bad girl → luke hemmings  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz